Jak to jak? Prosto z mostu!
- To krew, Kózko - powiedział w końcu asystent medyka do syna Głuszcowej Łapy. - Taka ciecz, która pojawia się, kiedy bardzo mocno się zranisz.
- Czy to boli? - Kociak wziął głęboki wdech.
- Krew? Nie, ale sama rana już tak - Sokolik polizał czoło Kózki z troską. - Dlatego uważaj na siebie.
Liliowy bicolor przytaknął, po czym ułożył się wygodnie w kociarni. Sokole Skrzydło przebywał z nim, póki Głuszczowa Łapa nie wróciła.
* * *
Jakiś czas później Głuszcowa Łapa popełniła samobójstwo, osieracając Kózkę i Barana. Ten pierwszy bardzo mocno to przeżył, a Sokole Skrzydło starał się wspierać kociaka najmocniej jak się dało. Do tego samego wariactwa dołączyła spodziewana śmierć Potokowej Gwiazdy. Jednak klan nie pogrążył się w żałobie na długo, gdyż władze przejął Lisie Serce, zostając tym samym Lisią Gwiazdą. Przynajmniej Lśniące Słońce został razem z nimi, a Księżycowy Pył awansował na zastępce lidera. Tyle się zdarzyło w przeciągu tych kilku księżyców, że odejście ukochanego mentora dobiłoby go do końca.
Ah, i kociaki zostały mianowane. To jedna z nielicznych dobrych wiadomości w ostatnim czasie. A sam Sokół żył własnym życiem, choć... no właśnie. Monotonność. Nigdy nie przyznałby się do tego komukolwiek; dalej zachowuje swoją beztroską powłokę, jednak dni, które niemalże wyglądały dla niego tak samo, zaczynały go męczyć. Nie, że ciągnęło go do zostania wojownikiem. Za nic na świecie! Jednak czegoś mu brakowało. Tylko nie miał pojęcia, czego dokładnie potrzebuje, aby urozmaicić swoje życie.
Rozmyślał o tym, układając zioła, które i tak były ułożone wystarczająco. Po prostu nie potrafił usiedzieć bez zajęcia. Szkoda tylko, że zaczynało go to męczyć. Owe nudne zajęcie przerwało mu przybycie Koziej Łapy. Na pewno znów chciał się wymigać od treningu z Lisią Gwiazdą, chciał tylko usłyszeć to na własne uszy, a wiedział, iż lider jest dość wymagającym mentorem.
- Znowu to samo? - rzucił wesoło asystent medyka.
<Kózka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz