W momencie, w którym szylkretka dzieliła się z przewodnikiem nowymi informacjami o betonowym świecie, kocur bezwiednie uniósł spojrzenie w kierunku błękitnego nieba. Z oddali nadciągały burzowe chmury, sprawiając, że błękit różnił się od tego, który towarzyszył w słoneczne dni. Ze względu na porę dnia, na niebie nie było ani jednej gwiazdy, przynajmniej na ten moment ich kocur nie dostrzegał. Idealna pora, aby móc spróbować zwizualizować sobie to co mówiła Wielenia Łapa.
"Niebo jest ciemne, szare, brudne."
Naturalną koleją rzeczy po dniu była noc, księżyc i gwieździste niebo, jeśli pogoda sprzyjała. A informacje o tym, że w Betonowym Świecie nie widać na niebie gwiazd brzmiała wręcz przerażająco. Nienaturalnie. Mrocznie. Jednak pasowało do wizji zagorzałych wyznawców Srebrzystej Skóry, którzy głosili, że blask przodków nie dosięga tam, gdzie koty nie przestrzegają praw, łamiąc je i naginając pod siebie. Betonowy Świat pasował idealnie do opisu. Bo "żyje ono własnym prawem". Dzięki Wieleniej zyskał potwierdzenie tego i nie dziwił się zbytnio, dlaczego mama zdecydowała się żyć jako samotnik w dziczy, a nie między dwunożnymi. Nauki o gwiazdach w połączeniu z wiarą z klanów oraz nowo poznane informacje dawały mu własne spojrzenie na świat, nie przecząc sobie nawzajem.
Wyobraźnia kocura działała na najwyższych obrotach. Widział to, o czym mówiła uczennica. I czuł pustkę w sercu. Nie mógł oczami wyobraźni odszukać żadnej z konstelacji, o których nauczała go Gaja, gdy spędzali noce na wzgórzu, na obserwacji ciał niebieskich.
– Spójrz. Widzisz tę najjaśniejszą gwiazdę w Gwiazdozbiorze Lwa, o tam? – Kocica wskazała pyskiem na niebo. – Pewien kot powiedział mi, że nazywa się Regulus. Jednak to Syriusz jest najjaśniejszą gwiazdą na nocnym niebie, a w sprzyjających warunkach możemy ją dostrzec nawet w ciągu dnia.
– Gwiazda widziana za dnia? Przecież one są tylko w nocy! – Zaśmiał się, na co matka polizała go czule po łebku. – A wiesz mamo, jaka jest moja ulubiona Gwiazda?
– Jaka?
– Gwiazda Polarna! Bo jak się zgubię, to dzięki niej znajdę drogę powrotną do ciebie! – oznajmił, pamiętając nauki kocicy na temat tego, że wspomniana gwiazda jest użyteczna w nawigacji – Mamo... Jaka jest twoja ulubiona Gwiazda?
– Ty jesteś moją ulubioną i najukochańszą gwiazdą, Słońce!
– Koty w Betonowym Świecie muszą być nieszczęśliwe, skoro nie mogą cieszyć oczu blaskiem gwiazd... – wyznał kocur, współczując koleżance, że dopiero od niedawna mogła doświadczyć tego, czego Słońce doświadczał na dobrą sprawę od narodzin. Co noc, jeśli niebo było bezchmurne i nie zapowiadało się na deszcz, miał tę przyjemność obserwować ruch na nim. – Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś. – Uśmiechnął się do kocicy, ciesząc się, że zdecydowała się podzielić z nim tą informacją. – Jednak lepiej nie rozpowiadaj o tym innym, w szczególności starszym i głęboko wierzącym w Klan Gwiazdy. Ich umysły i serca raczej nie byłyby w stanie znieść opisu wskazującego na wieczny gniew Klanu Gwiazdy i rychły koniec świata. – Lekko się zaśmiał, jednak dalszy ton głosu wskazywał, że mówi na serio. – Sama widziałaś co się stało, gdy umarł biały paw. Co niektórzy już doszukują się w tym znaków... – westchnął, sam do końca nie będąc pewny, czy wierzy w to, aby jakiś ptak, co prawda przepiękny, majestatyczny, był w jakiś sposób połączony z Gwiezdnym Klanem, w którym mieszkały przecież same koty, martwi wojownicy. Czy powinien o to zapytać Pajęczą Lilię, bądź innych medyków? Może Skowroni Odłamek coś wiedział na ten temat?
– Faktycznie. Co poniektórzy oddawali mu cześć i mocno przeżyli jego odejście. – zauważyła kotka. Spojrzenie przeniosła w stronę ciemnych chmur, które były coraz bliżej dwójki kotów. Wystarczyła krótka wymiana spojrzeń, bez zbędnej sugestii wypowiedzianej na głos o powrocie, aby oba koty ruszyły razem w kierunku obozu nieco żwawszym krokiem, chcąc uniknąć przemoczenia. – Nie mogę ci obiecać, że nie będę rozpowiadała o bezgwiezdnym niebie, Słoneczny Fragmencie. Jeśli ktoś zechce się dowiedzieć, to się dowie. Nawet na własną łapę. To już nie ode mnie zależy, w jaki sposób zareagują na tę informację.
– W sumie, masz rację... – westchnął, zdając sobie sprawę, że nie mógł narzucić kocicy co mogła mówić, a co nie. I komu. – Wybacz. Po prostu pomyślałem o starszych i kotach o słabych sercach. – Nie widziało mu się nagle uczestniczyć w grupowym pogrzebie, gdyby serce jakiegoś kota nie wytrzymało nowinek z Betonowego Świata zasłyszanych od Wieleniej Łapy. – Wiesz, im jesteś starsza, tym trudniej zaakceptować zmiany, które chcąc, nie chcąc zachodzą dookoła ciebie. Mam nadzieję, że nie będę taki na starość, przekonany o własnej racji, tylko ciągle będę miał otwarty umysł na nowe rzeczy! Aby wieści zza granic klanu nie sprawiły, że odejdę do Klanu Gwiazdy. – Mimo, że mówił nieco żartobliwie ostatnie zdanie, gdzieś w głębi serca poczuł ukłucie. Pomyślał o kocurze, który go przygarnął i starał się wychować na swoje podobieństwa.
Nie udało mu się to.
Zawiódł go.
"Niebo jest ciemne, szare, brudne."
Naturalną koleją rzeczy po dniu była noc, księżyc i gwieździste niebo, jeśli pogoda sprzyjała. A informacje o tym, że w Betonowym Świecie nie widać na niebie gwiazd brzmiała wręcz przerażająco. Nienaturalnie. Mrocznie. Jednak pasowało do wizji zagorzałych wyznawców Srebrzystej Skóry, którzy głosili, że blask przodków nie dosięga tam, gdzie koty nie przestrzegają praw, łamiąc je i naginając pod siebie. Betonowy Świat pasował idealnie do opisu. Bo "żyje ono własnym prawem". Dzięki Wieleniej zyskał potwierdzenie tego i nie dziwił się zbytnio, dlaczego mama zdecydowała się żyć jako samotnik w dziczy, a nie między dwunożnymi. Nauki o gwiazdach w połączeniu z wiarą z klanów oraz nowo poznane informacje dawały mu własne spojrzenie na świat, nie przecząc sobie nawzajem.
Wyobraźnia kocura działała na najwyższych obrotach. Widział to, o czym mówiła uczennica. I czuł pustkę w sercu. Nie mógł oczami wyobraźni odszukać żadnej z konstelacji, o których nauczała go Gaja, gdy spędzali noce na wzgórzu, na obserwacji ciał niebieskich.
///
– Spójrz. Widzisz tę najjaśniejszą gwiazdę w Gwiazdozbiorze Lwa, o tam? – Kocica wskazała pyskiem na niebo. – Pewien kot powiedział mi, że nazywa się Regulus. Jednak to Syriusz jest najjaśniejszą gwiazdą na nocnym niebie, a w sprzyjających warunkach możemy ją dostrzec nawet w ciągu dnia.
– Gwiazda widziana za dnia? Przecież one są tylko w nocy! – Zaśmiał się, na co matka polizała go czule po łebku. – A wiesz mamo, jaka jest moja ulubiona Gwiazda?
– Jaka?
– Gwiazda Polarna! Bo jak się zgubię, to dzięki niej znajdę drogę powrotną do ciebie! – oznajmił, pamiętając nauki kocicy na temat tego, że wspomniana gwiazda jest użyteczna w nawigacji – Mamo... Jaka jest twoja ulubiona Gwiazda?
– Ty jesteś moją ulubioną i najukochańszą gwiazdą, Słońce!
///
– Koty w Betonowym Świecie muszą być nieszczęśliwe, skoro nie mogą cieszyć oczu blaskiem gwiazd... – wyznał kocur, współczując koleżance, że dopiero od niedawna mogła doświadczyć tego, czego Słońce doświadczał na dobrą sprawę od narodzin. Co noc, jeśli niebo było bezchmurne i nie zapowiadało się na deszcz, miał tę przyjemność obserwować ruch na nim. – Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś. – Uśmiechnął się do kocicy, ciesząc się, że zdecydowała się podzielić z nim tą informacją. – Jednak lepiej nie rozpowiadaj o tym innym, w szczególności starszym i głęboko wierzącym w Klan Gwiazdy. Ich umysły i serca raczej nie byłyby w stanie znieść opisu wskazującego na wieczny gniew Klanu Gwiazdy i rychły koniec świata. – Lekko się zaśmiał, jednak dalszy ton głosu wskazywał, że mówi na serio. – Sama widziałaś co się stało, gdy umarł biały paw. Co niektórzy już doszukują się w tym znaków... – westchnął, sam do końca nie będąc pewny, czy wierzy w to, aby jakiś ptak, co prawda przepiękny, majestatyczny, był w jakiś sposób połączony z Gwiezdnym Klanem, w którym mieszkały przecież same koty, martwi wojownicy. Czy powinien o to zapytać Pajęczą Lilię, bądź innych medyków? Może Skowroni Odłamek coś wiedział na ten temat?
– Faktycznie. Co poniektórzy oddawali mu cześć i mocno przeżyli jego odejście. – zauważyła kotka. Spojrzenie przeniosła w stronę ciemnych chmur, które były coraz bliżej dwójki kotów. Wystarczyła krótka wymiana spojrzeń, bez zbędnej sugestii wypowiedzianej na głos o powrocie, aby oba koty ruszyły razem w kierunku obozu nieco żwawszym krokiem, chcąc uniknąć przemoczenia. – Nie mogę ci obiecać, że nie będę rozpowiadała o bezgwiezdnym niebie, Słoneczny Fragmencie. Jeśli ktoś zechce się dowiedzieć, to się dowie. Nawet na własną łapę. To już nie ode mnie zależy, w jaki sposób zareagują na tę informację.
– W sumie, masz rację... – westchnął, zdając sobie sprawę, że nie mógł narzucić kocicy co mogła mówić, a co nie. I komu. – Wybacz. Po prostu pomyślałem o starszych i kotach o słabych sercach. – Nie widziało mu się nagle uczestniczyć w grupowym pogrzebie, gdyby serce jakiegoś kota nie wytrzymało nowinek z Betonowego Świata zasłyszanych od Wieleniej Łapy. – Wiesz, im jesteś starsza, tym trudniej zaakceptować zmiany, które chcąc, nie chcąc zachodzą dookoła ciebie. Mam nadzieję, że nie będę taki na starość, przekonany o własnej racji, tylko ciągle będę miał otwarty umysł na nowe rzeczy! Aby wieści zza granic klanu nie sprawiły, że odejdę do Klanu Gwiazdy. – Mimo, że mówił nieco żartobliwie ostatnie zdanie, gdzieś w głębi serca poczuł ukłucie. Pomyślał o kocurze, który go przygarnął i starał się wychować na swoje podobieństwa.
Nie udało mu się to.
Zawiódł go.
<Wielenia Łapo?>
Widzicie drogie dzieci, betonowy świat śmierdzi.
OdpowiedzUsuńNie warto więc ryzykować utraty statusu klanowicza poprzez próbę zamordowania lidera, by się tam znaleźć.
Czy ty coś sugerujesz mojemu bezbronnemu dziecku ;/
UsuńPo coś lider ma te życia, póki chodzi po ziemi niech nie narzeka
Ależ skąd, to tylko takie małe ostrzeżenie
UsuńJakże bym mogła obwiniać moją piękną córkę