-Puść mnie - powiedziała mała kotka. Rudy kot niechętnie ją puścił.-Jak się nazywasz?
-Lisie Serce - powiedział od niechcenia.
-Fajnie! Ja jestem...-przerwała.
-Mgiełka - dokończył Lisie Serce.
-Ile masz wschodów złotego słońca?-zapytał i nie czekając na jego odpowiedź, dodała - ja trzy.
-Czego?-zapytał brązowooki.
-To takie wschody słońca, które są w pełni księżyca.-wyjaśniła.
-My na to mówimy po prostu trzy księżyce. - miauknął.
-No ale ile masz? - zaczęła dopytywać się niebieska.
-Meh... 12 księżyców - powiedział wreszcie, lecz zanim kotka zadała kolejne pytanie rudy kot, popchnął niebieską kulkę ku małej norze. Kotka sturlała się w dół, nie czując się zagrożona, wyrównała sierść i spojrzała do góry. Jednak nie było tam już tego kota, a w powietrzu unosił się jego świeży zapach. Mgiełka odwróciła się na łapie i zaczęła się rozglądać. Zobaczyła trzy małe kocurki. Jednego biało-rudego, drugiego biało-brązowego, a trzeciego... nie wiedziała jak określić ten kolor. Wiem! Cynamonowego kocurka - pomyślała. Podeszła powoli trzymając zadek wysoko, ale w końcu stanęła normalnie.
-Cześć - powiedziała. Koteczce było coraz bardziej niedobrze.
-Cześć. Kim jesteś, nigdy cię tu nie widziałem, a jesteś dość mała jak na starszego kociaka - powiedział biało-brązowy kot.
-Nie wiem, o co ci chodzi.-powiedziała kotka - Gdzie w ogóle jestem?
-Klanie Klifu!-powiedział dumnie - w najlepszym klanie w lesie!
Dopiero teraz zauważyła dwie niemal identyczne szylkretowe kotki w rogu obserwujące zdarzenie. Nastroszyła futro i zaczęła się cofać, widząc, że większa idzie w ich stronę. Momentalnie zaczęło jej się kręcić w głowie mimo to dalej stała. Kociaki patrzyły na nią niezrozumiale. Szylkretka powoli podeszła do Mgiełki i polizała ją po głowie.
-Spokojnie - powiedziała kotka. Jednak młoda nie usłuchała i pobiegła do dziury, ledwo wdrapując się na duże zbocze. Wyszła i pobiegła za zapachem owego kocura, który ją znalazł. Weszła do dużej jaskini, w której było sporo kotów na przykład brązowo białą kotkę przypominającą tygrysa lub czarny kocur z białym brzuchem. Tuż koło niego zobaczyła swój cel podbiegła do niego, rozglądając się na boki. Lisie Serce siedział do niej tyłem, ale kotka siadła przy jego ogonie. Czarny kot popatrzył na nią z wyższością swoimi szmaragdowymi oczami.
-Coś nie tak Księżycowy Pyle?-zapytał Lisie Serce. Na pytanie odpowiedziało mu powstrzymywanie jego ogona on bujania się. Odwrócił się i spojrzał swoimi brązowymi oczami z szokiem na małego kociaka.
<Lisie Serce? PS: Powodzenia na egzaminach jak masz>
Proszę cię odpisz opo bo mnie tu zżera nuda i dziekawość
OdpowiedzUsuń