Kotka powoli uspokajała się. Wytarła zły o futro kocura i odsunęła się od niego. Spojrzała w bok na oddaloną od nich cicho szemrzącą rzekę. Ma dwie opcje: zostać w klanie i wydać na świat potomstwo skazując siebie i ich na wygnanie czy szkalowanie bądź ucieczka. Każda opcja była bolesna i kuła jej serce. Chciała jak najlepiej dla swoich młodych, tak podpowiadał jej instynkt, ale miłość do klanu nie pozwalała jej go opuścić. Była medykiem, kimś odpowiedzialnym za innych. Nie mogła tak po prostu wyjść i nie wrócić...a może mogła?
- Nie wiem co mam robić Mała Łapo. Mogłabym odejść i...no wiesz...urodzić je gdzieś indziej, ale nie wiem...nie wiem co mam robić- załkała cicho spoglądając na własne łapy- co sądzisz?
- J-ja?- za jąkał się kocurek wysuwając i chowając pazury ze stresu- cóż...może uc-cieczka to nie ta-aki zły pom-mysł...
- Słucham?! Klan mnie potrzebuje, to, że ty porzuciłeś swój nie oznacza, że...- ugryzła się w język nie kończąc zdania. Westchnęła ciężko zaciskając powieki. Była zmęczona i zestresowana. Dobrze wiedziała, że Mała Łapa chciał jedynie pomóc, jednak pogarszał tylko jej sytuację. Miodowe Serce spojrzała na niego, był przerażony a za razem smutny. Zdała sobie sprawę ze swoich słów. Zamruczała cicho tuląc kocura który nie opierał się temu.
- Przepraszam...nie powinnam.
- Rozu-umiem, jesteś zł-ła...nie szko-odzi.
Kotka podziękowała towarzyszowi za wyrozumiałość. Usiedli obok siebie wpatrując się w wolno płynącą rzekę zza szuwar. Oddech Miodowego Serca był spokojny, chociaż myśli kotłowały się w jej głowie latając jak oszalałe, odbijając się od ścian z głośnym echem. Mała Łapa przytulił się do szyi swojej ,,partnerki" i zamruczał cicho. Medyczka uśmiechnęła się mimo woli po czym spojrzała na swój brzuch. Nawet jeśli jest w ciąży, to cieszy się z tego. Może wydać na świat potomstwo tak wspaniałego kocura jak Mała Łapa, nawet jeśli on sam nie uważa siebie za kogoś dobrego.
- Mło-ode będą siln-ne...po ojcu.
Samotnik poruszył uszami wpatrując się w medyczkę Klanu Nocy. Dostrzegając na jej pysku jedynie szczęście zaśmiał się cicho liżąc ją w różowy nos.
- I pięk-kne...po mam-mie...
Miodowe Serce uśmiechnęła się ocierając łbem o jego szyję. Położyła się tuż przy jego łapach pozwalając mu na podzielenie się z nią językami. Kocur nie odmówił a nawet wykonał to z rozkoszą. Kotka cieszyła się z tego, że mogła urodzić jego dzieci. Bała się jedynie osądu Pierzastej Gwiazdy i gniewu Klanu Gwiazd. Ale pomijając te dwa przerażające aspekty była dumna z siebie. Kiedy tak leżała ogrzewana od boku przez Małą Łapę zrozumiała, że dobro kociąt jest w tej chwili najważniejsze. Z bólem serca podjęła decyzję która wręcz rozszarpywała jej drobną duszyczkę.
- Mała Łapo, ucieknijmy stąd.
- Nap-prawdę?!- wypalił kocur strosząc sierść na ogonie- jesteś pe-ewna?
- Tak. Dobro moich...naszych dzieci jest teraz ważniejsze. Urodzę je, zostanę z nimi a potem...może wrócę, może nie...nie wiem- westchnęła kotka wstając ociężale- ale wiem, że to teraz one liczą się najbardziej. Nie mogę ryzykować pozostania na terenach Klanu Nocy. Musimy odejść.
- Ale...dokąd?- zapytał Mała Łapa stając przy ,,partnerce". Wlepił w nią swoje bursztynowe ślepia szukając odpowiedzi na jej pysku. Szczerze, Miodowe Serce nie miała pojęcia. Wiedziała jednak, że muszą wydostać się z tego klanu jak najszybciej.
- Tego nie wiem...raczej w przeciwną stronę niż wszelkie klany. Wydostaniemy się przez obrzeża Klanu Nocy. Nie możemy ryzykować podróży przez wszystkie tereny zamieszkane przez inne koty, musimy obrać okrężną drogę.
- Możemy iś-ść w stronę siedl-liska dwunożn-nych...jest tam dość bez-zpiecznie...- zaproponował Mała Łapa. Miodowe Serce opierała się chwilę po czym przystała na ten pomysł. Nie mieli nic do stracenia.
Ruszyli w drogę przez Wodne Głazy. Pomimo dodatkowego ciężaru kotce udało się po nich przeskoczyć bez żadnego problemu. Szli wzdłuż rzeki chowając się w szuwarach, Miodowe Serce wiedziała, że trzymając się bliżej granic mogą na siebie jedynie zwrócić uwagę patrolu. Sunęli dalej aż nie napotkali na betonową ścianę. Medyczka nigdy nie zapuszczała się tak daleko. Na szczęście Mała Łapa wiedział co robić. Nakazał iść wzdłuż dziwnej konstrukcji, jak sam powiedział: ,,na górze wszystko się wyrównuje". Tak też zrobili. Przemykali pod osłoną nocy niczym cienie. Byli nieuchwytni i szybcy, pomimo ciąży Miodowe Serce starała się dotrzymać kroku kocurowi. Mała Łapa spojrzał do tyłu a widząc zmęczenie na pysku kotki zwrócił się do niej:
- Moż-że odpocz-czniemy...prześpimy się czy-y...
- Nie! Zatrzymamy się po za terenami Klanu Nocy- zarządziła wzdychając ze zmęczenia- dam radę Mała Łapo, dziękuję za troskę.
Od tamtej pory kocur trzymał się tuż obok młodej królowej. Szli a ich boki ocierały się o siebie. Doszli w końcu do Drogi Grzmotu. Czarny kot spojrzał w obie strony nasłuchując i wypatrując zbliżającego się potwora. Gdy dostrzegł złowieszczy blask w oddali cofnął się chowając się ponownie w szuwary. Miodowe Serce pozostała w nich wyczekując przybycia dziwnego stworzenia. Nigdy jeszcze nie widziała go z bliska. Potwór przemknął błyskawicznie, zawarczał wściekle, błysnął ślepiami i zostawił po sobie odór i dym. Kotka zakasłała dusząc się nim. Mała Łapa trącił ją nosem z troską, ta jak zawsze mruknęła tylko ,,wszystko w porządku". Wkroczyli na ulicę. Młoda medyczka poczuła pod łapami szorstką nawierzchnię asfaltu. Przemknęła po niej najszybciej jak potrafiła raniąc poduszkę o jeden z kamyczków. Zasyczała ale nic nie powiedziała o tym samotnikowi. Nie chciała się zatrzymywać. Po drugiej stronie posłała Małej Łapie uśmiech wtulając się w jego futro. Kocur zamruczał patrząc z czułością na swoją ,,partnerkę".
- Witamy na b-bagnach- zaśmiał się idąc do przodu. Miodowe Serce odwzajemniła uśmiech po czym spojrzała do tyłu na Klan Nocy. Właśnie go opuściła. Czuła się podle, niczym matka zostawiająca własne młode. Mogła jeszcze wrócić. Odsunęła od siebie ten pomysł zmuszając się do podążenia za Małą Łapą. Zostało zbyt mało czasu na rozważanie takich możliwości.
Nie było dla niej nic straszniejszego niż bagna nocą. Co chwile jakaś żaba wydawała z siebie przeraźliwy rechot, błoto chlupało pod ich łapami a krzewy złowieszczo szumiały. Pora Opadających Liści była potwornym czasem na takie wyprawy. Wszędzie było mokro i ślisko. Miodowe Serce już nie raz o mal się nie wywróciła. Za piątym razem zasyczała wściekle.
- Koniec! Stop, zatrzymujemy się Mała Łapo!- zarządziła patrząc na swojego ,,partnera"- musimy znaleźć jakieś schronienie.
Kocur tylko pokornie kiwnął głową rozglądając się za miejscem na nocleg. Rzucił się na przód pozostawiając przerażoną kotkę z tyłu. Miodowe Serce kroczyła do przodu niepewnie kuląc się. Była bezbronną medyczką nigdy nie nauczoną walki, ba, była jeszcze królową! Jej bezbronność była na najwyższym poziomie. Nagle coś poruszyło się w krzakach. Kotka pisnęła przerażona strosząc futerko na ogonie. Uspokoiła się dopiero widząc rozbawioną minę Małej Łapy.
- Zna-alazłem schro-onienie!- poinformował ją kocur a widząc trwogę na jej pysku posmutniał- prze-estraszyłem cię?
- Nie, nie. Mnie się już gorzej nie da przestraszyć!
Schronieniem okazała się mała norka powstała pod konarem drzewa. Miodowemu Sercu to w zupełności wystarczyło. Padła jak zabita na suchej ziemi. Nawet nie zauważyła tego iż Mała Łapa opuścił ich azyl. Wrócił po chwili niosąc w pysku mech. Zaczął go formować w coś podobnego do posłania przynosząc go co raz to więcej. Kiedy wszystko było gotowe szturchnął na wpół przytomną kotkę i wskazał jej nowe posłanie.
- Pro-oszę...dla cie-ebie.
Kotka zamruczała i z wdzięcznością otarła się o jego pysk liżąc go czule za uchem. Ułożyła się na prowizorycznym posłaniu i zasnęła. Mała Łapa ułożył się tuż przy niej skutecznie ją ogrzewając.
Następnego dnia wybrali się w dalszą podróż. Mała Łapa słyszał jakieś historie o siedlisku położonym właśnie za bagnami. Postanowili to zbadać. Tym razem droga była gorsza, ponieważ pojawiła się mżawka która skutecznie przyczyniała się to powstawiania jeszcze gorszego błota. Miodowe Serce starała się go unikać, koniec końców i tak miała go po kolana. Zdenerwowana prychała i marudziła cicho. Nie chciała psuć dnia Małej Łapie, chodź i on nie był zbyt zadowolony.
Po pewnym czasie wędrówki grunt ustabilizował się, nie był już aż tak błotnisty. Medyczkę ucieszył ten fakt wielce. Szła oparta o swojego partnera co rusz spoglądając pod łapy czy aby na pewno nie znajduje się pod nią błoto. Nagle samotnik nastroszył się zasłaniając kotkę. Spojrzał w krzaki a jego nogi zatrzęsły się.
- Kto-oś ta-am jest...- wyjąkał wpatrując się w roślinę. Gałęzie poruszyły się wydając złowieszczy szelest. Miodowe Serce czekała z dudniącym sercem aż ktoś w końcu wyjdzie zza nich. W istocie, tak się stało. Z krzaków wyskoczyła niziutka kotka. Wlepiła ciemne ślepia w brudnych i oblepionych błotem gości i nastroszyła futerko.
- Oh jejuśu, jejuśu! Kim jesteście!?- miauknęła przestraszona cofając się- ni-ie róbcie mi krzy-ywdy...
- Nic ci nie zrobimy! To ty nas nie krzywdź!- pisnęła Miodowe Serce zza kocura. Wyciągnęła szyję aby lepiej przyjrzeć się kotce. Miała dziwny, niebieski kolor wokół jej szyi z połyskującym czymś. Oczy Małej Łapy zaświeciły a na pysk wyszedł lekki uśmiech.
- Je-esteś pieszcz-czochem?
- T-tak..- wyjąkała niepewnie kotka dalej przyglądając się przybyszom z lasu- a wy to...?
- Nie ist-totne...pomoż-żesz nam?- zapytał kocur machając ogonem.
<<Tunia? Twoje upragnione dzieci przybywają>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz