Rozmowa z Ciernistą Gwiazdą przebiegała wręcz idealnie, dlatego też skończyła się niemalże tak szybko, jak się zaczęła. Nie żeby młody lider narzekał czy też mu to przeszkadzało. Ani trochę! Rudzielec usatysfakcjonowany z zawarcia sojuszu, wyszedł z leża buraki, po czym przeżył spotkanie z kociakiem, którego wygląd wbił go niemalże w glebę. Już chciał zbesztać kocura, że jakim prawem wyrwał się z kociarni a teraz jeszcze idzie za nimi, jednakże kocię odezwało się pewnym siebie głosem, po którym nie było wątpliwości, iż jest to kotka.
Rudzielec aż usiadł ze zdziwienia, mrugając szybko oczami, zaraz jednak wyprostował się jak na lidera przystało, po czym owinął ogonem swe Łapy. Zmarszczył lekko brwi, mimo wszystko będąc rozbawionym zachowaniem członkini klanu burzy.
- Przyszedłem zawrzeć sojusz - miauknął spokojnym, acz lodowatym tonem, po czym polizał swoją przednią łapę, mrucząc przy tym cicho. Liliowa kotka najwidoczniej nie przekonała się co do prawdziwości jego słów, bowiem naprężyła całe swoje ciałko, kładąc po sobie uszy. Do tego to nastroszone futro, które sprawiało, że wyglądała jeszcze bardziej puchatym, niż wcześniej. Normalnie niczym puchata, bezbronna owieczka. Lider klanu klifu roześmiał się perliście, spoglądając na córkę swojej kuzynki, po czym zamruczał nadal rozbawiony hardym zachowaniem kociaka, które nie ukrywając, było mu aż nazbyt znajome. Zamrugał kilka razy oczami, po czy potrząsnął łapą, chcąc pozbyć się z niej śniegu.
Rudzielec aż usiadł ze zdziwienia, mrugając szybko oczami, zaraz jednak wyprostował się jak na lidera przystało, po czym owinął ogonem swe Łapy. Zmarszczył lekko brwi, mimo wszystko będąc rozbawionym zachowaniem członkini klanu burzy.
- Przyszedłem zawrzeć sojusz - miauknął spokojnym, acz lodowatym tonem, po czym polizał swoją przednią łapę, mrucząc przy tym cicho. Liliowa kotka najwidoczniej nie przekonała się co do prawdziwości jego słów, bowiem naprężyła całe swoje ciałko, kładąc po sobie uszy. Do tego to nastroszone futro, które sprawiało, że wyglądała jeszcze bardziej puchatym, niż wcześniej. Normalnie niczym puchata, bezbronna owieczka. Lider klanu klifu roześmiał się perliście, spoglądając na córkę swojej kuzynki, po czym zamruczał nadal rozbawiony hardym zachowaniem kociaka, które nie ukrywając, było mu aż nazbyt znajome. Zamrugał kilka razy oczami, po czy potrząsnął łapą, chcąc pozbyć się z niej śniegu.
- Oj, moja droga, musisz jeszcze poczekać na wojowanie - na jego pysk wszedł nikły uśmiech, którego można byłoby zaliczyć do tych z kategorii nostalgicznych.
- A splubuj tylko zerwać sojusz! Skopię ci futlo! - zagroziła kociczka, w trakcie swojego mówienia, przesuwając języczkiem po nosie mokrym od spadającego śniegu, co wyglądało dość zabawnie i rozkosznie, a jednocześnie powodowało, że Niezapominajka brzmiała, jakby sepleniła.
Poruszył niespokojnie ogonem, po czym wzdrygnął się ostro, kiedy dostrzegł najbardziej istotny fakt, jaki mógł istnieć. Ona. Miała. Plamkę.
Otworzył pysk ze zdumienia, wpatrując się w biologiczną córkę Księżycowego Pyłu. Zatrząsł się nie z zimna, choć mogłoby się tak wydawać, a z wściekłości, która zalewała jego żylaste ciało. Ten cholerny łajdak! Jak on śmiał się nazywać ojcem, kiedy to miał jeszcze jednego dzieciaka?!
Wypuścił powietrze nosem, tworząc tym samym parę, zupełnie tak, jakby był rozjuszonym bykiem. Mimo wszystko spojrzał na kotkę, która przyglądała mu się ze zdeterminowanym wyrazem mordki oraz swego rodzaju... fascynacją i zaciekawieniem...? W każdym razie, nie mógł się powstrzymać, aby unieść brew ku górze i wlepić weń swe czekoladowe ślepia.
< Niezapominajko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz