Dużą część poranku spędziła przysypiając. Im częściej pracowała na wyspie, tym więcej moczyła swoje futro, a to odbijało się nie tylko na jej nastroju, ale też psychice, w szczególności na aspekcie jej sporego lęku wobec wody. Starała się o tym nie myśleć, choć ilekroć szum płynącego nurtu dochodził do jej uszu, coś zaczynało drapać ją od środka. Było to wręcz paraliżujące.
Ale nie mogła zaprzestać niczemu, co robiła. Gdyby jakikolwiek Nocniak przyznał się do strachu przed wody, najpewniej parsknęła by śmiechem. Brzmiało to w końcu absurdalnie. Kiedy jednak to ona zaczynała się z tym utożsamiać, brzmiało to już tylko żałosne.
A ona przecież nie była żałosna. Nie była słaba. Była silna, zdolna, zaradna — i z pewnością potrafiła odnaleźć jeszcze masę pochwał dla samej siebie. Nie miała w sobie miejsca na wad. Była w końcu ideałem.
Albo przynajmniej na taki się kreowała.
By odciągnąć się od tych coraz bardziej uporczywych myśli, zajęła się tym, co wykonywała sumiennie przez ostatnie kilka dni — sprzątaniem i odbudowywaniem obozu. Była w stanie znaleźć masę kotów, które zdecydowanie w tym zakresie robiły mniej od niej, a skoro istniała już taka grupa, dawało jej to poczucie do wywyższania się. Nie robiła tego wszystkiego w celu usprawnienia życia klanu. Robiła to tylko i wyłącznie dla siebie. I dla własnej satysfakcji, gdy jej imię będzie padać na językach wojowników.
Po przeprawie przez rzekę musiała się na chwilę ukryć w trzcinach. Wciąż naiwnie wierzyła, że z czasem przywyknie do pływania — że ciało, jeśli nie umysł, przyzwyczai się do chłodu, nurtu, ciężaru mokrego futra. Ale z każdą kolejną przeprawą było tylko gorzej. Zamiast przywyknąć do szumu wody, zaczynała go słyszeć nawet będąc w środku lasu, z dala od potencjalnego źródła jej obaw. Miała ochotę wydrapać sobie uszy. Uspokoić to dudnienie, ten szum, który powracał nawet w ciszy.
Uniosła wzrok na niebo, jak zwykle zasnute ciężkimi chmurami.
Och, Klanie Gwiazdy, czymże ona zawiniła?
Słysząc brzmienie rozmów, otrząsnęła się. Nie przyszła tu przecież żalić się przodkom w ukryciu, a pracować. Budować sobie dobrą opinię. Bez namysłu potruchtała do centrum obozu, gdzie nadal walały się resztki gałęzi, korzeni i wszystkich innych śmieci, jakie naniosła rzeka. Choć było lepiej niż dnia pierwszego, dalej nie przypominało to ani w połowie domu.
Nie bacząc na szorstką strukturę większego badyla, chwyciła go za koniec i zaczęła ciągnąc w swoją stronę. Ku jej zdziwieniu, bez żadnego skutku. Obeszła ją z drugiej strony, aż dostrzegła wbity w ziemię fragment. No tak. Tak samo jak wtedy, gdy pomagała Rysiemu Borowi i Porywistemu Sztormowi. Oni też musieli ją wcześniej wykopywać.
Bez wahania zaczęła rozkopywać ziemię wokół podstawy gałęzi, brudząc sobie łapy błotem. Co kilka ruchów sprawdzała, czy konar drgnął. Wiedziała, że z kimś poszłoby jej szybciej, ale nie zamierzała nikogo prosić. Nigdy. Ona może pomagać innym — ale odwrotnie? Nie było mowy.
Nie wiedziała, ile czasu spędziła kombinując, ale w końcu wygrała te potyczkę. Tryumfalnie przeciągnęła gałąź aż na kraniec wyspy, gdzie porzuciła ją z miną zwycięzcy. Ktoś musiał to widzieć. Ktoś na pewno widział.
Zadowolona z siebie wróciła do obozu, omijając stanowisko, w którym pleciono posłania. Nie chciała sobie psuć nastroju.
Zamiast tego postanowiła podziałać trochę przy tataraku i zająć się odbudową przejść pomiędzy roślinami. Korytarz, który stworzyła za pierwszym razem, trzymał się naprawdę nieźle. Zdołała nawet spostrzec, jak kilku wojowników przemyka nim, przyglądając się z uznaniem (to sobie sama dopowiedziała) jego stabilności.
Dziś postanowiła nie tylko poprawić istniejące przejścia, ale też rozbudować je o dodatkowe rozwidlenia. Zaczęła wplatać giętkie, ale mocne źdźbła wzdłuż najczęściej uczęszczanych tras, wykorzystując drobne patyczki jako podpory. Tatarak uginał się pod jej łapami, ale był zaskakująco posłuszny, gdy wiedziało się, jak z nim pracować. Przytoczyła nawet kilka mniejszych kamieni, aby umocnić dolną część łodyg i wyznaczyć przebieg drogi.
To już nie była tylko prowizoryczna ścieżka. To był kawał dobrze wykonanej roboty.
Jej oddech był ciężki, ale przepełniony satysfakcją. Każdy liść, każdy patyk, z którym wojowała, zdawał się przykładać do polepszenia jej reputacji. Jeszcze kilka dni, a ktoś może nawet powie coś na głos.
Nie, żeby jej zależało.
Prawda była taka, że po prostu tego potrzebowała.
Wykonane zadania:
– Wyniesienie połamanych krzewów, gałęzi i innych zniszczonych elementów legowisk
– Odbudowa korytarzy pomiędzy tatarakiem
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz