Czyściec wprosiła się do legowiska Liściastego Futra i Czereśniowej Gałązki. Nigdy nie interesowała się medykami, nie wiedziała bowiem, czym się zajmują. Zmieniło się to, gdy zauważyła, że te dwa koty nigdy nie przynosiły ze sobą zwierząt, wchodząc do obozu Klanu Klifu. W ich pyskach znajdowało się coś innego – rośliny. Pomyślała, że to ciekawe, dlatego nie pytając się nikogo o pozwolenie przecisnęła się przez tunel prowadzący do legowiska dla chorych i medyków. Rozejrzawszy się, stwierdziła, że podoba jej się tu. Zapach różnił się od tego na zewnątrz, było spokojnie. Zrelaksowała się, delikatnie uśmiechając się. Położyła się więc, nie zważając na to, że znajdowała się w wejściu.
– Ekhem!
Spokój jednak nie był jej przeznaczony. Od niechcenia otworzyła jedno ze swoich żółtych oczu, żeby zobaczyć stojącego nad nią Judaszowcową Łapę.
– Znajdujesz się na mojej drodze, pomiocie Mrocznego Lasu – oznajmiając to, wyprostował się, patrząc na swoją siostrę z góry.
Widząc, że to nic ważnego, Czyściec wypuściła ze świstem powietrze przez nos i wróciła do relaksowania się. Poprawiła się nieco, odwracając się zadkiem do swojego brata. Ciekawe, o czym tym razem będzie śnić...
– Na osty i ciernie!
Poczuła, że kocur ją uderzył. Jeszcze raz, mocniej, i kolejny, jeszcze mocniej. Z gardła Czyściec wydobyło się warczenie, a futro na jej grzbiecie podniosło się. W końcu nie wytrzymała i poderwała się, tym samym uderzając swoją głową o brodę Judaszowca.
– Psiakość! – syknął kocur, łapiąc się za pysk i odsuwając się na kilka kroków od kotki.
Nim Czyściec zdążyła się zorientować, co się dzieje, zjawiła się przy nich zaalarmowana Liściaste Futro.
– Czyściec, Judasz? Co się stało? Jesteście ranni? – wylało się z szarej mordki.
– Ta!... Ta wywłoka! To jej wina! – odezwał się Judaszowiec, masując się po pysku.
Patrzył się złowrogo na jedną z dwóch córek Liściastego Wiru, na co ta wlepiła w niego swoje wielkie, żółte oczy. To on do niej podszedł i nachylił się nad nią, o czym więc mówił? Bez sensu. Czyściec, próbując zrozumieć swojego brata, dotknęła się po głowie. Zdziwiła się, bowiem nie bolało. Następnie tą samą łapę przesunęła do miejsca, za które złapał się Judaszowcowa Łapa.
– Czyściec?! – wyrwało się z pyska Liściastego Futra, gdy uczennica bez ostrzeżenia uderzyła się.
– Nie od dziś wiadomo, że ma pszczoły w mózgu – kocur przewrócił oczami, ignorując białą kotkę i zwracając się ku medyczce. – Przyszedłem, ponieważ Aksamitna Chmurka ponoć źle się czuje. Psiakość, nie dość problemów już narobiła?
– Ach... – na wspomnienie o więźniu w oczach Liściastego Futra pojawiła się melancholia. – Czy wiesz, co jej dolega?
W tym momencie Czyściec wyłączyła się z rozmowy. Skupiła się na bólu. Po uderzeniu trochę zakręciło jej się w głowie. Pomyślała, że to przez to Judaszowcowi coś się pomieszało, dlatego błędnie był przekonany o winie swojej siostry. Rozejrzała się, czy jakaś część jego mózgu nie wypadła mu przez uszy i się nie zgubiła. W końcu wyglądał na takiego, któremu przydałby się każdy skrawek. Potwierdziwszy, że nic takiego się nie stało, zerknęła na dwa rozmawiające ze sobą koty.
– Czy mogę was prosić, żebyście to do niej zanieśli? Na tyłach mam chorego Kornika, muszę do niego jak najszybciej wrócić... – wytłumaczyła Liściaste Futro i nie czekając na ich odpowiedź, odeszła. Rzuciła jednak jeszcze przez swój bark: – Floks jest do jedzenia! A najlepiej, jakby ktoś pomógł się jej ogrzać.
Nim Judaszowiec się zorientował, Czyściec chwyciła w swoje zęby fioletowy kwiat. Ruszyła przed siebie, nie zważając na protesty kocura o czekoladowym futrze. Mimo to podążył za nią. Po chwili znaleźli się przed jaskinią, u stóp której odezwał się do nich Lśniący Księżyc.
– Co to? – zapytał się, swoim ciałem blokując im drogę.
– Głupcze, sam mi powiedziałeś, żebym poszedł do medyka, a teraz śmiesz wątpić w moje intencje? – Judaszowcowa Łapa wyszedł naprzeciw drugiemu kocurowi. – Jakiś kwiat na kaszel, nazwa ci nic nie powie – dodał, z obrzydzeniem zerkając na swoją siostrę i medykament w jej pysku.
Wypuściwszy ze świstem powietrze przez swój chorobliwie biały nos, wojownik odsunął się, tym samym przepuszczając uczniów. Mijając go, Czyściec zauważyła, że Judaszowiec splunął w jego stronę. Nie spodziewała się po nim tego – od kiedy jej brat dba o nawodnienie innych kotów? Było to bardzo pozytywne zaskoczenie. Widać, że kot jednak może zmienić swoje pręgi. Przypatrzyła się więc kocurowi, doszukując się jakichś zmian na jego futrze... Nic. Jeśli od początku nie miał pręg, to czy cokolwiek mogło się zmienić?
– Twój wzrok przeszywa me serce tysiącem klątw, natychmiast zaprzestań! Na Klan Gwiazdy! – wykrzyczał Judaszowiec, przyspieszając swojego kroku.
Pomyślała, że to słodkie, że brat ma ją w swoim sercu. Widać, że się cieszył – nie mógł się doczekać, by obdarzyć swoją miłością kogoś innego. Podążyła więc za nim i zaraz przywitali się z widokiem trzęsącej się Aksamitnej Chmurki. Nie zwlekając, Czyściec zbliżyła się do niej, przystawiła swój pysk do jej pyska i czekała. W tej chwili zrozumiała, dlaczego ta kotka nie nadawała się na przywódcę. Wydawało się, jakby nie rozumiała uczennicy. Jedna z białych łap znalazła się przy wargach wojowniczki, uchylając je i wsadzając na znajdujący się między nimi język floks. Czyściec odsunęła się, zadowolona z siebie, po czym prędko wróciła do swojego brata. Stwierdziła, że skoro dzisiaj był taki serdeczny to nie będzie mieć nic przeciwko pomocy Aksamitnej Chmurce. Z uśmiechem popchnęła go ku starszej kotce, tym samym przewracając go na nią. Teraz na pewno nie będzie jej zimno!
< Judaszowcowa Łapo? >
[858 słów]
[Przyznano 17%]
Wyleczeni: Aksamitna Chmurka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz