Listek otworzyła oczy, a dokładniej jedno oko to lewe.
- Cemu sie nie chces otwozyc? – Spytała się prawego oczka, jednak ono milczało. Wszystko w swoim czasie. Pomyślała. Muszę tylko cierpliwie czekać, aż prawe oczko będzie chciało się otworzyć. Nie mogła być zła, bo jeszcze oczko się obrazi, a Listek lubiła swoje oczka. Dlatego z wielkim uśmiechem na twarzy wyturlała się ze żłobka. Czemu rodzeństwo jeszcze spało, to było niepojętne. Rzuciła się niezdarnie na kępkę mchu, leżącą przy wejściu do żłobka. Wbiła w nią pazurki powarkując groźnie. Jakiś czarny kocur stanął obok i patrzył się na nią z rozbawieniem.
- A ty kto? - Pisnęła do niego z ciekawością.
- Jestem Czarny Ogień. – Odpowiedział.
- Pewno dlatego ze ty naplawdę jestes carny.
- Możliwe. A ty pewnie bawisz się, że jesteś wielką wojowniczką. – Zmierzył wzrokiem porwaną kępkę mchu.
- Tak, to jest Klan Buzy. – Wskazała ogonem swojego przeciwnika, którym był mech.
- Też się bawiłem w takie zabawy, gdy byłem kocięciem. – Mruknął przyjaźnie.
- Ja nie jestem kocięciem, ja jestem wojownicką! – Zaprotestowała kręcąc gwałtownie główką.
- Skoro tak sądzisz. – No jak mógł się pomylić, że była kocięciem, a nie wojowniczką. To przecież chyba widać. Ale nie będzie się na niego złościć, bo nie biorąc jego pomyłki pod uwagę, to był miły.
- Huziaa! – Z bojowym okrzykiem, a raczej piskiem skoczyła ponownie na mech, czyli udawany Klan Burzy. Zagłębiła w nim pazurki.
- Przytrzymaj przednimi łapami i drap tylnymi. – Doradził Czarny Ogień. Listek posłuchała i przytrzymała wroga przednimi łapkami i zaczęła rozrzucać na wszystkie strony strzępki mchu.
- Będzie z ciebie zaciekła wojowniczka. – Miauknął kocur, a gdy zobaczył obruszone spojrzenie koteczki natychmiast się poprawił. – To znaczy…Już jesteś. – Listek skinęła głową na potwierdzenie, a na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Podeszła do wojownika, zrobiła słodkie oczy i pisnęła cichutko:
- Borsuca pzejazdzka?
- No dobrze, wskakuj.
- Jeeej! – Miauknęła z radością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz