Nie dowiedziała się jednak niczego więcej, a jedynie jeszcze bardziej wszystko się jej pomieszało. Czym był ten tajemniczy Klan Nocy? W swoim życiu Gawron słyszała o wielu klanach, ale o tym? Nigdy! Pozostawał on więc dla niej zagadką, dwunastościenną kostką Rubika czy innym kodem enigmy.
- Hola, hola, czym jest ten cały ''Klan Nocy'', o którym cały czas mówisz? - spytała, przekrzywiając głowę.
Kocur obrzucił ją spojrzeniem, które mogło oznaczać tylko jedno; ''idiotka''. Mimo to, nie odpowiedział na jej pytanie, co tylko podsyciło ciekawość kotki.
- Wiesz, znam wiele innych klanów. Ale Klan Nocy? Phi, nigdy nie obiło mi się to o uszy!
Teraz wzrok ucznia uległ gwałtownej zmianie. Patrzył na nią z mieszaniną pogardy i zdziwienia.
Uzdrowicielka parę razy zamachała ogonem. Czy to w ogóle miało sens? Spotkała jakiegoś grożącego jej oszołoma, wyglądającego jak puszysty kłaczek, podającego się za klanowicza... To przecież nawet w jej myślach brzmiało komicznie. A jak zabawnie musiało wyglądać?
Na samą myśl o tym samotniczka uśmiechnęła się, powstrzymując od śmiechu. Miała zachować powagę, na wypadek, gdyby dziki obcy okazał się przybyszem niebezpiecznym. W takim wypadku należało zastosować jej ulubioną metodę - nastraszenie potencjalnego przeciwnika swoją ogromną siłą, po czym sprytne wzięcie nóg za pas, najlepiej tak, żeby wcale się nie skapnął. Jak wyglądało to w praktyce?... Cóż, tego raczej każdy się może domyślić. W końcu nie wszystkie blizny zadała jej matka.
Czarnofutra w milczeniu przypatrywała się uczniakowi, analizując każde jego, nawet najmniejsze, drgnięcie. Z boku wyglądała podczas tego dumnie, szlachetnie i dostojnie, być może właśnie dlatego agresor nie zaatakował jej do tej pory. W rzeczywistości było jednak kapkę inaczej - Gawron po prostu wgapiała się w niego, czekając, aż się ruszy. Żadna filozofia. Do tego w jej wspaniałym planie na wypadek, gdyby się poruszył, było - oczywiście - uciekanie. Racja, nie była zbyt szybka, a lekka nadwaga jej w tym nie pomagała. Mimo to, nastraszenie wroga na chwilę dawało jej kilka maluśkich punktów przewagi.
- A więc, samotniczko, odejdź z terenów Klanu Nocy, albo będę musiał przepędzić cię stąd siłą! - usłyszała głos liliowego kocura.
- A mógłbyś chociaż powiedzieć, jak opuścić te twoje wspaniałe tereny? - mruknęła, lustrując go wyczekująco.
<Szakłak?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz