- Brawo, Cyprysowa Łapo - zamruczał gardłowo, owijając ogonem swoje łapy - Stajesz się coraz lepsza. Wierzę, że niedługo zostaniesz wojowniczką - mruknął, chociaż jego głos był obojętny i zimny jak lód, to sam rudy nie posiadał się z radości na postępy, jakie wykonywała jego uczennica.
- Dziękuję - kotka uśmiechnęła się nieśmiało, zerkając speszona na swojego nauczyciela. Kocur wstał na równe łapy, wziął piszczkę w pysk, po czym ruszył spokojnym krokiem w stronę obozu. Słońce grzało go w plecy ale mimo wszystko nie było zbyt ciepło. Głównie przez silny wiatr, który dmuchał kocurowi prosto w pysk. Westchnął cicho, nadal pozostając czujnym. Co jakiś czas poruszał uszami, wyłapując nawet najcichszy dźwięk.
- Co jest? - mruknął do siebie, gdy do jego nosa dotarł obcy zapach kota, momentalnie wysunął pazury i zjeżył sierść od grzbietu aż po sam ogon. Skinięciem głowy nakazał swojej uczennicy trzymać się blisko, zaś on sam przycupnął do ziemi, skradając się pod wiatr, gdy był na tyle blisko źródła zapachu, przygotował się do skoku. Widząc jednak, że przybłędą okazało się tylko małe kocię, prychnął rozeźlony. Wstał, otrzepał się, po czym wyszedł zza zarośli, wciąż będąc jednak czujnym.
- Nie powinnaś siedzieć z matką, młoda? - warknął, nawet nie kryjąc swojej niechęci w kierunku przybłędy. Kiedy jednak kotka pisnęła tylko cicho wlepiając weń swe przerażone, niebieskie ślepia, kocur zirytował się jeszcze bardziej. Jedynie od przegonienia kotki powstrzymywała go obecność uczennicy. Mruknął więc coś niezrozumiale pod nosem, złapawszy młodą za skórę na karku ruszył w stronę obozu, rzucając znudzone spojrzenie Cyprysowej Łapie, która aktualnie niosła w pyszczku zdobycz swojego mentora jak i własną.
- Stracił życie na patrolu, więc nawet nie waż się przeginać - odparł niebieski kocur, zaprowadzając byłego ucznia Księżycowego Pyłu do leża lidera. Ten skinął jedynie głową, po czym bezceremonialnie wepchnął dzieciaka do środka.
- A któż to? - czarny kocur popatrzył na niebieską kotkę, schylając się w jej stronę i trącając ją nosem - Znalazłeś tą małą? - miauknął, poruszając niespokojnie uszami.
- Ta, jadła jakieś zielsko. Zdecyduj co chcesz z nią zrobić - pręgowany kocur nawet nie drgnął pod naciskiem intensywnych, brązowych ślepi lidera, który to najpierw patrzył na małą, zaś potem na niego. Rudy poruszył zirytowany ogonem. Nie miał całego dnia i zdecydowanie nawet nie miał zamiaru spędzić całego dnia na niańczeniu tego dzieciaka. Potok otworzył pysk, z którego uciekło pytanie o imię.
- Mgiełka! - zawołała pręgowana jakby dumna z siebie. Czarny lider zmieszał się lekko, niespokojnie odwracając pysk w bok. Polecił rudemu zaprowadzić ją do kociarni i oznajmił, że dzisiaj wieczorem oficjalnie przyjmie ją do klanu, zaś na ten moment Lisie Serce miał czym prędzej stąd iść.
Lekko zdziwiony kocur ruszył wraz z Mgiełką w stronę kociarni, nawet nie kryjąc swojego rozeźlenia spowodowanym przez użeranie się z dzieciakiem.
< Mgiełka? >
- Dziękuję - kotka uśmiechnęła się nieśmiało, zerkając speszona na swojego nauczyciela. Kocur wstał na równe łapy, wziął piszczkę w pysk, po czym ruszył spokojnym krokiem w stronę obozu. Słońce grzało go w plecy ale mimo wszystko nie było zbyt ciepło. Głównie przez silny wiatr, który dmuchał kocurowi prosto w pysk. Westchnął cicho, nadal pozostając czujnym. Co jakiś czas poruszał uszami, wyłapując nawet najcichszy dźwięk.
- Co jest? - mruknął do siebie, gdy do jego nosa dotarł obcy zapach kota, momentalnie wysunął pazury i zjeżył sierść od grzbietu aż po sam ogon. Skinięciem głowy nakazał swojej uczennicy trzymać się blisko, zaś on sam przycupnął do ziemi, skradając się pod wiatr, gdy był na tyle blisko źródła zapachu, przygotował się do skoku. Widząc jednak, że przybłędą okazało się tylko małe kocię, prychnął rozeźlony. Wstał, otrzepał się, po czym wyszedł zza zarośli, wciąż będąc jednak czujnym.
- Nie powinnaś siedzieć z matką, młoda? - warknął, nawet nie kryjąc swojej niechęci w kierunku przybłędy. Kiedy jednak kotka pisnęła tylko cicho wlepiając weń swe przerażone, niebieskie ślepia, kocur zirytował się jeszcze bardziej. Jedynie od przegonienia kotki powstrzymywała go obecność uczennicy. Mruknął więc coś niezrozumiale pod nosem, złapawszy młodą za skórę na karku ruszył w stronę obozu, rzucając znudzone spojrzenie Cyprysowej Łapie, która aktualnie niosła w pyszczku zdobycz swojego mentora jak i własną.
~*~
- Gdzie Potokowa Gwiazda? Mam do niego sprawę - syknął, upuszczając młodą nieco zbyt brutalnie na ziemię. Sokole Skrzydło, który właśnie wchodził do obozu skinął mu głową na powitanie, po czym wlepił ślepia w znajdę. Omszona Skóra westchnął jedynie i polecił by rudy wojownik poszedł za nim.- Stracił życie na patrolu, więc nawet nie waż się przeginać - odparł niebieski kocur, zaprowadzając byłego ucznia Księżycowego Pyłu do leża lidera. Ten skinął jedynie głową, po czym bezceremonialnie wepchnął dzieciaka do środka.
- A któż to? - czarny kocur popatrzył na niebieską kotkę, schylając się w jej stronę i trącając ją nosem - Znalazłeś tą małą? - miauknął, poruszając niespokojnie uszami.
- Ta, jadła jakieś zielsko. Zdecyduj co chcesz z nią zrobić - pręgowany kocur nawet nie drgnął pod naciskiem intensywnych, brązowych ślepi lidera, który to najpierw patrzył na małą, zaś potem na niego. Rudy poruszył zirytowany ogonem. Nie miał całego dnia i zdecydowanie nawet nie miał zamiaru spędzić całego dnia na niańczeniu tego dzieciaka. Potok otworzył pysk, z którego uciekło pytanie o imię.
- Mgiełka! - zawołała pręgowana jakby dumna z siebie. Czarny lider zmieszał się lekko, niespokojnie odwracając pysk w bok. Polecił rudemu zaprowadzić ją do kociarni i oznajmił, że dzisiaj wieczorem oficjalnie przyjmie ją do klanu, zaś na ten moment Lisie Serce miał czym prędzej stąd iść.
Lekko zdziwiony kocur ruszył wraz z Mgiełką w stronę kociarni, nawet nie kryjąc swojego rozeźlenia spowodowanym przez użeranie się z dzieciakiem.
< Mgiełka? >
Hachi zajrzyj do skrzynki pocztowej na howrse
OdpowiedzUsuń~Mgiełka °_°
Wysłałam ale czekam aż WC: NE wstawi
OdpowiedzUsuń