Łapy drżały jej, ale po raz pierwszy odkąd pamiętała z podekcywana. Wtajemniczyli ją. Była częścią czegoś więcej zależało im na niej. Mieli razem obalić Grzybową Gwiazdę, a wtedy. Wtedy wyciągnie informacje od Laparciej Gwiazdy o jej ojcu. W końcu pozna prawdę. Mieli sojusz z Klanem Wilka. Poznanie jej ojca nie będzie problemem. Może nawet by z nim zamieszkała. Kocur na pewno okazałbym się kimś lepszym. Musiał. Tak bardzo ze wszystkich sił wierzyła w to swoim sercem.
W końcu zazna rodzinnego ciepła.
Przemykali się w nocy wśród śpiących kotów. Ciche uderzenie ich łap jedynie dochodziło do jej uszu. Bizon minął łbem wskazując legowisko. Cierń pokręcił ogonem. Zaczął powoli się zakradać w stronę w strone groty, w której spał Grzybowa Gwiazda. Jedno machniecie kitą oznaczało prosty komunikat, mają czystą drogę. Zakładki się do środka. Lider spał. Wygladał dość niewinnie. Klonek odwróciła spojrzenie. Młody Lampart z opowieści starszyzny także nie wydawał się potworem. Otoczyli go. Cierń spojrzał na brata. Bizon kiwnął łbem.
- Poddaj się albo stracisz życie. - zażądał wojownik z pół mroku.
Pół przytomny lider rozejrzał się zaspany. Jego oczy rozszerzyły się na widok trzech sylwetek nad nim. Szybko zmienił wyraz pyska już nie wyglądał niewinnie.
- Nie rozumiem co chcecie osiągnąć? - zapytał ostrożnie.
Bracia spojrzeli po sobie. Grzyb korzystając z tej chwili rozproszenia rzucił się w stronę wyjścia. Jeśli im ucieknie nie będą mieli szans. Cierń próbował złapać kocura, ale ten wymsknął mu się z łap. Klonek obserwowała nieubłagalnie zbliżającego się kota. Cała nadzieja na powodzenie planu leżała w niej. Zjeżyła się i rzuciła się na lidera. Wylądowała na grzbiecie kota. Wgryzła się w ucho i zaczęła je szarpać. To spowolniło kocura. Brat dobiegł i zaczął także atakować. Dopiero gdy Cierń przystawił pazury do gardła Grzyba ten zamarł.
- Dobrze, dobrze... Poddaje się. - powiedział przywódca.
- Słyszałeś, zejdź z niego. - rozkazał Bizon.
Jego głos zdawał się taki szczęśliwy. Klonek uwierzyła w to, że najgorsze za nimi. Uśmiechnęła się lekko do braci. Bizon odwzajemnił. Wydawał się taki beztroski. Teraz musiało być tylko prościej. Udało im się. Lider potulnie podszedł do kocurów. Głowę trzymał nisko. Klonek skierowała się do wyjścia. Musiała teraz tylko porozmawiać z Lamparcim Rykiem.
- Wiedziałem, że nie można mu ufać! - wściekły syk jej brata wtrącił ją z przemyśleń.
- Klonowy Upadku! Łap go!
Nim zdążyła się odwrócić, lider przebiegł koło niej. Krew kapała z jego głowy.
- Czemu stoisz jak głupia! Na Klan Gwiazd wszystko niszczysz jak zawsze! - rozgoryczony Cierń zawsze ją przerażał.
- Pomocy!
- Co się dzieje?
- Na Klan Gwiazd! Co się stało...
Rozemocjonowane głosy dochodziły do ich uszu. Zestresowani patrzyli na siebie. Łapy świerzbiły ją do ucieczki. Nie miała gdzie. Wściekłe spojrzenie brata przeszywało ją na wylot.
Zaraz umrze.
- Bierzcie ich.
Głos lidera zdawał się słabnąć. Znajome pyski wpadły do groty. Ich pełen pogardy wzrok spoczął na trójce rodzeństwa. Nie patyczkowali się. Ostre pazury i nieprzyjemne słowa. Poliki Klonek były mokre od łez. Żałowała każdego uderzenia serca swojego życia. Zabiją ją. Albo Cierń to zrobi. Z trudem łapała powietrze. Czuła, że zaraz umrze. Wyrwała się kotu, który ją trzymał. Rzuciła się pędem do przodu. Musiała biec. Zaraz umrze. Skończy gorzej niż mama.
- Wracaj zdrajco!
- Wronia strawa!
- Bez honoru. Zostawia swoich...
Nie mogła się zatrzymać. Bała się spojrzeć w pysk braciom. Nienawidzili jej. Czuła to.
Ktoś ją obezwładnił. Została znów zaciągnięta do szeregu. A potem wepchnieta do jaskini. Zamknęła oczy modląc się o szybką śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz