— Ej ty — zaczęła ostro. Nie wyspała się dzisiaj. — Ty idziesz ze mną na patrol? Kto jeszcze? Gdzie reszta?
Liliowa lekko, ledwo zauważalnie wzdrygnęła się na dźwięk jej szorstkiego głosu. Zaraz jednak po krótkim wdechu przeniosła spojrzenie wielkich oczu na zwiadowczynię.
— Kolendra, Maślak i Len zaraz przyjdą. Widzę, że humor niezbyt dopisuje. Może mogę jakoś na to zaradzić? — spytała ciepło bez cienia strachu w głosie, na koniec leciutko się uśmiechając.
Figa zmarszczyła nos. Gdyby mogła, to by splunęła, niestety, kocie pyszczki na to nie pozwalają. Odwróciła więc głowę, machając splątanym ogonem.
— Obejdzie się — burknęła.
— Jak tam wolisz — miauknęła tylko, spoglądając na czekający ich las.
Delikatnie owinęła swój ogon wokół łap, trochę nie mając pomysłu na to, jak zacząć rozmowę.
Obie kotki siedziały w ciszy, dopóki nie przyszła reszta patrolu.
— Spóźniliście się! — warknęła na nich, wstając. — Zdążyłabym już pięć razy obejść terytorium bez was!
Przepiórka powróciła tylko oczami, kiedy inni zaczęli szurać niezręcznie łapami.
— Potem ich skrzyczysz, jeśli pozwolisz, to chętnie dołączę, bo raczej rzadko to robię — szepnęła, a po chwili dodałam z tym razem już głośniej:
— Dobrze Figo, prowadź.
Kolendra podłapał ton Przepiórki, przepychając się na przód.
— Pozwólcie kochani, że ja poprowadzę! — oznajmił, nim Figa zareagowała. Kocur zwrócił się do nich. — A jak tam u was? Słyszeliście o najnowszych ploteczkach?
Zaczęli wychodzić z obozu. Figa miała ochotę strzelić sobie w łeb. Uśmiechnęła się brzydko do kocura.
— Ooh? Ploteczki na temat Twojej rudej kity? Owszem!
Kolendra zaśmiał się.
— Zabawny żarcik kochana! — Po czym zwrócił się do Przepiórki. — Skarbeńku słyszałaś już najnowsze ploteczki?
Przepiórce najwyraźniej nie spodobało się zachowanie byłego ucznia. Spojrzała na niego.
— Przepraszam Kolendro, ale Figa została wyznaczona do prowadzenia patrolu. Nie takich zachowań Cię uczyłam. Spytaj jej, czy jej to odpowiada, dobrze? — spytała czule, jednak jej oczy świdrowały w nim dziurę.— Natomiast à propos plotek... Nie, nie słyszałam i chętnie posłucham.
Przepiórka traktowała Kolendrę jak własnego syna. Było to widać oraz czuć w tonie głosu liliowej. Rudy kocur speszył się na uderzenie serca.
Kolendra od razu się ożywił bardziej. Figa przewróciła oczami, po prostu wychodząc na przód. Jednym uchem jednak słuchała kocura.
— Słyszałem od Orzeszka, że Przypływ i Bukszpan mają miłosne problemy! — zaczął z dziwnym błyskiem w oku.
— Jak to? — spytała Przepiórka, widząc oczami wyobraźni zawsze uśmiechnięty pyszczek jej byłej mentorki.
Przepiórka polubiła ją. Była bardzo miła, troskliwa i czuła. Figa natomiast nie miała zdania na temat Przypływ. W obozie, kiedy już musiała, użerała się ze wspomnianą kotką. Ale czekoladowa to był przypadek wyjątkowy, bo ona z nikim poza Malinkiem nie spędzała chętnie czasu. Idąc tym tokiem myślenia, nikogo poza nim nie lubiła. No, chociaż ostatnio Jeżyna próbowała wbić się do niej do rankingu lubianych kotów. I Czerwiec, ale Czerwiec ją wkurzał niemiłosiernie. Mały a jaki pyskaty, kropka w kropkę jak jego mentorka. Figę to najbardziej drażniło, bo trafiła swój na swego. Czereśnia był w kategorii kotów neutralnych, ale takich, które respektowała. Miło wszystko wygrał praktycznie wszystkie pojedynki, na jakie go wyzwała przez cały swój okres uczniowski, a sporo tego było.
— Znaczy... Od dawna było wiadomo, że Bukszpan to kociarz, ale mówił, że to już koniec? Biedna Przypływ... Muszę do niej podejść, kiedy już skończymy ten patrol. Słyszałeś coś jeszcze? — zapytała Przepiórka, a w jej głosie tańczyło zmartwienie.
Kolendra zamyślił się ze znanym dla siebie, cwaniackim uśmieszkiem. Z jego pyszczka po chwili wyleciał śmiech.
— A jakże! Bukszpan jest o tyle bezczelny, że...podobno kręci z kocurem! — mruknął ciszej, jakby ktoś chował się po krzakach tylko po to, by podsłuchać ich rozmowę.
Figa zaśmiała się wrednie pod nosem.
— No, no! To chyba będzie trzeba się do niego przejść i porozmawiać! — miauknęła podstępnie. — Kolender piszesz się? Pomęczymy trochę naszego drogiego kolegę!
Z pyszczka Przepiórki dało się wyczytać szyderczy uśmieszek, który rzadko tam gościł. Mało kto miał okazję go zobaczyć. Liliowa zawsze była cicha, nieco wycofana. Figa nigdy nie interesowała się innymi kotami. Malinek natomiast, jej wspaniały ojciec, owszem. Dlatego czekoladowa, mimo że nie chciała, to zasłyszała to i owo o pobratymcach z klanu. Wiedziała dlatego o przeszłości Przepiórki i jej zmianie charakteru.
Figa dostrzegła szyderczy uśmiech na pyszczku liliowej. Jej ogon nieznacznie zaczął drżeć w oznace złości, a na pyszczku zagościł grymas, z którego bardzo jasno można było wyczytać uczucia, jakie żywiła do Bukszpana.
— Śmierdzący gnój i kociarz... — fuknęła cicho, jednak przez fakt, że szła obok czekoladowej kocicy, sprawił, że to usłyszała.
Zastrzygła uchem. Przepiórkę znała tylko z widzenia oraz plotek, a poza tym zawsze liliowa trzymała się z boku. Tym bardziej więc zdziwiły ją jej słowa wyszeptane pod nosem.
— Oho! Widzę, że mamy tutaj ukrytego nicponia! — miauknęła głośno, więc reszta kotów słyszała.
Kolendra zwrócił ku nim głowę, Len podążył za nim, a Maślak... cóż, chyba jako jedyna faktycznie patrolowała tereny. Docierali do Szopy Strachu, chociaż towarzystwo nic sobie z tego nie robiło.
Trochę skrępowałam się słowami kotki, jednak to nie powstrzymało mnie przed kontynuowaniem.
W końcu jak to niektórzy mawiają: "Wlazłeś między wrony, to kracz jak one."
— Czy mam to uznać za zaproszenie otwarte? Bo jeśli tak, to z rozkoszą utrę nosa temu arogantowi! Ten paniewicz nie zasługuje na tak fantastyczną kotkę, jaką jest Przypływ. Była dla mnie oparciem, kiedy jej potrzebowałam, więc teraz ja będę oparciem dla niej — powiedziała, ale tym razem głośno, następnie dokładnie oznaczając granicę. Maślak kiwnęła jej głową, a potem wróciła do reszty ferajny, wyczekując jakiejś odpowiedzi.
Figa, gdyby umiała, to by zagwizdała. Kolendra, jako były uczeń kotki, pokiwał głową z uśmiechem. Zapewne ten temat był mu znany. Len wtrącił się do rozmowy.
— To razem go stłuczemy na kwaśne jabłko! — oznajmił.
Figa machnęła ogonem.
— A żebyś wiedział! — Pomijając to, że nakręcają się na tłuczenie Bukszpana, a nie znają ich sytuacji, to całkiem nieźle się dogadywali.
Sprawdzili Szopę Strachu, ale na szczęście nic nie chciało ich dzisiaj zjeść, więc ruszyli dalej.
Przepiórka zaśmiała się najpierw szyderczo, jednak potem naturalnie. Słodko, najpierw cicho i nieśmiale, a potem już otwarcie, jednak — dalej z tą słodkością w głosie.
— Jejku, jak ja dawno się nie śmiałam! A szczególnie tak! — powiedziała, machając wesoło ogonem. — A co sądzicie o Chrząszczu i Ambrowiec? Nie chcę zapeszać, ale coś ostatnio nie idzie w ich relacji. Kojarzę tą szylkretkę i widzę, że mój przyrodni braciszek ma jej trochę po dziurki w nosie. Powoli zaczyna ją ignorować... Nie wiem jak wy, ale ja na moją listę kotów do stłuczenia dodam właśnie jego. To, że jesteśmy połączeni krwią, nie znaczy, że będzie miał taryfę ulgową!
Figa idąc, uśmiechnęła się pod nosem. Zmarszczyła brwi. Na co dzień nie była plotkarą, jednak jeśli w grę wchodziło tłuczenie czegoś lub kogoś — a to już inna rozmowa!
— Nie za bardzo mnie interesowali — mruknęła. — Żadne z nich nie jest jakoś mocno silne, więc nie zdobyli mojej wspaniałej uwagi. Ale chętnie obrzucę ich jabłkami!
<Przepiórka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz