Mokre oczy od łez przeniósł na dwie kotki, Wielenią Łapę oraz Dryfujący Fluoryt, które znalazły Pajęczą Lilię. W tamtym momencie, gdy szylkretka wpadła do obozu ze złą nowiną, interweniował w kłótni pomiędzy Oskrzydloną Łapą a Skrzypiącą Łapą. O co poszło? Jak to o co, oczywista oczywistość. Skrzypiąca Łapa nie miał zamiaru spełnić zachcianki syna Płomiennego Ryku. To wystarczyło, aby między młodziakami doszło do pyskówki. Być może udałoby mu się rozwiązać problem, a nawet sprawić, że ta dwójka, tak różnych kotów w końcu zaczęłaby się dogadywać, jednak gdy tylko usłyszał, nie, zrozumiał treść słów wypowiedzianych przez byłą samotniczkę, problemy uczniów zeszły na drugi plan. Wyminął jednego z uczniów, przy okazji omal go nie tratując, by ruszyć w drogę powrotną, prowadzony przez Wielenią wraz z innymi wojownikami.
~ ~ ~
— Z wielką przyjemnością, Wielenia Łapo — miauknął, rozumiejąc, co kryło się za domniemanymi lekcjami w podziemiach. Mieli między innymi ćwiczyć walkę, jak i również poruszanie się w tunelach, w szczególności głównych korytarzach. — Od razu uprzedzę, że nie będę się powstrzymywał przed zaatakowaniem ciebie, gdy zaczniemy ćwiczyć walkę, tylko dlatego, że jesteś kotką i moją koleżanką, więc się nie obraź, jeśli moje pazury cię dosięgną. Jeśli tak się stanie, masz moje słowo, że osobiście przekaże cię pod opiekę jednego z medyków.
W odpowiedzi Wielenia Łapa wymruczała coś pod nosem, ruszając dość żwawo za kremowym przewodnikiem, który to z uśmiechem na pysku ruszył w stronę w jednego z wejść do tuneli. Stał przed nim dłuższą chwilę, by w przeciągu uderzenia serca rzucić przelotnie zadziorne spojrzenie uczennicy i bez słowa zniknąć w ciemnym tunelu.
~ ~ ~
Spojrzenie przeniósł na ciągnący się przed nim korytarz. Jeszcze chwila i dojdą do przestronnego pomieszczenia, w którym na początek będą mogli zacząć ćwiczyć walkę. Gdyby zaczęli walczyć w tych wąskich korytarzach, prawdopodobnie zniechęciłby szylkretke do tego. Miał nad nią przewagę w postaci doświadczenia, jakie się wiązało z jego rolą. Gdy ona wraz z innymi uczniami wojowników skupiała się na walce na powierzchni, on na całe dnie praktycznie, z przerwami na odpoczynek, znikał w tunelach. Raz nawet zdarzyło mu się zostać na noc, a nawet w jednej z takich większych salek w innym miejscu uwił sobie całkiem przytulone gniazdko.
— Całkiem dobrze ci poszło, jak na kota z Betonowego Świata — miauknął, gdy do "sali" weszła Wielenia Łapa. Zeskoczył z kamienia, znajdującego się na środku i zbliżył się do szylkretki, wychodząc jej naprzeciw, będąc gotowy do przejścia do kolejnego punktu lekcji w podziemiach
— Przecież szliśmy przez cały czas prosto... Co w tym trudnego — Mówiąc to, rozejrzała się po podziemnym pomieszczeniu, w którym się znalazła. — Te tunele są niczym w obliczu Betonowego Świata, którego zawiłe ulice tworzą najprawdziwszy labirynt. Na koty czeka o wiele więcej zagrożeń niż zasypany korytarz bądź nieproszony gość — odparła, mrużąc oczy w szparki. Taksowała każdy najmniejszych ruch Słonecznego Fragmentu, który zataczał koło wokół kocicy
— To dlatego, że szliśmy głównym korytarzem. Minęliśmy sporo jego odnóg, dzięki którym znaleźlibyśmy się tu o wiele wcześniej, jednak musielibyśmy się czołgać... Ich dokładną trasę mogą znać tylko przewodnicy i ci, którzy się na nich uczą, a poza tym wolałem oszczędzić ci takich atrakcji, jak chociażby zaklinowanie się... Wybacz. — Mówiąc to, strzepnął uchem, zdając sobie sprawę, że zasugerował, że kotka jest na nie za gruba, gdy wcale nie miał tego na myśli.
Im dłużej przyglądał się kocicy, tym bardziej zastanawiał się, czy faktycznie byłby w stanie ją skrzywdzić. Jeśli będzie się wahał i dawał jej fory, kocica mogłaby się obrazić, a w dodatku z tych lekcji nic by nie wynikło. W końcu wróg nie będzie się zastanawiał nad tym, aby jej nie zranić. Pokręcił głowę, by już chwilę później skoczyć w kierunku Wieleniej Łapy, której udało się uniknąć bycia na start przyszpiloną do podłoża, tym samym kończąc pierwszą rundę podziemnego sparingu. Nieco zaskoczony, jednak będący pod wrażeniem, lekko kiwnął w stronę uczennicy, wyrażając tym samym swój podziw. Udawana walka się rozpoczęła i tak jak obiecał, nie miał zamiaru się powstrzymać, ani wahać.
Po skończonej walce nie ważne, jaki będzie jej wynik, miał zamiar zaproponować uczennicy dołączenie do niego i Burzowych Chmur, aby szybciej przyszło im przeprowadzić dochodzenia w związku z ustaleniem tożsamości kota odpowiadającego za klanowe plotki, jak i również być może śmierć Pajęczej Lili. Na razie wraz z niebieskim kocurem ustalili, że dwa różne koty musiały być odpowiedzialne za rozprzestrzenienie się każdej z osobna plotki. A poza tym, kocurowi nie chciało się wierzyć, że ruda poślizgnęła się na ziemi, by chwilę później zniknąć pod taflą wody. Ktoś musiał jej pomóc. Takie również plotki powstały. Być może pomógł jej ktoś, kto odpowiadał za jedną z dwóch plotek. Ktoś, kto najprawdopodobniej śmiał mu się w pysk, gdy ten stawał na głowie, aby dowieźć prawdy.
Miał jeszcze zamiar zapytać o to inne koty, aby do nich dołączyli, jak chociażby brata Marzanny czy Szakłakową Łapę, jednak na początek zdecydował zagadnąć do najbardziej tajemniczego kota ze wszystkich, z którym być może przez powiązania z Betonowym Światem czuł jakąś dziwną, trudną do wytłumaczenia więź.
<Wielenia? Nie przetnij słoneczkowej nitki życia. Zamiast tego możesz dołączyć do gangu Scoobiego-Doo, stając się jednym z wścibskich dzieciaków, jeśli chcesz. Słoneczny Fragment będzie zaszczycony!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz