"Jakie nudy!" - pomyślała, przekręcając łebek w stronę pyska chrapiącej mamy.
Kotka na jej pytania, co się stało z Różyczką i kiedy wróci, odpowiadała, że boli ją łapka i jest pod opieką Różanej Woni oraz Gąbczastej Łapy. Nie więcej, tylko wymijające odpowiedzi co bulwersowało Trzcinkę. Bardzo chciała odwiedzić Różyczkę.
"Odwiedzę ją!" - Zerknęła w tym momencie na wyjście na polanę, na której panował mrok.
"Tak! Odwiedzę ją!"
Nie potrzebowała pomocy Baśniowej Stokrotki, by wyjść na polanę mimo tego, że była noc i wszyscy wojownicy spali. Ona nie spała i to już był wystarczający powód, aby wyjść na zewnątrz poszukać i porozmawiać z siostrą. Niewiele myśląc, dalej ostrożnie wygramoliła się z posłania i na miejsce, gdzie wcześniej leżała położyła kulkę mchu, która była jedną z głównych atrakcji dla kociaków w żłobku, po to, żeby mamusi nie było przykro, jak wyjdzie z legowiska. Pewna swego wyszła ostrożnie z legowiska, nie patrząc za siebie. Trzcinka wchodząc na polanę zatrzymała się. Słychać było wiatr poruszający szuwarami i chrapanie kotów w obozie, a zapach ryb z pnia na zwierzynę zawiewał prosto do jej pyszczka. Legowiska pod osłony nocy dla młodej kotki wyglądały zadziwiająco bardzo podobnie, wręcz prawie tak samo. Wyróżniały się jedynie dwa; jedno było na wzór jaskini, która była okryta od góry dwoma gałęziami oraz szczelina w drzewie, która opcjonalnie mogła być właśnie skromnym legowiskiem. W głowie kotki było to dość jasne, że mogło być przeznaczone dla jej siostry, Różyczki. Kotka była kocięciem mniejszym od dorosłych kotów, no i bolała ją łapka, dlatego musiała być w miejscu, które było płytkie, no i łatwo dostępne dla medyczki oraz jej uczennicy. Wybierając drugie legowisko, przeszła przez obóz, pilnując, aby zachowywać względną ciszę. Podeszła do szczeliny u korzeni drzewa, jednak zamiast płytkiego wgłębienia z małym posłaniem, na którym leżała znana jej niebieska szylkretka była ziejąca ciemnością o wiele większa przestrzeń. Tracąc swoją pewność siebie, zastrzygła nerwowo uszkiem. Nie była przekonana, aby w środku tego drzewa znajdowała się jej siostra z bolącą łapką i to całkowicie sama.
"Może zajrzę tylko na chwilę! Wejdę szybko! Jak coś by się stało, to będę uciekać!" - podjęła decyzję w myślach i weszła do środka z nastroszonym futerkiem z emocji. Przed nią była tylko ciemność oraz odgłos pochrapywania i nowy zapach. Czując, jak w jej małym ciałku napięcie nagle wzrosło, cała zesztywniała i odruchowo jej plecy wygięły się w łuk.
Nie potrzebowała pomocy Baśniowej Stokrotki, by wyjść na polanę mimo tego, że była noc i wszyscy wojownicy spali. Ona nie spała i to już był wystarczający powód, aby wyjść na zewnątrz poszukać i porozmawiać z siostrą. Niewiele myśląc, dalej ostrożnie wygramoliła się z posłania i na miejsce, gdzie wcześniej leżała położyła kulkę mchu, która była jedną z głównych atrakcji dla kociaków w żłobku, po to, żeby mamusi nie było przykro, jak wyjdzie z legowiska. Pewna swego wyszła ostrożnie z legowiska, nie patrząc za siebie. Trzcinka wchodząc na polanę zatrzymała się. Słychać było wiatr poruszający szuwarami i chrapanie kotów w obozie, a zapach ryb z pnia na zwierzynę zawiewał prosto do jej pyszczka. Legowiska pod osłony nocy dla młodej kotki wyglądały zadziwiająco bardzo podobnie, wręcz prawie tak samo. Wyróżniały się jedynie dwa; jedno było na wzór jaskini, która była okryta od góry dwoma gałęziami oraz szczelina w drzewie, która opcjonalnie mogła być właśnie skromnym legowiskiem. W głowie kotki było to dość jasne, że mogło być przeznaczone dla jej siostry, Różyczki. Kotka była kocięciem mniejszym od dorosłych kotów, no i bolała ją łapka, dlatego musiała być w miejscu, które było płytkie, no i łatwo dostępne dla medyczki oraz jej uczennicy. Wybierając drugie legowisko, przeszła przez obóz, pilnując, aby zachowywać względną ciszę. Podeszła do szczeliny u korzeni drzewa, jednak zamiast płytkiego wgłębienia z małym posłaniem, na którym leżała znana jej niebieska szylkretka była ziejąca ciemnością o wiele większa przestrzeń. Tracąc swoją pewność siebie, zastrzygła nerwowo uszkiem. Nie była przekonana, aby w środku tego drzewa znajdowała się jej siostra z bolącą łapką i to całkowicie sama.
"Może zajrzę tylko na chwilę! Wejdę szybko! Jak coś by się stało, to będę uciekać!" - podjęła decyzję w myślach i weszła do środka z nastroszonym futerkiem z emocji. Przed nią była tylko ciemność oraz odgłos pochrapywania i nowy zapach. Czując, jak w jej małym ciałku napięcie nagle wzrosło, cała zesztywniała i odruchowo jej plecy wygięły się w łuk.
"Ups! Tu nie ma Różyczki!"
Ostrożnie wyszła na zewnątrz, robiąc małe kroki, przez co zostawiła za sobą kilka odbić swoich małych łapek oraz leciutką woń strachu. Będąc znów na dworze, otrzepała się, uwalniając z siebie całe napięcie i zrobiła głęboki wdech.
- To nie była Różyczka... - powiedziała do siebie szeptem.
Teraz zostało jej pierwsze legowisko, którego nie wybrała wcześniej. Starając się przywrócić swoją pewność siebie, ruszyła szybkim krokiem w tamtą stronę. Przy wejściu poczuła duszny zapach ziół oraz ciepło bijące od kamieni, które zdążyły się nagrzać przez cały dzień, kiedy słońce górowało na niebie.
"Tutaj muszą być w takim razie medyczki, a zatem i Różyczka!" - Zadowolona ze swojego wędrowania, wślizgnęła się do środka. Tutaj już było o wiele przestrzenniej, a delikatne światło księżyca oświetlało sylwetki kotów leżących na posłaniach. Widząc charakterystyczne futerko siostrzyczki podreptała w jej kierunku i oparła się o jej posłanko.
- Hej! Różyczko! - wyszeptała, trącając koteczkę w bark. - Przyszłam w odwiedziny! Obudź się!
- Co jest... Środek nocy... Jak ty tutaj...? Gdzie mama? - mruknęła zdziwiona i dalej zaspana Różczyka, przeciągając się powoli w swoim posłaniu i lekko piszcąc, gdy na chwile zapomniała o swojej łapce.
- Cicho bądź, bo obudzisz innych i będą niewyspani! - Swoją łapką zatkała pyszczek siostry. - Nie mogłam spać, więc stwierdziłam, że wpadnę by cię odwiedzić - zamruczała, rozbawiona rysującym się zaskoczeniu na pyszczku siostry. - No i mama nadal śpi, dlatego jestem tutaj sama.
- Aha, no to możemy się pobawić. Tęskniłam za tobą i mamą, bez was ciężko mi się śpi - mruknęła cichutko Różyczka i rozejrzała się po innych śpiących kotach i całej jaskini medyczki z jednym przejściem do magazynu na zioła. - Tutaj jest za cicho - dodała szybko, patrząc na wyraz twarzy swojej siostry.
Wzrok Trzcinki powędrował za spojrzeniem siostry. Wielkość tego całego legowiska medyka robiło wielkie wrażenie na młodej kotce, w szczególności te zioła oraz rozmiar tego miejsca. Szczerze, to całe zielsko, którego używały medyczka i jej uczennica do leczenia, nie zdołałoby się zmieścić w żłobku. Różana Woń musiała się naprawdę namęczyć, aby wszystko tutaj upchnąć. Do rzeczywistości przywróciło ją narzekanie Różyczki.
- Eee... No tak. Tak, jest cicho, bo jest noc. W żłobku też jest cicho i w takim dziwnym drzewie w obozie. - zauważyła, przypominając sobie, że odwiedziła dziwne legowisko, w którym spał tylko jeden kot. - Za to jest bardzo fajnie na zewnątrz! Chodź zobaczyć! Popatrzysz na księżyc oraz gwiazdy! - zachęcała ją, nadal szepcząc.
Trzcinka wyszła pierwsza z legowiska medyczki, co jakiś czas zerkając na swoją siostrę, która kuśtykała za nią. Kiedy znalazły się na dworze, koteczka wzięła głęboki wdech. Zamiast podziwiać niebo, skupiła się na przyjemnych odgłosach i zapachach lasu oraz wody. Kochała ten dźwięk, uspokajał ją i był przyziemny. Był czymś, co wiązało ją z tym miejscem. Spojrzała na Różyczkę, która z zachwytem wpatrywała się w niebo. Chyba powinna ją zaciągnąć znów do niej, chciała się dowiedzieć szczegółów, kiedy siostry nie było przy niej.
- Ekhem. - mruknęła, chcąc zdobyć skupienie kotki na sobie. - Jak smakują zioła? Jadłaś te same, co dawali naszej mamie? Były ohydne, czy smaczne? O co chodzi z twoją łapką? Mama mówiła, że tylko cię bolała, a słyszałam od innych karmicielek, że masz ją wywiniętą w inną stronę. Będziesz chodzić? - zalała Różyczkę pytaniami, patrząc się na nią swoimi zaciekawionymi, brązowymi oczkami.
Różyczka przez chwile ignorowała pytania swojej ciekawskiej siostry, ale po chwili odpowiedziała spokojnie.
- Nie wiem, jakie zioła podała mi Gąbczasta Łapa, ale tak, były dziwne. Pamiętam jedne, które były bardzo delikatne i miały taki orzechowy smak. A z moją łapką... - Popatrzyła na nią i spróbowała położyć, ale zagryzła zęby żeby nie wrzasnąć, kiedy poczuła ogromny ból i od razu podniosła ją.
- Orzechowy smak? Orzech jest dobry? Jaka jest Gąbczasta Łapa? Miła? Myślisz, że chciałaby się z nami bawić? - Trzcinka dopytywała dalej, nie przejęła się grymasem siostry, po prostu przyjęła do wiadomości, że ból nadal nie przeminął.
Różyczka spojrzała na Trzcinkę i jej śmieszny wyraz twarzy i mruknęła do siebie, patrząc, jak ogon jej siostry lata na boki z zadowolenia i zaciekawienia na jej historię.
- Hmm jest miła, ale dużo gada i czasami od rzeczy - mruknęła rozbawiona kotka, także wesoło ruszając ogonkiem. Rozglądała się, czy żadne koty nie wstały i dalej patrzyła w niebo, kontynuując:
Ostrożnie wyszła na zewnątrz, robiąc małe kroki, przez co zostawiła za sobą kilka odbić swoich małych łapek oraz leciutką woń strachu. Będąc znów na dworze, otrzepała się, uwalniając z siebie całe napięcie i zrobiła głęboki wdech.
- To nie była Różyczka... - powiedziała do siebie szeptem.
Teraz zostało jej pierwsze legowisko, którego nie wybrała wcześniej. Starając się przywrócić swoją pewność siebie, ruszyła szybkim krokiem w tamtą stronę. Przy wejściu poczuła duszny zapach ziół oraz ciepło bijące od kamieni, które zdążyły się nagrzać przez cały dzień, kiedy słońce górowało na niebie.
"Tutaj muszą być w takim razie medyczki, a zatem i Różyczka!" - Zadowolona ze swojego wędrowania, wślizgnęła się do środka. Tutaj już było o wiele przestrzenniej, a delikatne światło księżyca oświetlało sylwetki kotów leżących na posłaniach. Widząc charakterystyczne futerko siostrzyczki podreptała w jej kierunku i oparła się o jej posłanko.
- Hej! Różyczko! - wyszeptała, trącając koteczkę w bark. - Przyszłam w odwiedziny! Obudź się!
- Co jest... Środek nocy... Jak ty tutaj...? Gdzie mama? - mruknęła zdziwiona i dalej zaspana Różczyka, przeciągając się powoli w swoim posłaniu i lekko piszcąc, gdy na chwile zapomniała o swojej łapce.
- Cicho bądź, bo obudzisz innych i będą niewyspani! - Swoją łapką zatkała pyszczek siostry. - Nie mogłam spać, więc stwierdziłam, że wpadnę by cię odwiedzić - zamruczała, rozbawiona rysującym się zaskoczeniu na pyszczku siostry. - No i mama nadal śpi, dlatego jestem tutaj sama.
- Aha, no to możemy się pobawić. Tęskniłam za tobą i mamą, bez was ciężko mi się śpi - mruknęła cichutko Różyczka i rozejrzała się po innych śpiących kotach i całej jaskini medyczki z jednym przejściem do magazynu na zioła. - Tutaj jest za cicho - dodała szybko, patrząc na wyraz twarzy swojej siostry.
Wzrok Trzcinki powędrował za spojrzeniem siostry. Wielkość tego całego legowiska medyka robiło wielkie wrażenie na młodej kotce, w szczególności te zioła oraz rozmiar tego miejsca. Szczerze, to całe zielsko, którego używały medyczka i jej uczennica do leczenia, nie zdołałoby się zmieścić w żłobku. Różana Woń musiała się naprawdę namęczyć, aby wszystko tutaj upchnąć. Do rzeczywistości przywróciło ją narzekanie Różyczki.
- Eee... No tak. Tak, jest cicho, bo jest noc. W żłobku też jest cicho i w takim dziwnym drzewie w obozie. - zauważyła, przypominając sobie, że odwiedziła dziwne legowisko, w którym spał tylko jeden kot. - Za to jest bardzo fajnie na zewnątrz! Chodź zobaczyć! Popatrzysz na księżyc oraz gwiazdy! - zachęcała ją, nadal szepcząc.
Trzcinka wyszła pierwsza z legowiska medyczki, co jakiś czas zerkając na swoją siostrę, która kuśtykała za nią. Kiedy znalazły się na dworze, koteczka wzięła głęboki wdech. Zamiast podziwiać niebo, skupiła się na przyjemnych odgłosach i zapachach lasu oraz wody. Kochała ten dźwięk, uspokajał ją i był przyziemny. Był czymś, co wiązało ją z tym miejscem. Spojrzała na Różyczkę, która z zachwytem wpatrywała się w niebo. Chyba powinna ją zaciągnąć znów do niej, chciała się dowiedzieć szczegółów, kiedy siostry nie było przy niej.
- Ekhem. - mruknęła, chcąc zdobyć skupienie kotki na sobie. - Jak smakują zioła? Jadłaś te same, co dawali naszej mamie? Były ohydne, czy smaczne? O co chodzi z twoją łapką? Mama mówiła, że tylko cię bolała, a słyszałam od innych karmicielek, że masz ją wywiniętą w inną stronę. Będziesz chodzić? - zalała Różyczkę pytaniami, patrząc się na nią swoimi zaciekawionymi, brązowymi oczkami.
Różyczka przez chwile ignorowała pytania swojej ciekawskiej siostry, ale po chwili odpowiedziała spokojnie.
- Nie wiem, jakie zioła podała mi Gąbczasta Łapa, ale tak, były dziwne. Pamiętam jedne, które były bardzo delikatne i miały taki orzechowy smak. A z moją łapką... - Popatrzyła na nią i spróbowała położyć, ale zagryzła zęby żeby nie wrzasnąć, kiedy poczuła ogromny ból i od razu podniosła ją.
- Orzechowy smak? Orzech jest dobry? Jaka jest Gąbczasta Łapa? Miła? Myślisz, że chciałaby się z nami bawić? - Trzcinka dopytywała dalej, nie przejęła się grymasem siostry, po prostu przyjęła do wiadomości, że ból nadal nie przeminął.
Różyczka spojrzała na Trzcinkę i jej śmieszny wyraz twarzy i mruknęła do siebie, patrząc, jak ogon jej siostry lata na boki z zadowolenia i zaciekawienia na jej historię.
- Hmm jest miła, ale dużo gada i czasami od rzeczy - mruknęła rozbawiona kotka, także wesoło ruszając ogonkiem. Rozglądała się, czy żadne koty nie wstały i dalej patrzyła w niebo, kontynuując:
- Ciekawa jestem, jak to będzie być uczennicą. Gąbczasta Łapa mówiła, że to super fajne i wcale nie straszne. A co do tych ziół, były bardzo dobre, tylko bardzo oczka mi się kleiły po nich i chyba usnęłam - przyznała lekko zawstydzona.
- Ja chciałabym być super uczennicą i umieć wszystko! - Zadowolona Trzcinka dumnie wypięła pierś. - Nie wiem, co się robi jako uczeń, ale super brzmi pływanie wśród ryb. Siedzenie i mielenie liści brzmi jak coś bardzo nudnego... - Na wiadomość o zaśnięciu Różyczki przez zioła, zaśmiała się, nie pojmując, że jakieś listki czy nasionka mogą powalić kota na posłanie. - Powinni nam dać tą trawę na spanie wcześniej, aby inne królowe mogły cieszyć się ciszą.
W wyobrażeniach Trzcinki zioła, których używały medyczki, były takie same i przypominały liście oraz smakowały jak trawa, więc to, co mówiła siostra było dla niej czymś nowym.
- Jak myślisz, co by się stało, gdybyś zjadła tych ziół na spanie więcej? Zasnęłabyś na następne kilka sezonów? - zamruczała rozbawiona i trąciła psotnie łapką Różyczkę.
- Nie jestem pewna, w końcu nie jestem medyczką, ale pewnie tak. Po paru ziarenkach czułam się taka wyspana i tak super zrelaksowana i w ogóle się nie bałam - powiedziała Różyczka dumna z siebie i szybko dodała:
- Ja chciałabym być super uczennicą i umieć wszystko! - Zadowolona Trzcinka dumnie wypięła pierś. - Nie wiem, co się robi jako uczeń, ale super brzmi pływanie wśród ryb. Siedzenie i mielenie liści brzmi jak coś bardzo nudnego... - Na wiadomość o zaśnięciu Różyczki przez zioła, zaśmiała się, nie pojmując, że jakieś listki czy nasionka mogą powalić kota na posłanie. - Powinni nam dać tą trawę na spanie wcześniej, aby inne królowe mogły cieszyć się ciszą.
W wyobrażeniach Trzcinki zioła, których używały medyczki, były takie same i przypominały liście oraz smakowały jak trawa, więc to, co mówiła siostra było dla niej czymś nowym.
- Jak myślisz, co by się stało, gdybyś zjadła tych ziół na spanie więcej? Zasnęłabyś na następne kilka sezonów? - zamruczała rozbawiona i trąciła psotnie łapką Różyczkę.
- Nie jestem pewna, w końcu nie jestem medyczką, ale pewnie tak. Po paru ziarenkach czułam się taka wyspana i tak super zrelaksowana i w ogóle się nie bałam - powiedziała Różyczka dumna z siebie i szybko dodała:
- Może obie powinnyśmy zjeść jeszcze trochę albo wziąć trochę dla mamy? Wiem, gdzie są - powiedziała ruszając ogonkiem na boki.
Trzcinka na ostatnie słowa siostry zastrzygła uchem i wpadł do jej głowy pewien pomysł. Skoro nie rozumiała jak działają zioła, jak smakują... To powinna ich spróbować!
- Z chęcią je zobaczę, Różyczko - powiedziała, uśmiechając się niczym mały, słodki diabełek. Jej cudny pomysł mógł się spełnić.
Trzcinka na ostatnie słowa siostry zastrzygła uchem i wpadł do jej głowy pewien pomysł. Skoro nie rozumiała jak działają zioła, jak smakują... To powinna ich spróbować!
- Z chęcią je zobaczę, Różyczko - powiedziała, uśmiechając się niczym mały, słodki diabełek. Jej cudny pomysł mógł się spełnić.
<Różyczko?>
[1466 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz