— Nie wiem, czy dobrze robię — przyznała przywódczyni, chociaż wyszło jej to przez gardło dość ciężko. — A z wizją zesłaną wam przez Klan Gwiazdy, problem zdaje się podwajać.
Medyczka milczała chwilę, by zebrać myśli. Z pewnością wiedziała, że kroki stawiane przez Różę były odważne. To była rewolucja w kwestii tradycji, które dotychczas obowiązywały. Ale zmiany też były potrzebne. Klan Burzy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej potrzebował wsparcia przodków.
Sen, który otrzymała w wizji podczas spotkania medyków nie mógł zwiastować nic dobrego. Trupia rzeka, deszcz krwi, drapieżnicy. To będzie ciężki okres.
— Ja też tego nie wiem, ale będę cię wspierać w twoich decyzjach, Różana Przełęczo. Klan Burzy potrzebuje twojego przewodnictwa i umocnienia kontaktu z Klanem Gwiazdy. Jeśli twój plan na jego przyszłość się powiedzie, będziemy mieli mniej zmartwień. Masz poparcie wśród klanu. Cierpieli bardzo długo, więc cieszą ich zmiany. A jeśli chodzi o wizję, spędziłam dużo czasu nad jej interpretacją. Pewne jest to, że nie jest pozytywna, i jak zwykle tak samo niejasna. Gwiezdni mówią nam, że przyszłość nie przyniesie ze sobą nic dobrego.
— Z opisu brzmiała ona jak choroba lub głód. Lub też jedno i drugie. Nie widzę jednak sensu w głodzie, mamy porę zielonych liści. Czy może to być przepowiednia długoterminowa? — Zaczęła się nakręcać, z niezadowoleniem patrząc gdzieś przed siebie w podłoże.
— Przepowiednie Klanu Gwiazdy często rzutują nie tylko na najbliższą przyszłość, ale też na dalszą. Może epidemia i głód w czasie pory spadających liści, których doświadczyliśmy, to był dopiero początek? Może wizja dotyczyła ich konsekwencji? Albo w przyszłości ma się wydarzyć coś równie złego. Może te tragedie zaaranżuje jakiś konkretny kot, a może będą niezależne od nas. Ciężko to stwierdzić. Ta wizja... była dziwna. Jakby dotyczyła bardziej przeszłości, niż przyszłości.
— To rzeczywiście brzmi jak wizja konsekwencji — mruknęła liderka po czasie, niezbyt zadowolona — Być może następne wasze spotkanie wyjawi coś więcej?
Medyczka prychnęła cicho.
— O ile go dożyję — mruknęła. — Postaram się pomyśleć nad wizją i przegadać to z Rumiankowym Zaćmieniem, ale obawiam się, że do sedna trzeba będzie dojść samemu. Klan Gwiazdy rzadko kiedy jasno mówi, o co mu chodzi. Obyśmy nie musieli się tego przekonywać na własnej skórze.
— Bo skomplikowane wizje są niezwykle przydatne — rzuciła pod nosem z drganiem ogona, zaraz potem wstając by skierować się do wyjścia. — Pomyślę jeszcze nad tym sama.
Nieważne, jak długo mogliby myśleć nad tymi znakami, nigdy nie będą mieć pewności, czy poprawnie je zinterpretowali. To był największy minus.
— Różana Przełęczo, zanim wyjdziesz — rzuciła jeszcze, zatrzymując kotkę przy progu. — Nie pozostało mi zbyt wiele czasu na tym świecie. Gdy umrę, będę wspierać twoją sprawę z Klanu Gwiazdy, o ile wola przodków mi na to pozwoli. Myślę, że przekazałam swoim uczniom wszystko, co powinni wiedzieć, by wesprzeć cię w dalszych krokach. Musisz być przygotowana na wszystko. Rośniemy w siłę, ale Klan Burzy wciąż jest słaby. Potrzebujemy czasu, by się odbudować. Nie popełniaj błędów poprzednich liderów.
Kotka milczała przez moment, patrząc na Wiśnię, analizując jej słowa.
— Nie popełnię — rzuciła jedynie z typową dla siebie pewnością w głosie, po czym opuściła legowisko medyka.
<Róża?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz