Przed mianowaniem Sennej Łapy
– Ile tobie zajęła nauka tego wszystkiego? – spytała, zmieniając nieco temat rozmowy. Była ciekawa jak, długo szylkretka musiała być uczniem i przyswajać obecną wiedzę, by teraz przekazywać ją potajemnie.
– Trochę trwało, jednak każdy ma inne tempo przyswajania informacji. Czemu pytasz?
– Senna Łapa niedługo zostanie mianowany, a ja? Jestem jego starszą siostrą i powinnam go chronić oraz sama kończyć szkolenie – przyznała, podchodząc bliżej kotki, która stała przy kępie roślin, które pachniały jednym z ziół, lecz były zbyt młode, aby zostały zerwane.
– Pamiętaj, że ty jeszcze szkolisz się pod moim okiem, dlatego to wszystko się wydłuża – wyjaśniła, kładąc ogon na grzbiecie podopiecznej, co nieco podniosło ją na duchu.
– Wiem, ale jednak…
– Już niedługo sama przystąpisz do testu, może nieco później niż brat, ale na pewno szybciej niż myślisz.
Po walce Mglistego Snu
Była dumna ze swojego młodszego braciszka – dał radę pokonać starszego od siebie ucznia i to brata Kruczego Pióra oraz Pustułkowego Szponu. Warcząca Łapa nie wyglądał zbyt dobrze, jednak nie ma się co dziwić, skoro to była już jego druga walka, a przy pierwszej Kruk nie miał litości dla brata. Horyzont nie wyobrażała sobie, by tak postąpić wobec własnego rodzeństwa – zapewne nawet, by się nie stawiła na walkę, opuszczając obóz w ostatniej chwili, nim Nikła Gwiazda zwoła klan na widowisko, którym były pojedynki między uczniami, będących jedno znacznikiem czy ktoś się nadaje na wojownika lub nie. Dla niej było nie do pomyślenia, by tak traktować swoich pobratymców, tylko z powodu jakiegoś zwyczaju klanowego – jednak musiała brać w tym udział, należała do Wilczaków, niechętnie była jedną z nich, jednak tylko pod względem wychowania się w tym miejscu.
Po walce wszyscy się rozeszli, a Mglisty Sen czekało jeszcze czuwanie całą noc w milczeniu – Horyzont bardzo dobrze znała brata i wiedziała, że dla niego nie będzie to żaden problem, bardziej będzie się martwić o Gwiazdnicową Łapę, gdy na nią również przyjdzie czas. Po chwili ona również ruszyła się z dotychczasowego miejsca, by udać się do legowiska starszyzny, a następnie do żłobka, gdzie było o jednego kociaka mniej – córka Barczatki niedawno została uczennicą i za mentora otrzymała Pustułkowego Szpona. Widać było, że na wpół ślepy wojownik jest dumny z posiadania uczennicy i stara się jak najlepiej.
Wkraczając do starszyzny, przypomniała sobie, że nic tym razem dla nich nie przyniosła. Od razu po uświadomieniu sobie tego, przeprosiła na moment dawnych wojowników i pognała w stronę stosu ze zwierzyną, by wziąć do pyska dwie nornice oraz drozda. Już po paru uderzeniach serca była z powrotem u trójki kotów, rozdzielając piszczki według życzeń. Gdy to było ogarnięte, wzięła się tradycyjnie za rozdzielanie mchu w posłaniach starszych, nucąc jakąś melodię pod nosem.
– Trochę ci grzywka urosła przez te parę księżyców – zaczęła Kwitnący Kalafior, widząc, jak młodsza się męczy z dłuższą sierścią na głowie, która wpadała jej do oczu i utrudniała widoczność.
– Niestety… Będę musiała poprosić Mglisty Sen, aby mi pomógł ją skrócić – przyznała. W końcu wkurzona przejechała językiem po łapie, by tą odgarnąć grzywkę do tyłu i jak na razie trzymała się tak, jak została w brutalny i bezwzględny sposób ułożona.
– Teraz przypominasz trochę brata, tylko że rudego – zażartowała kotka, uświadamiając Horyzont, że Sen faktycznie zawsze ma grzywkę do tyłu ułożoną i tylko ona z siostrą mają ją naturalnie, bez żadnych ingerencji, a przynajmniej tak ona uważała, ponieważ jeszcze nigdy nie widziała, aby kocur układ sierść na głowie.
– Rodziny się nie wyprę – stwierdziła, wracając do nucenia i rozdzielania mchu. Kwitnący Kalafior ani nikt ze starszych już nie podejmował rozmowy z uczennicą, prowadząc konwersacje między sobą o tym, jak Miodowa Kora zabrał swojego syna poza obóz. Dąbek ma raptem 3 księżyce, a już opuścił bezpieczną polanę otoczoną ścianami z krzewów.
Zaćmiona Łapa nie słuchała zbytnio tej rozmowy, skupiając się na obowiązkach, które już niedługo ulegną zmianie, lecz kotka miała nadzieję, że i tak znajdzie czas, by odwiedzić starsze towarzystwo oraz te młodsze w żłobku. Kiedy tylko skończyła, pożegnała się z trójką starszyzny i udała się do żłobka, tym razem pamiętając o zwierzynie dla królowych. Kociaki dzisiaj bardziej wolałby się zająć sobą, więc ruda mogła porozmawiać z Iskrzącą Nadzieją, którą za kociaka polubiła, kiedy ta odwiedzała Lodową Sałatę w żłobku. Doskonale pamięta, jak na początku nie była przekonana do kotki, jednak dość szybko złapały wspólny język – obie były optymistkami ze słabościami do kociąt.
– Witaj Iskrząca Nadziejo jak tam u kociąt? Mam wrażenie, że już są dwa razy większe niż ostatnio.
– Witaj Zaćmiona Łapo! Dobrze, choć mam wrażenie, że niedługo rozniosą żłobek, tak ich energia rozpiera. Ostatnio na szczęście Miodowa Kora wziął Dąbka pod swoją opiekę na jakiś czas, także było trochę łatwiej ich wszystkich upilnować – przyznała wojowniczka, obserwując, jak jej pociechy bawią się kulką nieco zużytego mchu. Po chwili wzięła kęs myszy, nie spuszczając wzroku z kociąt. W międzyczasie Horyzont wzięła się za wymianę mchu – wydawało się to monotonne, jednak w tym momencie tego potrzebowała. Z tyłu głowy nadal miała to, że nie była w stanie odpowiednio pogodzić treningów z Piołunowym Dymem i tajemnych nauk u Jarzębinowego Żaru, by skończyć ścieżkę ucznia przed rodzeństwem – nie żeby w ich nie wierzyła, jednak uważała, że jako najstarsza powinna zawsze być w stanie ochronić brata i siostrę, świecąc dla nich wzorem.
Po dłuższym czasie opuściła żłobek i udała się do asystentki medyka, by udać się z nią na zbieranie ziół. Szylkretka akurat wychodziła z legowiska, a widząc młodszą, dała jej znak głową, by zaczekała przy wyjściu z obozu. Dołączyła, dopiero gdy u jej boku kroczył Mglisty Sen jako ochrona w wypadku ataku dzikiego zwierzęcia, samotnika lub kota z innego klanu. Zaćmiona Łapa w środku poczuła ukłucie bólu porażki – czy naprawdę już zawiodła jako najstarsza siostra? To ona powinna chronić młodsze rodzeństwo, a nie na odwrót. Jakoś przełknęła gule w gardle, która niezauważalnie powstała w tak krótkiej chwili. Podniosła się z dotychczasowego miejsca i u boku kotki skierowali się w stronę wielkiej wody, która przylegała do części terenów Klanu Wilka – rosły tam głównie zioła i medykamenty, które uwielbiają tego typu warunki, nie występuje w innych częściach lasu. To właśnie tutaj znalazły koper włoski na ból bioder, stawów, niestrawność i wzdęcia, podobnie jak łopian mniejszy na infekcje i ugryzienie szczura.
Horyzont rozpoznała też malwę dziką, jednak była jeszcze zbyt młoda, by została pozbawiona liści. Natomiast mięta wodna już na tyle urosła, że uczennica zerwała parę młodych pędów, które dołożyła do sterty ziół na dwóch liściach buku zwyczajnego. Ruda była na tyle pochłonięta zbieraniem odpowiednich roślin, że zapomniała o obecności brata, który siedział nieopodal, nie przeszkadzając im w pracy – kocur wiedział o tym, że Zaćmiona Łapa uczy się u Jarzębinowego Żaru i zawsze ją w tym wspierał, ciesząc się, że jego siostra odnalazła ścieżkę, która była jej pisana przez Klan Gwiazdy.
Kiedy słońce powoli chyliło się ku horyzontowi, Jarzębinowy Żar wcisnęła liść buku z medykamentami Mglistemu Snu, a sama wzięła kolejny – finalnie skoczyli z trzema liśćmi ziół, które trzeba było zanieść do obozu.
***
Zaćmiona Łapa biegła ile sił w potężnych łapach przez las na terenie Klanu Wilka. Jej ciało już dawno przestało przypominać te uczniowskie, nabierające dopiero mięśni i sylwetki – ona już była dobrze zbudowana i do tego dość sporych rozmiarów. Siły jej na pewno nie brakowało, a mimo tego była w niej także delikatność potrzebna do zbierania ziół. Wiatr mierzwił jej futro, a zapach lasu w Porze Nowych Liści czuła nawet na języku wraz z tropem zwierzyny. Krew szumiała w uszach uczennicy, jednak ta była skupiona na jednym: dogonieniu Piołunowego Dymu, który stwierdził, że sprawdzi, jak wytrzymała jest jego uczennica. Ten pościg już trwał jakiś czas, jednak nic nie wskazywało na to, by ruda miała się zatrzymać, a wyczuwając coraz bliższą woń liliowego kocura, jedynie przyspieszyła i już po chwili widziała ogon swojego mentora.
Nim Piołunowy Dym zdążył zareagować, już leżał powalony na ziemię przez Horyzont, która skoczyła na niego, by zatrzymać dziką pogoń za wojownikiem. Była dumna ze swojego wyczynu i z przyspieszonym oddech zeszła z liliowego, by ten mógł podnieść się na łapy. Ruchem ogona dał znak do powrotu, tym razem ich kroki były spokojne, a drogę pokonali spacerem w ciszy, zagłuszanej dźwiękami lasu. Obecnie nawet zwierzyna ich nie interesowała, która nie była priorytetem na ten moment – Piołunowy Dym przed szaloną gonitwą oznajmił, że to od niej będzie zależeć czy przekaże dobre wieści Nikłej Gwieździe i Zaćmiona Łapa będzie mogła stanąć do walki.
W duchu kotka cieszyła się z tej wizji, jednak niemal od razu pojawiała się obawa, co jeśli trafi na siostrę i to ją będzie musiała pokonać – nie wyobrażała sobie podnieść łapy na Gwiazdnicową Łapę lub Mglisty Sen, nawet jeśli stanęłaby przed trudnym wyborem i to byłaby ostateczność.
Kiedy byli w obozie, od razu udali się do lidera, by ten podjął ostateczną decyzję. Ruda miała nadzieję, że w tym momencie pozna swojego przeciwnika, jednak zamiast tego, Nikły oznajmił, że w czasie Wysokiego Słońca odbędzie się walka. Zaćmiona Łapa miała wrażenie, że na pysku przemknął ledwo zauważalny cień, jakby już planował najgorsze dla niej, co w sumie było dość prawdopodobne.
Po opuszczenia legowiska lidera sama udała się do tego przeznaczonego uczniom – już niedługo okaże się, czy je opuści jeszcze dzisiaj, czy nadal będzie musiała się użerać z Piołunowym Dymem. Bardzo chciała dołączyć do brata w legowisku wojowników, jednak wtedy jej siostra zostanie tutaj sama, co było dobijającą wizją. Czuła się wewnętrznie rozdarta między Sen a Gwiazdnicą. Pogrążona w myślach, ułożyła się na własnym posłaniu, które zajmowała już 5 księżyców, czyli w sumie połowę swojego życia.
Nim się obejrzała, nadeszło Wysokie Słońce, jednak mentalnie nadal nie była gotowa do możliwej walki z siostrą. Dopiero jej mentor wyciągnął ją z legowiska uczniów, gdyby tylko była mniejsza to, by ją wyniósł w pysku niczym matka kocię. Niezadowolona stanęła przed pniem, gdzie Nikły Gwiazda miał w zwyczaju przemawiać do klanu, i jak na zawołanie ów kocur wyłonił się z własnego legowiska, by po chwili sprawnie wskoczyć na podwyższenie. Część kotów przebywająca na polanie, zaciekawiona kierowała wzrok na lidera, który po chwili zwołał klan.
“Widowisko czas zacząć…” – stwierdziła ruda w myślach, czekając, aż Nikły przejdzie do sedna.
– Zaćmiona Łapo, zawalczysz z Plamistą Łapą. – Długo nie trzeba było czekać, aż z tłumu wyłoni się płowa uczennica. Kotka była jedną z najstarszych uczniów w legowisku wraz z Warczącą Łapą. Horyzont przez chwilę badała ją wzrokiem, stwierdzając, że nie będzie to duże wyzwanie, musi tylko powalić swoją przeciwniczkę i przytrzymać aż ta skapituluje.
W końcu Nikła Gwiazda dał sygnał do walki, lecz młodsza nie ruszyła się choćby o krok, więc Plamista Łapa zaatakowała pierwsza, choć było to dość nieudane, ponieważ pomimo swoich rozmiarów i siły Zaćmiona Łapa miała w sobie pokłady zwinności. Niewzruszona uniknęła ataku, wczepiając się pazurami w miejsce, gdzie obecnie stała – plan był prosty, płowa na pewno ponownie się na nią rzuci, chcąc powalić młodszą, jednak ta ustoi na łapach, by następnie przygnieść Plamkę, co powinno odebrać jej dech na krótką chwilę. Tak też się stało, już po chwili Zaćmiona Łapa znajdowała się nad przeciwniczką, którą trzymała i nie zamierzała tak szybko puścić. W końcu płowa skapitulowała, a ruda zeszła z niej, pozwalając wstać na łapy. Była to dość szybka walka, jednak Horyzont wiedziała jak wykorzystać swoje rozmiary, siłę oraz ruchy przeciwnika – w tym wypadku Plamistą Łapę zgubił sposób walki niezbyt dostosowany do rywalki.
– Ja, Nikła Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tę uczennicę. Trenowała pilnie, by zdobyć doświadczenie niezbędne do ochrony klanu i jego członków. Polecam ją wam jako kolejnego wojownika. Zaćmiona Łapo, czy przysięgasz przestrzegać praw nadanych przez twojego przywódcę i chronić swój klan nawet za cenę życia?
– Przysięgam – odpowiedziała, choć z trudem to słowo przeszło jej przez gardło, dobrze wiedząc, że klan nie wyznaje wiary w Klan Gwiazd, jak ona.
– Mocą naszych potężnych przodków nadaję ci imię wojownika. Zaćmiona Łapo, od tej pory będziesz znana jako Zaćmiony Horyzont. Klan ceni twoją siłę i lojalność, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka.
Po tym klan zaczął skandować jej nowe imię, które było połączeniem tego z czasów żłobka oraz okresu bycia uczniem, który właśnie oficjalnie się zakończył. Ciut niechętnie podeszła i podziękowała swojemu mentorowi za wszystkie nauki – nawet jeśli te nie zawsze były przekazywane w taki sposób, jak spodziewała się Horyzont, mimo wszystko będzie jej brakować tych uczniowskich treningów.
[2000 słów] – trening medyka
<Jarzębinowy Żarze?>
Go sis, go! ❤️💪🔥
OdpowiedzUsuń