Bura zamruczała na gratulację od przyjaciółki. Od dłuższego czasu nie była pewna czy Turkawka akceptuje jej wojowniczą drogę życia, ale teraz nie miała co do tego wątpliwości.
- Dzięki – powiedziała i uśmiechając się otarła się o bok Turkawki. Medyczka skinęła tylko głową i obserwowała jak świeżo upieczona wojowniczka spiesząc się podąża do Owocka. Cętkowany Liść czuła się teraz o wiele pewniej. Nie dość, że jej przyjaciółka cieszyła się z mianowania teraz Cętka posiadała również o wiele wyższą rangę. Rangę wojownika… do tego przecież dążyła, prawda? Przyjemne dreszcze ekscytacji przebiegły po kręgosłupie nie tak dawnej uczennicy. Na samą myśl o nowych obowiązkach, które ją czekają jej barki od razu wstąpiła nowa siła, która do tego jeszcze ją napędzała.
~...~
Cętka szczęśliwie pomaszerowała do legowiska medyczek. Patrol przebiegł bez żadnych utrudnień i kotka miała zamiar teraz nieco pomóc medyczkom. Gdy buraska znalazła się w jaskini Turkawka właśnie przeglądała i segregowała zioła razem z Burzowym Futrem. Stosik wydawał się niewielki dlatego w głowie córki Burki od razu zapuścił korzenie nowy pomysł. Kotka chrząknęła cicho, ale najwyraźniej uzdrowicielki były zbyt zajęte.
- Turkawie Skrzydło, pozbieramy zioła? – spytała możliwie jak najweselej. Córka Biegnącego Strumienia odwróciła wzrok od roślin i spojrzała na byłą uczennicę niemrawo, na szczęście jednak powoli pokiwała głową. Starsza uzdrowicielka uśmiechnęła się na powitanie do wojowniczki i po chwili wróciła do medykamentów. Kotki skierowały się do lasu. Córka Penelopy szła bardzo szybko i prawie nie spoglądała za siebie, a także naokoło jak gdyby nie interesowały ją w ogóle lecznicze rośliny. Gdy Turkawka już przez jakiś czas się nie odzywała Cętkowany Liść postanowiła zagaić rozmowę, a pomogła jej w tym niewielka roślina, która wprost wyrosła pod jej łapami.
- Co to za roślina? – spytała Cętka wskazując końcem burego ogona na jakiś różowy kwiat. Mimo, że wiele razy ją widziała nigdy nie spytała czym tak naprawdę jest. Turkawie Skrzydło spojrzała przez ramię, a potem utykając zbliżyła się do dawnej uczennicy. Młodsza kotka skrzywiła pyszczek patrząc na medyczkę. Ta rana nigdy się nie zagoi, teraz dopiero zdała sobie z tego sprawę i poczuła lekkie ukłucie bólu. Medyczka chwile jeszcze przyglądała się zielu.
- To powój – rzekła bez emocji. – Przymocowuje się go do złamanych kończyn – odpowiedziała na pytający wzrok Cętkowanego Liścia. Kotka powąchała medykament i pospieszyła za szybko idącą czekoladową.
- Właściwie to co my mamy zbierać? – zadała pytanie wojowniczka. Przez jakiś czas szły w milczeniu, ale Cętka musiała przerwać ciszę ponieważ stawała się ona nie do zniesienia. – Co się stało? – spytała wreszcie i przyjrzała się asystentce Burzowego Futra na co ta stanęła. – Od dwóch księżyców jesteś taka nieobecna… - powiedziała spoglądając w oczy Turkawce. Znowu ta mgła. Uzdrowicielka potrząsnęła głową jakby starając się odgonić natarczywe myśli. Cętkowany Liść usiadła i owinęła łapy ogonem czekając na wyjaśnienia. Miała nadzieję, że Turkawie Skrzydło opowie nieco o swojej sytuacji… o sytuacji klanu. Bura wiedziała już o tym, że klan Klifu im zagraża, ale jak? Co się dzieje za granicami? To było dla niej dotychczas zagadką niedającą spokoju, a jakby dołożyć do tego jeszcze zachowanie medyczki to wychodzi z tego niezła intryga. Kocica nadstawiła uszu.
<Turkawo? Nie wyszło jakoś fantastycznie, ale chyba też nie najgorzej…>
~...~
Cętka szczęśliwie pomaszerowała do legowiska medyczek. Patrol przebiegł bez żadnych utrudnień i kotka miała zamiar teraz nieco pomóc medyczkom. Gdy buraska znalazła się w jaskini Turkawka właśnie przeglądała i segregowała zioła razem z Burzowym Futrem. Stosik wydawał się niewielki dlatego w głowie córki Burki od razu zapuścił korzenie nowy pomysł. Kotka chrząknęła cicho, ale najwyraźniej uzdrowicielki były zbyt zajęte.
- Turkawie Skrzydło, pozbieramy zioła? – spytała możliwie jak najweselej. Córka Biegnącego Strumienia odwróciła wzrok od roślin i spojrzała na byłą uczennicę niemrawo, na szczęście jednak powoli pokiwała głową. Starsza uzdrowicielka uśmiechnęła się na powitanie do wojowniczki i po chwili wróciła do medykamentów. Kotki skierowały się do lasu. Córka Penelopy szła bardzo szybko i prawie nie spoglądała za siebie, a także naokoło jak gdyby nie interesowały ją w ogóle lecznicze rośliny. Gdy Turkawka już przez jakiś czas się nie odzywała Cętkowany Liść postanowiła zagaić rozmowę, a pomogła jej w tym niewielka roślina, która wprost wyrosła pod jej łapami.
- Co to za roślina? – spytała Cętka wskazując końcem burego ogona na jakiś różowy kwiat. Mimo, że wiele razy ją widziała nigdy nie spytała czym tak naprawdę jest. Turkawie Skrzydło spojrzała przez ramię, a potem utykając zbliżyła się do dawnej uczennicy. Młodsza kotka skrzywiła pyszczek patrząc na medyczkę. Ta rana nigdy się nie zagoi, teraz dopiero zdała sobie z tego sprawę i poczuła lekkie ukłucie bólu. Medyczka chwile jeszcze przyglądała się zielu.
- To powój – rzekła bez emocji. – Przymocowuje się go do złamanych kończyn – odpowiedziała na pytający wzrok Cętkowanego Liścia. Kotka powąchała medykament i pospieszyła za szybko idącą czekoladową.
- Właściwie to co my mamy zbierać? – zadała pytanie wojowniczka. Przez jakiś czas szły w milczeniu, ale Cętka musiała przerwać ciszę ponieważ stawała się ona nie do zniesienia. – Co się stało? – spytała wreszcie i przyjrzała się asystentce Burzowego Futra na co ta stanęła. – Od dwóch księżyców jesteś taka nieobecna… - powiedziała spoglądając w oczy Turkawce. Znowu ta mgła. Uzdrowicielka potrząsnęła głową jakby starając się odgonić natarczywe myśli. Cętkowany Liść usiadła i owinęła łapy ogonem czekając na wyjaśnienia. Miała nadzieję, że Turkawie Skrzydło opowie nieco o swojej sytuacji… o sytuacji klanu. Bura wiedziała już o tym, że klan Klifu im zagraża, ale jak? Co się dzieje za granicami? To było dla niej dotychczas zagadką niedającą spokoju, a jakby dołożyć do tego jeszcze zachowanie medyczki to wychodzi z tego niezła intryga. Kocica nadstawiła uszu.
<Turkawo? Nie wyszło jakoś fantastycznie, ale chyba też nie najgorzej…>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz