— Należy d-do Klanu Wilka, czyli ta-tam, skąd ja po-po-pochodzę — odpowiedział, a przez pyszczek Tuni przebiegł promyk nadziei, który został zgaszony równie szybko jak się pojawił, bowiem kotka prawdopodobnie uświadomiła sobie, że już nigdy się z nią nie zobaczy.
— Rozumiem — mruknęła. — Jak si-się czuje? — zapytała z wyraźnie zasmuconym głosem.
W tym momencie Karzeł nie wiedział, czy powinien jej powiedzieć prawdę i sprawić, by poczuła się gorzej, czy wybrać tę drugą opcję i ją uspokoić. Jego serce zabiło kilka razy, nim w końcu wybrał to, co uważał za lepsze rozwiązanie i otworzył pyszczek, by odpowiedzieć pieszczoszce.
— Wszystko z nią w po-porządku, ni-nie musisz się martwić, bo jest te-teraz szczęśliwa ze swoją r-rodziną — odparł.
Kotka o brązowych oczach wypuściła ze świstem powietrze przez nos, z trudem powstrzymując się od tego, by nie wydać z siebie szlochu. Nie odpowiedziała nic Karłowi, co ten uznał za lekko niepokojące, więc po krótkiej chwili dodał:
— Na pewno o t-tobie nie zapom-mniała, uwi-wierz mi.
W odpowiedzi na to, co powiedział do niej Karzeł, wymamrotała pod nosem kilka słów, których nie udało mu się zrozumieć, a po tym nastąpiła cisza. Mimo, że kocur nie należał do kotów rozmownych, czuł się w tej sytuacji niekomfortowo i myślał nad tym, w jaki sposób dalej pociągnąć ich pogawędkę, by nie ranić jeszcze bardziej Tuni. Miał wrażenie, iż każde z jego słów tylko stacza ją do większego dołka. Z tego powodu lekko spanikował, więc wziął kilka głębszych wdechów, aby się choć trochę uspokoić i kontynuować tę rozmowę.
— Jesteś w ci-ciąży, prawda? — zapytał. — Masz jakieś po-pomysły na imiona dla s-swoich ko-ko-kociąt? — i nie wiedział, dlaczego, mówiąc to, coś go ukłuło w serce.
< Tuniu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz