Kilka uderzeń serca zajęło koteczce zrozumienie tego, co matka właśnie do nich powiedziała. Na osty i ciernie! Czy ona została właśnie Z-I-G-N-O-R-O-W-A-N-A?! A co gorsza, została upomnienia?! Co z tego, że przez Różane Pole, która była jej matką, zniewaga to zniewaga. Młodziutka kociczka tupnęła łapką, marszcząc brwi, po czym ostentacyjnie odwróciła się, z lekka nieporadnie idąc do konta kociarni. Usiadła tam, unosząc główkę do góry, wydając przy tym z siebie głośne "Pf" tak, aby wszyscy słyszeli. A co tam! Jak się obrazić to się obrazić. Nie interesował ją fakt, że zachowuje się co najmniej żałośnie, po prostu chciała pokazać swoje i tyle, ot co. Dymna kotka nie zauważyła, nawet kiedy jej brat podszedł bliżej, trącając ją pyszczkiem w bark.
- Lasek, oj nie obrażaj się no... - trącił ją pyszczkiem, mrucząc przy tym kojąco. Kotka prychnęła jedynie, odwracając główkę w drugą stronę. Nie i koniec, nie przekona jej! Kocurek jednak nie dawał za wygraną, westchnął cicho, ocierając się pyszczkiem o jej bok, mrucząc przy tym znacznie głośniej - No proszę cię - uśmiechnął się lekko, a kiedy córka Różanego Pola odwróciła główkę w jego stronę, trącił ją noskiem w policzek.
- No dobrze - kiwnęła główką, uśmiechając się przy tym z lekka. Wstała i idąc obok brata razem podeszli do Tęczy, na której pyszczku zagościł lekki uśmiech.
- To... Mamo, w co możemy się pobawić? - spytała nieśmiało tęcza, która wcześniej upewniła się, że matka kociąt już nie rozmawia z Jaskółczym śpiewem. Młoda mama popatrzyła na swoje dzieci, przechylając lekko głowę w bok. Zastanawiała się przez kilkadziesiąt uderzeń serca, milcząc, aż wreszcie odparła:
- Może tata weźmie was na spacer? - i w tym momencie jak na zawołanie w kociarni pojawił się ojciec, Błotnisty Pysk. Kocięta od razu wyraziły aprobatę głównymi piskami radości.
- To jak dzieciaki? Gotowe na spacer? - Las przechyliła główkę, czyżby to wszystko było ukartowane? Ściągnęła po sobie uszka, odwracając się w stronę kociaka, który niedawno pojawił się w kociarni - Ostrokrzewa.
- Ostruś, idziesz z nami? - uśmiechnęła się wesoło, szturchając brata lekko w bok. Może i się z nim przekomarzała, jednak nie chciała, aby kocurek siedział sam.
- Lasek, oj nie obrażaj się no... - trącił ją pyszczkiem, mrucząc przy tym kojąco. Kotka prychnęła jedynie, odwracając główkę w drugą stronę. Nie i koniec, nie przekona jej! Kocurek jednak nie dawał za wygraną, westchnął cicho, ocierając się pyszczkiem o jej bok, mrucząc przy tym znacznie głośniej - No proszę cię - uśmiechnął się lekko, a kiedy córka Różanego Pola odwróciła główkę w jego stronę, trącił ją noskiem w policzek.
- No dobrze - kiwnęła główką, uśmiechając się przy tym z lekka. Wstała i idąc obok brata razem podeszli do Tęczy, na której pyszczku zagościł lekki uśmiech.
- To... Mamo, w co możemy się pobawić? - spytała nieśmiało tęcza, która wcześniej upewniła się, że matka kociąt już nie rozmawia z Jaskółczym śpiewem. Młoda mama popatrzyła na swoje dzieci, przechylając lekko głowę w bok. Zastanawiała się przez kilkadziesiąt uderzeń serca, milcząc, aż wreszcie odparła:
- Może tata weźmie was na spacer? - i w tym momencie jak na zawołanie w kociarni pojawił się ojciec, Błotnisty Pysk. Kocięta od razu wyraziły aprobatę głównymi piskami radości.
- To jak dzieciaki? Gotowe na spacer? - Las przechyliła główkę, czyżby to wszystko było ukartowane? Ściągnęła po sobie uszka, odwracając się w stronę kociaka, który niedawno pojawił się w kociarni - Ostrokrzewa.
- Ostruś, idziesz z nami? - uśmiechnęła się wesoło, szturchając brata lekko w bok. Może i się z nim przekomarzała, jednak nie chciała, aby kocurek siedział sam.
< Dymuś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz