— Lepiej wyjdźmy z obozu — szepnęła cicho, rozglądając się, Klan Gwiazdy wie za czym.
"Wyjść z obozu? Niby czemu? Czemu Jarzębinowy Żar zachowuje się w ten sposób? Pozostaje mi tylko za nią iść, wtedy zapewne się dowiem…" — pomyślało, że zmarszczonymi brwiami, wpatrując się w kotkę, odrobinę zdziwione. Przyglądało się z boku sytuacji, zastanawiając się, o co może chodzić młodszej kotce. Gdy zauważyło, że wyciąga na zbiór ziół Prążkowaną Kitę, przekrzywiony głowę, jakby pytająco.
"No tak. Przecież to jej ojciec, może mu ufać… Szkoda, że ja swojemu nie jestem w stanie" — zamyśliło się przez moment, patrząc gdzieś w przestrzeń. Już po niedługim czasie byli na miejscu. Starszy kocur odszedł od nich, szukając ziół, co dawało im dobrą okazję do rozmowy. Skorzystali z roślin w pobliżu, chowając się odrobinę za nimi, a wtedy Koperkowa Łapa odetchnęło.
— W obozie ktoś mógłby nas podsłuchać — mruknęła ostrożnie kotka, rozglądając się wokół.
— Masz rację — przyznał cicho liliowy kot, siadając przy niskim krzaku.
— Co do tej przepowiedni… — zaczęła, również przysiadając obok. — Myślę, że Klan Gwiazd chciał nam coś przekazać — dodała z powagą w głosie, a pręgus uniósł brwi jakby w zastanowieniu.
— Tak, tylko... co? Byliśmy w jakiejś... skorupie czy czymś takim... a potem te pazury na łapie... — wyszeptało, przygnębione i zmieszane, jakby próbowało poskładać teraz już nieco przestarzałe wspomnienia w całość.
— Nadal czuję te pazury na sobie — mruknęła kotka, a w jej głosie brzmiał cień lęku.
Po tych słowach dookoła zapadła cisza, słychać było tylko pogoń Prążkowanej Kity za jakimś stworzeniem.
— Myślę, że…coś jest bardzo nie tak. Pomyśl tylko. Klan był bardzo zdesperowany, aby ukarać kogoś za śmierć przywódczyni i zastępczyni. Ukarano nas tylko dlatego, że przy naszym legowisku było słychać szmery — zaczęło, trzęsąc się lekko na to wspomnienie. — Po prostu to dziwne. Ot, tak, właściwie bezpodstawnie wyrzucili nas z posady… Tylko na podstawie kilku kotów. Do tego… Te wywiady. Do tego przeprowadzane przez… oh no bądźmy szczerzy…najdziwniejsze koty w naszym klanie… Podejrzewam to od jakiegoś już czasu, ale co jeśli z naszym klanem jest coś… nie tak? Ja nie byłom nawet uczone w dzieciństwie o Klanie Gwiazdy! Chyba że to po prostu kwestia rodzicieli. W końcu matka pieszczoszka… Rozgadołom się. Wybacz — mruknęło i natychmiast ucichło.
"Wyjść z obozu? Niby czemu? Czemu Jarzębinowy Żar zachowuje się w ten sposób? Pozostaje mi tylko za nią iść, wtedy zapewne się dowiem…" — pomyślało, że zmarszczonymi brwiami, wpatrując się w kotkę, odrobinę zdziwione. Przyglądało się z boku sytuacji, zastanawiając się, o co może chodzić młodszej kotce. Gdy zauważyło, że wyciąga na zbiór ziół Prążkowaną Kitę, przekrzywiony głowę, jakby pytająco.
"No tak. Przecież to jej ojciec, może mu ufać… Szkoda, że ja swojemu nie jestem w stanie" — zamyśliło się przez moment, patrząc gdzieś w przestrzeń. Już po niedługim czasie byli na miejscu. Starszy kocur odszedł od nich, szukając ziół, co dawało im dobrą okazję do rozmowy. Skorzystali z roślin w pobliżu, chowając się odrobinę za nimi, a wtedy Koperkowa Łapa odetchnęło.
— W obozie ktoś mógłby nas podsłuchać — mruknęła ostrożnie kotka, rozglądając się wokół.
— Masz rację — przyznał cicho liliowy kot, siadając przy niskim krzaku.
— Co do tej przepowiedni… — zaczęła, również przysiadając obok. — Myślę, że Klan Gwiazd chciał nam coś przekazać — dodała z powagą w głosie, a pręgus uniósł brwi jakby w zastanowieniu.
— Tak, tylko... co? Byliśmy w jakiejś... skorupie czy czymś takim... a potem te pazury na łapie... — wyszeptało, przygnębione i zmieszane, jakby próbowało poskładać teraz już nieco przestarzałe wspomnienia w całość.
— Nadal czuję te pazury na sobie — mruknęła kotka, a w jej głosie brzmiał cień lęku.
Po tych słowach dookoła zapadła cisza, słychać było tylko pogoń Prążkowanej Kity za jakimś stworzeniem.
— Myślę, że…coś jest bardzo nie tak. Pomyśl tylko. Klan był bardzo zdesperowany, aby ukarać kogoś za śmierć przywódczyni i zastępczyni. Ukarano nas tylko dlatego, że przy naszym legowisku było słychać szmery — zaczęło, trzęsąc się lekko na to wspomnienie. — Po prostu to dziwne. Ot, tak, właściwie bezpodstawnie wyrzucili nas z posady… Tylko na podstawie kilku kotów. Do tego… Te wywiady. Do tego przeprowadzane przez… oh no bądźmy szczerzy…najdziwniejsze koty w naszym klanie… Podejrzewam to od jakiegoś już czasu, ale co jeśli z naszym klanem jest coś… nie tak? Ja nie byłom nawet uczone w dzieciństwie o Klanie Gwiazdy! Chyba że to po prostu kwestia rodzicieli. W końcu matka pieszczoszka… Rozgadołom się. Wybacz — mruknęło i natychmiast ucichło.
<Jarzębinowy Żarze? Co o tym wszystkim sądzisz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz