— Dlaczego masz tak powyrywane futro? — syn Orlego Trzepotu zapytał, zamiast zaczynając rozmowy od czegoś milszego.
— No... To był wypadek. — szylkretka szybko wymruczała, tak, by kurdupel nie musiał jej tego przypominać. Przynajmniej tak jemu się to wydawało.
— A co do tego, co miałbym z tobą robić... — miauknął z długim namysłem — Może się w coś pobawimy?
— No dobrze, a w co miałabym się bawić, kochany? — Fiołkowa Bryza zapytała z uśmiechem. No cóż, ciotka jeszcze nie wiedziała do końca oczywistej oczywistości, czyli w co szarak uwielbia. Za chwilę się zorientował jednak, że nie może bawić się z dorosłym wojownikiem w walkę, bo wystarczy tylko jedno, chociażby lekkie machnięcie łapą, i już by po nim było.
— W chowanego? Ganianego? — zaproponował.
— Może w chowanego — odpowiedziała krótko wojowniczka, po czym zaczęła odliczać do 10 uderzeń serc z zamkniętymi oczami. Wilk natomiast podbiegł do wcześniej poznanej mchowej piłki, po czym schował się za nią. Szczerze mówiąc, z góry pewnie było go bardzo łatwo widać. A co jeśli jednak schował się dobrze, że nikt go nie zauważy? Nie, to niemożliwe. A co jeśli pod ich nieuwagę znowu spróbuje wyjść? To również nie. Zimno wieje, pod łapami jeszcze trochę i pojawi się lodowaty, biały puch. Nagle po rozmowie z samym sobą, usłyszał głośne „Szukam!” Fiołkowej Bryzy. Na samą ponowną myśl o zimnie podczas Pory Nagich Drzew, kichnął. Nie wyszło mu to na dobre, bo starsza od niego kotka natychmiastowo go zauważyła. Oczywiście, żeby nie było, że wojowniczka za szybko go znalazła, udawała, że nie może go znaleźć. Wkurzony Wilczek podbiegł do ciotki, trzepiąc ją po futerku.
— Tu jestem. — mruknął stanowczo, lekko zirytowany udawaniem wojowniczki.
— Dlaczego nie mogę wyjść? — zaprotestował wraz z kolejnym kichnięciem.
< Fiołkowa Bryzo? Jakby co, możesz z tego 'kichania' zrobić przeziębienie, bo jednak był zbyt słaby, by wytrzymać takie zimno bez chorowanka xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz