- Mamo, czemu oni mnie akceptują? Jestem gorszy czy co?- spytał się młodziak. Jego niebieskie oczy wpatrywały się z utęsknieniem w karmicielkę. Wiedziała, że tylko przy niej może wyrazić swoje emocje. Od dawna nie był taki przygnębiony. A ona taka zmartwiona, spostrzegła kotka. Wtuliła swój nos w jego bok i powiedziała:
- Kochanie, jak zostaniesz uczniem to pokażesz, na co cię stać. Że jesteś dobrym klanowym kotem. I pamiętaj. W życiu nie zawsze będzie się układać.
-Ale mnie się nic nie układa!!!- wrzasnął na tyle cicho, by usłyszała go tylko jego opiekunka. Kocica ze zdumieniem spojrzała na kotka. On rzadko krzyczał.
- Skarbeńku, ja cię lubię, nawet kocham, więc nim się zobaczysz, zdobędziesz mnóstwo przyjaciół- cichutko stwierdziła Pląsająca Sójka. Polizała jego futerko i się uśmiechnęła:
- Może pobawisz się z Bluszczową Łapą? Muszę iść na patrol łowiecki. Ale uważaj na siebie! I wróć przed zachodem słońca- przypomniała. Jałowiec z uśmiechem odpowiedział:
- Dobrze już idę.- Była to jedna z niewielu kotek, która była przyjazna. Zdawał sobie też, że jego mama nie idzie z przymusu. Czuła chęć zrobienia czegoś dla klanu. Kocurek w podskokach ruszył do legowiska uczniów, gdzie Bluszczowa łapa myła sobie właśnie futerko.
- Bluszczowa Łapo, pobawisz się ze mną?- spytał nie zważając na roześmiane spojrzenia innych skierowane do uczennicy. Gdy kotka usłyszała pytanie, z trudem wstała i rozciągnęła się.
- Akurat mam czas. Lamparci Skok poszedł coś zrobić, więc... No dobrze, pobawię się z tobą. Jak zawsze w chowanego czy berka?
- Nie, chcę się nauczyć polowania!- zawołał kotek.
- Dobrze, ale jeżeli twoja matka cię zobaczy, to ty będziesz wybierał kleszcze starszyźnie!- zawołała przez ramię wychodząc z legowiska. Kotek poszedł za uczennicą. Zapowiada się ciekawy dzień - pomyślał i pędem dogonił kotkę.
* * *
- Ale gdzie? - zapytał a widząc pytające spojrzenie uczennicy dodał: - Gdzie jesteśmy? I co to za miejsce?
Koteczka nie dziwiła się niewiedzy Jałowca. Kociaki rzadko wychodziły tak daleko od obozu. Byli na rozległej polanie, która zresztą nie różniła się niczym od otoczenia. Wokół prawie nie było drzew, tylko gdzieniegdzie można było zauważyć krzaki lub niewielkie skały. Uczennica postanowiła go jednak wziąć tutaj, ponieważ uważała to miejsce za najbezpieczniejsze gdyż nie było w okolicy nur borsuków. Słońce było już wysoko - mogli z tego wywnioskować, że chwilę tu szli. Po chwili kocurek usłyszał cichutki chrupot. Odwrócił się i zobaczył myszkę jedzącą ziarno.
- Pokaże ci jak łapać myszy- powiedziała Bluszczowa Łapa - Raczej dasz sobie radę, to małe zwierzątko a ty jesteś szybki - jakby ci uciekła i tak byś ją złapał.
Kotek pokiwał powoli łebkiem i patrzył jak uczennica ugina nogi do skoku. Chwilę się skradała aż w końcu znalazła się bliziutko zwierzątka. Mysz przekręciła głowę i już miała uciec, gdy kotka złapała ją i szybkim ruchem zabiła tak szybko, że stworzonko nie zdołało wydać żadnego pisku. Kocurek ze zdumieniem wpatrywał się w tą scenę, po czym wydał krótki okrzyk zdumienia.
- Łał, ale super- cichutko rzekł Jałowiec. Kotka uśmiechnęła się, upuściła obok łap myszkę i zerknęła na kociaka. Jej nos wyczuł woń następnej myszy, więc podeszli w pobliżu krzaka, gdzie owe zwierzątko właśnie kopało norkę. Myszka wykopała mały orzeszek- pewnie zrobiła sobie tam tzw. spiżarnię.
- Możesz spróbować na tej - odparła cicho wskazując łapą mysz obok nich.
- Ale... Ja jeszcze nie umiem...
- Uda ci się!- szepnęła zachęcająco. Kocurek niepewnie stanął i cichutko podkradł się do stworzonka, gdy pod nim coś chrupnęło. Myszka ruszyła do biegu, a Jałowiec za nim. Choć była szybka, to kocurek jeszcze szybszy. Skoczył na stworzonko, które bezskutecznie wyrywało się spod łap. Przegryzł jej gardło swoimi małymi, bielutkimi ząbkami i zaniósł je kotce.
- No dobrze, wracajmy- powiedziała patrząc to na zabite myszy, to na zmęczonego kotka.
- Tak, chodźmy już- odpowiedział Jałowiec i powoli ruszyli w stronę obozu.
* * *
- Gdzie wy na lisie łajno byliście!- krzyknęła z cienia żłobka Chabrowa Bryza. Koty z zaskoczeniem odwróciły się i zobaczyły podchodzącą do nich zastępczynię.
- Eee, pomyślałam, że warto zapolować- powiedziała skrępowanie Bluszczowa łapa.
- Tak!? To, po co bierzesz na polowanie kociaka?
- Ech, ten
- Przecież wiesz, że kociaki mogą wychodzić tylko z dorosłym wojownikiem?
- Poprosiłem ją, żeby się ze mną pobawiła. W żłobku jest mało kotów, nie mam się z kim bawić. A, że jestem już prawie uczniem, to postanowiłem się przygotować- spokojnie wytłumaczył Jałowiec.
- Hm, no może masz rację, ale wojownicy nie mają czasu by ratować małe koty! Wiesz, że coraz to mniej zwierzyny, więc patrole łowieckie wymijają się, i to dosłownie. Za karę pójdziesz pomagać starszyźnie. Powybierasz kleszcze, wymienisz mech, przyniesiesz jedzenie. Musisz się nauczyć, że takie wyjścia uzgadniasz ze mną - powiedziała zastępczyni i dodała - I poproś ich o jakąś historię. Nauczysz się życia w klanie jak ci poopowiadają o naszym klanie i ważnych kotach w jego historii. -Kocurek potulnie skulił głowę i ruszył za legowisko wojowników, bo tam leżał najlepszy mech.
//mam nadzieję, że nie schrzaniłam niczyjego charakteru ;)
Witamy w Klanie Burzy :3
OdpowiedzUsuńJeżyk chętnie się zapozna
No hej Jało~ Mokry cię polubi uwu
OdpowiedzUsuńJak chcesz sesje to pisz^^