"Najpewniej poszukiwali tamtego motyla" — uznała Juniorka. W trakcie, kiedy trójka kotów nawiązała rozmowę, szylkretka zaczęła dokładnie przyglądać się starszej. Długie szramy przecinały jej równo pręgowane futro na grzbiecie, brakowało też jednego ucha, a kiedy kocica się odwróciła, Wężynka z istnym przerażeniem dostrzegła blizny szpecące jej pysk.
— Na Klan Gwiazdy!! — Koteczka przysłoniła łapkami pyszczek, kiedy zorientowała się, że powiedziała to na głos.
Obiekt jej zainteresowań posłał jej zdziwione spojrzenie, ale na tym się skończyło. Juniorka miała ogromną ochotę głośno skomentować wygląd kocicy, bała się tylko czy nie zostanie za to ukarana, szybko jednak uświadomiła sobie, że jej mamą jest przecież Wężyna! A ona zawsze pomoże swoim dzieciom w potrzebie, jeśli ich mamusia coś powie, to jest to prawdą.
— Jak się nazywasz? — Posłała w powietrze pytanie młoda, jednak nie dostała odpowiedzi.
— Ta liliowa kotka? Ach to Zimorodkowe Życzenie, moja siostrzenica — Słowa Kotewkowego Powiewu wystraszyły Wężynkę tak bardzo, że prawie spadła ze swojego miejsca.
Juniorka pokiwała tylko głową, pragnąc, aby starsza już sobie stąd poszła. Biało-czarna nie usłyszała już następnego pytania, więc szybkim krokiem oddaliła się w stronę legowiska wojowników. Koteczka odprowadziła ją wzrokiem, a jej nastroszone futerko powoli zaczęło opadać. Jej zielone oczka z powrotem skierowały się na, jak się okazało, Zimorodkowe Życzenie. Ta również się na nią patrzyła i to z rozbawieniem! Kocica ruszyła w stronę szylkretki i kiedy znalazła się już odpowiednio blisko, podjęła rozmowy:
— Czy nie masz nic ciekawszego do roboty niż obserwowanie innych kotów? Nie jest to ani trochę eleganckie. — Wysokie ego juniorki nie pozwalało jej na zostawienie tej uwagi bez komentarza — Potraktuj to może jako przyjacielską sugestię — dodała liliowa.
— Nie jesteśmy przyjaciółmi, więc potraktuje to jako zwykłą sugestię — warknęła koteczka, udając nonszalancką, choć w duchu była bardzo dumna ze swojej riposty — Lepiej pilnuj własnego nosa!
— I kto to mówi… — Zimorodek zmarszczyła brwi, uderzając szylkretkę ogonem.
Wężynka pisnęła, kiedy ześlizgnęła się z gładkiego głazu. Przeturlała się kawałek po ziemi, jednocześnie brudząc kurzem futerko. Mimo wrzącej w niej frustracji dalej próbowała zostać nonszalancka i z „gracją” podniosła się na łapki. Już otwierała pyszczek, aby dokuczyć starszej jednak kiedy się na nią spojrzała – zmarła. Gdy jeszcze była na kamieniu dorównywała jej wysokością, lecz teraz… Teraz była jeszcze straszniejsza!
— Oj… — wypluła w końcu, dokładnie wpatrując się w jedną z blizn starszej kotki. — A co ci się stało?
<Zimorodkowe Życzenie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz