Uniosła brew zaskoczona. Też miała swoje tajemnice, jednak i tak wyjawiała je braciom. Ciężko tak coś wiecznie trzymać w sobie. Przybliżyła się lekko do czarno-białej i przyjrzała się jej.
— Jaka to tajemnica? — zapytała szczerze zaciekawiona.
Nowa towarzyszka jednak nie odpowiedziała, stworzyła między nimi dystans, a Płomykówka poczuła się źle z myślą, że zraziła kotkę swoją ciekawością. Nim zdążyła jednak przeprosić, Gołębia Łapa wymruczała:
— N-nie chcę o tym mówić.
— Jasne, nie ma sprawy — odpowiedziała spokojnie ruda, chociaż nie spuściła z niej swojego wzroku.
Zaciśnięte ślepia kotki i jej postawa dawały Płomykówce znać, że coś jest nie w porządku i chociaż nie wiedziała co, chciała jej pomóc.
— Coś cię boli? Wyglądasz niemrawo — mruknęła po chwili. Zerknęła w stronę obozu i dodała: — Zaprowadzić cię do medyczki?
Czarna kotka spojrzała na nią, jakby zastanawiając się, czemu sama na to nie wpadła. Po chwili jednak uśmiechnęła się słabo.
— Poproszę — miauknęła. — I dziękuję, Płomienna Łapo.
Ruda wstała i zaprowadziła towarzyszkę do jaskini medyków, oczywiście nie chcąc wtrącać się w sprawy prywatne kotki. Gdy medyczki ją przyjęły, wyszła przeczekać procedurę leczenia na zewnątrz. Kręciła się niecierpliwie, póki towarzyszka wciąż siedziała w lecznicy. Cofnęła się nawet, aby pokazać mentorce, że już wróciła. Bawiła się meszkiem, dopóki nie zauważyła, aż czarna kotka nie wychodzi z jaskini. Od razu do niej doskoczyła.
— Już lepiej? — zapytała ze szczerą troską.
— Tak — zapewniła czarna.
— Cieszę się. — Uczennica uśmiechnęła się i otarła przyjacielsko, chociaż niepewnie, o towarzyszkę. — Chciałabyś może się w coś pobawić?
<Gołębia Łapo?>
[244 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz