Lwia Paszcza w wolnych chwilach zaglądała do kociarni, będąc ciekawa jak się miewa Północ. Wolała się upewniać, czy młoda kotka wciąż darzy ją i koty z jej rodziny szacunkiem, czy może ktoś zmienił światopogląd kociaka. Miała nadzieję, że to nigdy się nie stanie, bo byłoby jej szkoda pozbywać się kogoś takiego jak ona. Kogoś kto potrafił już w tak młodym wieku dostrzec wyjątkowość rudych kotów. Tak też liczyła na to, że nowy nabytek, w który tak inwestowała swój cenny czas między obowiązkami wojownika, odwdzięczy się jej w przyszłości.
— [...] Musisz wiedzieć, że nie każdy kot ma dobre intencje, tak też musisz uważać z kim się zaprzyjaźnisz i komu zaufasz. Na pewno znajdą się tacy, którzy będą chcieli ci zaszkodzić czy też tobą manipulować. — podjęła — Jak na przykład twoja siostra. Chce mieć nad tobą całkowitą kontrolę, a w dodatku tak okropnie cię traktuję, wyzywając, gdy tylko masz inne zdanie niż ona. — nachyliła się do córki Ciernia. — To wstyd, by coś takiego miało miejsca pomiędzy rodzeństwem. — pokręciła głową. — Między mną, a moim rodzeństwem nigdy nie było takich sytuacji. Wielka szkoda, że twoja siostra jest zaślepiona przez złość. — Położyła łapę na jej ramieniu — Dlatego też nauczę cię odczytywać zachowania i sygnały, które mogą wskazywać na to, czy dany kot jest przyjazny czy niebezpieczny.
Poza przestrogą na temat jej własnej siostry, podzieliła się z nią informacjami na kogo powinna uważać w klanie, a wśród nich w szczególności znalazły się te kotu, które Lwiej Paszczy zalazły za skórę. Wspomniała również, że najlepiej jakby z nim nie rozmawiała nigdy, przenigdy. Bo w końcu złe koty, mogą wykorzystać informacje, którymi się z nimi podzieli. I będą mogli ją skrzywdzić. Nie to co, ona i jej rodzeństwo.
— Jeszcze trzy księżyce, a zostaniesz uczennicą. — podjęła w pewnym momencie, przyglądając się uważnie kociakowi, który to urósł znacznie od dnia, w którym miała przyjemność go pierwszy raz spotkać — Czy wiesz już na kogo chciałabyś się szkolić?
— Ostatnio śniłam o tym, że jestem medyczką... — wyznała cichutko, na co ruda się uśmiechnęła
— Och, to naprawdę wspaniale! Rola medyka jest bardzo ważna, zapamiętaj to sobie. A myślę, że ty nadawałabyś się na medyka w sam raz, bo w końcu jesteś tak mądra. — pochwaliła Północ. — Tylko jest mały problem, w klanie mamy akurat trzech medyków, a dokładniej medyczkę i dwóch uczniów medyka. Nie wiem czy Wiśniowa Iskra zdecydowałaby się przyjąć kolejnego ucznia. — przekrzywiła głowę — A myślałaś też może o obraniu ścieżki wojownika? Bo widzisz, jeśli Różana Przełęcz by się zgodziła, to z przyjemnością bym została twoją mentorką. Chyba, że wolałabyś aby to przyszły lider cię uczył? — uśmiechnęła się wymownie, bo w końcu oczywistym było, że nie miała na myśli Sójki
<Północ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz