,,Będę czekał na ciebie podczas każdego szczytowania słońca" - te słowa wbiły się jej w łeb jak cierń w łapę, ciągle przypominając boleśnie o sobie. Z każdym szczytowaniem słońca czuła się coraz gorzej z tym, że nie może spotkać się z Wilczym Sercem. Źle jej było z tym, że Wilczak pewnie czeka na nią każdego dnia, podczas gdy ona gnije w legowisku medyków, nie mogąc się pozbierać po stracie oka. Co prawda chodziła z Łabędzią Łapą na treningi, w które coraz mniej wkładała serca, zaniedbując rozwój kocurka, a czasem i na patrol, ale i tak później wracała do siedziby medyków. Pomimo że miała jeszcze jedno sprawne ślipie, świat wydawał się nieco inny. Taki niepełny. Strata gałki ocznej była dość dołująca i przerażała kotkę, jednak jej największym strachem było to, że Lisia Gwiazda pośle ją do starszyzny.
Po w końcu, czy przyda mu się jednooki wojownik?
Sroczy Żar nie znała żadnego takiego, więc może kończyli inaczej niż lądując w starszyźnie? Niebieska zadrżała na myśl o wygnaniu lub śmierci.
Czy ktoś by jej uratował przed wyrokiem lidera?
Czy była w ogóle komukolwiek potrzebna w klanie?
Jej dzieci miały mentorów, którzy dobrze zajmowali się nimi, no może prócz Baraniego Łba. Zlepiona Łapa zdawał się ignorować jej istnienie, poza tym ona jego podobnie. A Zimorodkowa Pieśń pewnie znajdzie sobie niedługo drugą połówkę i zapomni o niej niczym ona, gdy była ze Zlepkiem. Kotka podniosła łeb gwałtownie, gdy przypomniała sobie o swoim uczniu Łabędziej Łapie, lecz myśl, że praktycznie przerobili już wszystkie potrzebne mu tajniki walki i polowania, ją zdołowała. Pewnie i on lada dzień ją opuści i stanie się wojownikiem. Sroczy Żar położyła uszy i zwinęła się w kłębek. Zamknęła sprawne oko, próbując zasnąć, lecz chodzące jej po głowę myśli, skutecznie jej to uniemożliwiały uśnięcie. Kolejne teorie napływały jej do łba, coraz bardziej dezorientując kotkę.
Bo w końcu co zrobi, gdy jedna z nich okaże się prawdziwa?
Czy ktoś pomoże, gdy znajdzie się w sytuacji bez wyjścia?
Otworzyła pomarańczowe ślipie i rozejrzała się po legowisku. Układający zioła Sokole Skrzydło zdawał się nie zwracać na nią większą uwagę. Już miała wrócić do ponownego zamartwiania się i układania teorii, gdy zobaczyła powoli wchodzące na górę nieba słońce. Przypomniała sobie opowieść Wilczego Serca i uśmiechnęła się mimowolnie do Złotego Basiora.
Może Wilczak jej pomoże z tym wszystkim?
Zerwała się na łapy, trzymając się myśli o rozmowie z wypłoszem, jak ostatniej deski ratunku. Poinformowała jedynie Sokole Skrzydło o małym polowaniu i ruszyła pędem przed siebie, starając się nie wpaść na pojawiające się przed nią gwałtownie drzewa.
***
Widząc Przeprawę zwolniła krok i wytężyła pozostałe zmysły, próbując jakoś nadrobić brak jednego oka. Powoli przechodząc przez powalony pień, zastanawiała się co ma powiedzieć konkretnie wypłoszowi, jak wytłumaczyć swój niepokój. Bo co jeśli kocur ją wyśmieje, uważając jej teorie za głupie i nieprawdopodobne? A nawet jeśli to czy będzie potrafił ją zapewnić, że to się nie stanie? Postawiła niepewnie łapkę na ziemi, rozglądając się uważnie. Nie widząc i nie czując zapachu ani przedstawicieli Klanu Wilka, ruszyła przed siebie, próbując odnaleźć miejsce gdzie ostatnio rozmawiają z Wilczakiem. Łapy trzęsły się jej jak galareta, a uszy wyłapywały najmniejszy szmer, który mógłby okazać się wrogim kotem. Starała się wyglądać pewnie, jednak nerwowo drgające ciało i wysunięte pazury, zdradzały jej lęk przed niespodziewanym atakiem. Nie chciała się pokazywać wypłoszowi od tej strony, jednak nie potrafiła nad tym zapanować. Czując zapach Wilczego Serca, starała się chociaż trochę wyprostować i zwróciła łeb w lewą stronę, próbując ukryć przed nim chociaż chwilowo swoją nową słabość. Widząc sylwetkę wypłosza, weszła głębiej w las. Z każdym krokiem zbliżała się coraz bardziej do niego. Kocur przyglądał się jej uważnie, jakby pomimo jej starań wyczuł zmianę w kotce. Czując na sobie jego pilny wzrok, machnęła zdenerwowana ogonem i usiadła na długość ogona od niego.
— H-hej — mruknęła nie do końca, nie wiedząc jak zacząć tą rozmowę.
Kocur spojrzał na nią zdziwiony, po czym na jego pysku pojawił się sarkastyczny uśmiech.
— Coś ty dzisiaj taka spokojna? Aż tak bardzo Cię boli, że nie znalazłaś dziś żadnego łajna? — spytał z przekąsem, podchodząc do kotki.
Nim zdążyła odwrócić pysk, kocur ujrzał szramę na lewej stronie łba Sroki. Prychnęła na niego, niezadowolona z obrotu spraw. Odskoczyła od wojownika, zachowując bezpieczną jej zdaniem odległość pomiędzy nimi. Wilcze Serce zamilkł, nie komentując pustego oczodołu kotki. Jedynie bacznie się jej przyglądał, co dodatkowo zirytowało Sroczy Żar.
— H-hej — mruknęła nie do końca, nie wiedząc jak zacząć tą rozmowę.
Kocur spojrzał na nią zdziwiony, po czym na jego pysku pojawił się sarkastyczny uśmiech.
— Coś ty dzisiaj taka spokojna? Aż tak bardzo Cię boli, że nie znalazłaś dziś żadnego łajna? — spytał z przekąsem, podchodząc do kotki.
Nim zdążyła odwrócić pysk, kocur ujrzał szramę na lewej stronie łba Sroki. Prychnęła na niego, niezadowolona z obrotu spraw. Odskoczyła od wojownika, zachowując bezpieczną jej zdaniem odległość pomiędzy nimi. Wilcze Serce zamilkł, nie komentując pustego oczodołu kotki. Jedynie bacznie się jej przyglądał, co dodatkowo zirytowało Sroczy Żar.
— Co się tak gapisz, co? — warknęła zdenerwowana reakcją wypłosza. Bała się, że ten zaraz zacznie traktować ją jak kalekę lub co gorsza wyśmieje jej nieudolność walce. — Spodobało ci się? Też chcesz takie? — spytała i wysunęła pazury.
Nastroszona wpatrywała się gniewnie w kocura, lecz ten nie zareagował na jej zaczepkę. Zamiast tego wziął głęboki oddech i spojrzał jej prosto w oczy, a dokładniej w prawe oko. W jego ślipiach zamiast rozbawienia czy zmartwienia, ujrzała determinację. Zaskoczona położyła sierść i podeszła bliżej Wilczaka. Ten widząc zaciekawienie kotki, otworzył pysk i wydusił.
— Nie, ale chciałbym dołączyć to twojego klanu
Sroczy Żar na początku myślała, że się przesłyszała. Pokręciła łbem i spojrzała ponownie na niego, unosząc pytająco brwi.
— Co? — spytała nieco głupio z otwartą paszczą.
— Nie, ale chciałbym dołączyć to twojego klanu
Sroczy Żar na początku myślała, że się przesłyszała. Pokręciła łbem i spojrzała ponownie na niego, unosząc pytająco brwi.
— Co? — spytała nieco głupio z otwartą paszczą.
Wypłosz wydawał się poważny, co wprowadziło ją w jeszcze większe zdziwienie. Nie zaśmiał się, nie obrócił wszystkiego w żart. Jedynie wpatrywał się w nią z powagą.
— No to co słyszysz, chce dołączyć do Klanu Klifu — powtórzył kocur, podchodząc bliżej kotki. — Klan Wilka nie jest już tym samym klanem co kiedyś. Po śmierci Borsuczej Gwiazdy wszystko się zmieniło. Liderem jest Błotnista Gwiazda, gbur i lisie łajno, który się nade mną znęcał, jego zastępca nie jest lepszy, nienawidzi mnie i mi grozi, a jedyna przyjaciółka mnie zdradziła — wyznawał wszystkie swoje żale kotce.
Niebieskiej zrobiło się nieco głupio, słuchając Wilczego Serca. Z tego co wiedziała nie miał nikogo swoim klanie. Ani rodziny, ani przyjaciół. Teraz jeszcze na dodatek zdradził jej, że lider się nad nim pastwi, podobnie zresztą jak zastępca, podczas gdy ona zamiast dostrzec wsparcie jakie dawała jej rodziny zamartwiała się jakimiś nieprawdopodobnymi teoriami. Nie doceniała odwiedzającej jej mamy, Bluszczyka obiecującego odwetu na kotce, która wydrapała jej oko, ani nawet jej ukochanej Jarzębinki starającej się ją pocieszyć i opowiadającej jej z zapałem o swoich przygodach, by umilić mamie czas w legowisku medyków.
— Nikt mnie tam nie akceptuje — stwierdził kocur, spoglądając na kotkę z nadzieją.
Ta podeszła do niego i niepewnie przytuliła się do Wilczaka. Nie była pewna czy to dobry ruch, jednak nie wiedziała co innego mogłaby zrobić w takiej sytuacji. Zwróciła pysk w jego kierunku.
— Lisia Gwiazda na pewno ucieszy się z nowego wojownika — mruknęła pocieszająco, odsuwającej się od niego.
— No to co słyszysz, chce dołączyć do Klanu Klifu — powtórzył kocur, podchodząc bliżej kotki. — Klan Wilka nie jest już tym samym klanem co kiedyś. Po śmierci Borsuczej Gwiazdy wszystko się zmieniło. Liderem jest Błotnista Gwiazda, gbur i lisie łajno, który się nade mną znęcał, jego zastępca nie jest lepszy, nienawidzi mnie i mi grozi, a jedyna przyjaciółka mnie zdradziła — wyznawał wszystkie swoje żale kotce.
Niebieskiej zrobiło się nieco głupio, słuchając Wilczego Serca. Z tego co wiedziała nie miał nikogo swoim klanie. Ani rodziny, ani przyjaciół. Teraz jeszcze na dodatek zdradził jej, że lider się nad nim pastwi, podobnie zresztą jak zastępca, podczas gdy ona zamiast dostrzec wsparcie jakie dawała jej rodziny zamartwiała się jakimiś nieprawdopodobnymi teoriami. Nie doceniała odwiedzającej jej mamy, Bluszczyka obiecującego odwetu na kotce, która wydrapała jej oko, ani nawet jej ukochanej Jarzębinki starającej się ją pocieszyć i opowiadającej jej z zapałem o swoich przygodach, by umilić mamie czas w legowisku medyków.
— Nikt mnie tam nie akceptuje — stwierdził kocur, spoglądając na kotkę z nadzieją.
Ta podeszła do niego i niepewnie przytuliła się do Wilczaka. Nie była pewna czy to dobry ruch, jednak nie wiedziała co innego mogłaby zrobić w takiej sytuacji. Zwróciła pysk w jego kierunku.
— Lisia Gwiazda na pewno ucieszy się z nowego wojownika — mruknęła pocieszająco, odsuwającej się od niego.
***
Gdy weszli na teren Klanu Klifu, kotkę ogarnął lekki niepokój. W końcu przemierzając terytorium wraz z wojownikiem wrogiego klanu, musiała wyglądać niczym zdrajca, kierujący swojego wspólnika do obozu. A przecież prawda była zupełnie inna. Liczyła całym sercem, że napotkani po drodze współklanowicze zrozumieją zamiary Wilczego Serca, a lider przyjmie go bez problemu. Sroczy Żar, choć próbowała to ukryć, wręcz drżała z podekscytowania na myśl o wypłoszu w jej klanie. Perspektywa życia z wyłysiałym kocurem w jednym klanie wydawała się wspaniała. Przez myśl o wspólnym polowaniu oraz zasypianiu obok siebie droga do obozu dłużyła się jej niesamowicie. Każde uderzenie serca zdawało się ciągnąć trwać trzy razy dłużej, pomimo że biło jej jak szalone z tego całego podekscytowania i niepokoju. Cieszyła się jak głupia, że ten dołącza do jej klanu. W końcu będzie miała kogoś komu będzie mogła ufać. Kogoś komu będzie zależeć na niej.
Bo Wilczemu Sercu zależało na niej, co nie?
Lekko zawstydzona tą myślą spojrzała na idącego obok niej kocura. Wydawał się lekko zestresowany, ale kto by nie był idąc przez terytorium obcego klanu? Kocur widząc jej wzrok na sobie, uśmiechnął się lekko do niej. Sroczy Żar odwróciła pośpiesznie łeb, nie wiedząc co myśleć o tym wszystkim. Przyspieszyła lekko, zostawiając dawnego Wilczaka za sobą.
— Mama? — usłyszała niespodziewanie i odwróciła łeb w stronę dochodzącego do niej dźwięku.
Widząc pyszczek Żywicznej Łapy wystający za krzaka zamarła. Skoro jest tu jej syn, pewnie gdzieś niedaleko jest Zimorodkowa Pieśń. Kociak wyskoczył z krzewu jeżyn i podbiegł do rodzicielki wesoło. Niebieska zdezorientowana spojrzała na Wilcze Serce. Ten przystanął i spojrzał niezaniepokojony na nią. Pewnie też liczył, że uda im się nie wpaść na nikogo w drodze do obozowiska.
— Mamo, kto to? — spytał Żywica, gdy zorientował się, że oprócz mamy jest jeszcze nieznany mu kot. Wyjrzał niepewnie za kotki na tajemniczego osobnika. — I czemu ma takie śmieszne futerko?
Sroczy Żar spojrzała przepraszająco na wypłosza, mając nadzieję, że kociak nie irytował go za bardzo swoim pytaniem. Na szczęście dawny Wilczak uśmiechnął się sarkastycznie na pytanie potomka Sroki.
Sroczy Żar spojrzała przepraszająco na wypłosza, mając nadzieję, że kociak nie irytował go za bardzo swoim pytaniem. Na szczęście dawny Wilczak uśmiechnął się sarkastycznie na pytanie potomka Sroki.
— Borsuk mnie dopadł — zażartował wypłosz, podchodząc bliżej malucha.
Żywica pisnął i schował się pod ogonem kotki, dezorientując tym Wilcze Serce. Sroka widząc zagubiony wzrok wojownika przejętego tym, że wystraszył kociaka, uśmiechnęła się mimowolnie.
— Straszne z niego mysie serce — poinformowała szeptem kocura, podnosząc ogon do góry, ku niezadowoleniu syna.
Pozbawiony kryjówki kociak posłał mamie pełne żalu spojrzenie. Wojowniczka jedynie westchnęła i zwróciła łeb w stronę wypłosza.
— Straszne z niego mysie serce — poinformowała szeptem kocura, podnosząc ogon do góry, ku niezadowoleniu syna.
Pozbawiony kryjówki kociak posłał mamie pełne żalu spojrzenie. Wojowniczka jedynie westchnęła i zwróciła łeb w stronę wypłosza.
— Żywiczna Łapo! — rozległ się krzyk, psujący sielankę. Pointka wyszła za drzewa, rozglądając się za swoim uczniem. — Jeśli zaraz nie wyjdziesz, obiecuję ci, że jutro będziemy... — przerwała, widząc siostrę oraz stojącego niedaleko niej kocura.
Nim Sroczy Żar zdążyła otworzyć pysk, Zimorodkowa Pieśń podbiegła do Wilczego Serca.
Nim Sroczy Żar zdążyła otworzyć pysk, Zimorodkowa Pieśń podbiegła do Wilczego Serca.
— Kto to? — wysyczała, pusząc się gniewnie i odgradzając swoją rodzinę od wypłosza. — Twój kolejny kochaś? — wycharczała to jak najgorsze przekleństwo, posyłając siostrze pełne bólu i złości spojrzenie.
<Wilcze Serce? Gotowy na śmierć?>
Bardziej nie będzie...
OdpowiedzUsuń~Hellga