Ich futra tańczyły pod wpływem wiatru, gdy siedzieli razem, wpatrując się w milczące gwiazdy. Wokół panowała cisza. Dla niektórych straszna, dla innych piękna. Dla niej właśnie to drugie.
Błękitne, spokojne oczy uspokajały ją. Zimny oddech. Zbliżyła się do czekoladowego, słuchając kolejnych słów z jego pyska. Poprowadził ją przez całe życie. Był dla niej najważniejszy. Najbliższy ze wszystkich kotów. Tylko jemu pozwalała mówić na nią "Wisienka". Zakończyła właśnie ważny etap swojej ścieżki. Nie chciała jej opuszczać.
* * *
Myślała, że ten dzień będzie taki, jak każdy. Myślała, że będzie jej dane znowu poprowadzić z Jeżową Ścieżką dyskusję. Pełną żartów, czasami trochę poważniejszą. Tak było zawsze.
Ale nie tym razem.
Jeżowa Ścieżka zdawał się bladnąć z każdym uderzeniem serca. Zdawał się gasnąć. Od razu, gdy wstąpiła do legowiska, wiedziała. Próbowała odepchnąć od siebie tę myśl. I gdy stała z goryczą rozpalającą jej serce nad czekoladowym mentorem, czuła łzy, które zbierały się jej do oczu.
— Pochowajcie mnie obok moich sióstr. To było dobre życie.
Pomarańczowe oczy zabłysnęły. Łzy poleciały strumieniami z jej oczu, gdy usłyszała ostatnie zdanie.
Już nigdy nie usłyszy tego głosu.
Już nigdy nie zobaczy tego spokojnego spojrzenia.
Położyła się. Wtuliła pysk w futro Jeżowej Ścieżki, mocząc łzami martwe ciało. Nie było już w nim życia. Oczy były puste i nie lśnił w nich już blask życia. Ale zastygły tak, jak zawsze. Zastygły w spokoju. Nie bał się umrzeć.
Zaszlochała cicho.
"Nigdy nie pozwól zgasić swojej iskry."
— Nie pozwolę. — wyszeptała. — Dopilnuję, by twoja prośba została spełniona.
Teraz wędrował po gwiezdnych polanach. Nie wiedziała, kto odprowadził jego duszę. Ale wiedziała, że teraz będzie lepiej. Nie będzie bólu. Nie będzie starości.
Czuwała nad jego ciałem jeszcze długo, nie pozwalając sobie odejść. Była mu wdzięczna za wszystko, co dla niej zrobił.
Teraz będzie główną medyczką Klanu Burzy. Zastąpi jego miejsce.
Czy da sobie radę sama?
Czy przyzwyczai się, że w legowisku medyków będzie mieszkała już tylko ona?
Chciała to wiedzieć.
Wypuściła powietrze, czując drżenie własnego głosu. Doprowadził ją do tego momentu. Teraz musiała pójść dalej sama. Musiała się pogodzić. Był już stary. Jego czas już minął.
Będę cię obserwował z góry, Wisienko
OdpowiedzUsuń