Jednooka medyczka od razu nastroszyła futro, gdy jakieś kocię podbiegło do niej i zaczęło szlochać, desperacko wtulając się w jej futro. Zmarszczyła brwi i zaczekała chwilę, pozwalając kocięciu się uspokoić. Gdy już mała kotka nieco się uspokoiła, Wiśniowa Iskra poklepała ją lekko po głowie. Rozpoznała ją - to była Północ. Jedna z tych nieszczęsnych znajdek, które przygarnął Klan Burzy w czasie głodu.
— Już, spokojnie. Co się stało? — spytała starczym głosem, starając się brzmieć delikatnie wobec kocięcia.
— Moja... Moja siostra! Wścieka się na mnie, bo lubię Lew i Iskrę!
Co znowu zrobiły Lwia Łapa i Iskrząca Łapa? To było niekończące się koło nieszczęść. Że też na starość przyszło jej rozwiązywać takie konflikty.
— Nie powinna oceniać cię za to, kogo lubisz. Masz do tego prawo.
Ona też wspierała swoją rodzinę, mimo tego, że w rzeczywistości nie popierała ich działań. Czasem to było jedyne dobre rozwiązanie. Nie winiła więc Północy, że patrzyła przychylnie na jej bratanice.
Zaraz rozległy się kroki i do środka legowiska weszła Kwiecisty Pocałunek, widocznie zmartwiona. Wiśniowa Iskra skinęła jej tylko głową.
— Jesteś gotowa wrócić do żłobka?
Północ pokręciła głową, więc medyczka westchnęła, wlepiając w nią swoje pomarańczowe oko.
— W porządku. Odpocznij tutaj. Kwiecisty Upadku, możesz porozmawiać z Ciszą?
— Jasne — odparła karmicielka, spoglądając ukradkiem na młodą. — Proszę, pilnuj jej dobrze.
— Jeszcze nikogo w tej kwestii nie zawiodłam — odparła medyczka, a gdy niebieska odwróciła się i zniknęła w wyjściu ze skruszonego drzewa, szylkretka finalnie znów zwróciła się do młodej kotki.
— Czasem rodzina może nie popierać twoich poglądów i relacji, jakie wybierasz, ale więzi łączące rodzinę są niemal nierozerwalne. Jestem pewna, że Cisza cię kocha. Ale martwi się o ciebie. Lew i Iskra są... specyficzne. Kocham je, bo to moje bratanice, ale nie są idealne i nie popieram części ich działań. Ty też musisz zwracać uwagę na to, czy nie ufasz komuś zbyt mocno.
<Północ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz