Bura kocica pokiwała smętnie głową, na słowa kocicy, jednak kiedy tylko ta odwróciła się, skierowała w kierunku Szakłaka (który, bądźmy szczerzy i tak tego nie zauważył) iście pogardliwe spojrzenie. I to jest syn jej "tatusia", Pstrokatego Serca?! Pożałowania warte. Już lepiej dla niego, aby bura faktycznie była jego córką, a nie nazywała siebie tak w ramach żartu między nimi! Uniosła dumnie ogon i ruszyła do obozu. Jednak mimo ogromnej chęci, nie mogła się powstrzymać, aby nie obrócić głowy i nie spojrzeć smętnie na łowiącego kocurka.
To kiedyś byłam ja... Pomyślała, zwieszając głowę. Czy jestem aż tak stara?
Z dnia na dzień coraz bardziej bolało ją to, jak późno została mianowana. Miała wrażenie, że najlepsze księżyce swojego życia spędziła w legowisku uczniaków, pragnąc jak najgoręcej się z niego wyrwać. Czuła się gorsza, właśnie dlatego, że nie była już najmłodsza, a swój tytuł nosiła niedługo. Jej rodzeństwo było mianowane o wiele szybciej, a ona... Po co wybierała w ogóle ścieżkę medyka? Myślała, że sobie poradzi? Żałosne.
Mimo wszystko, musiała zachować zimną krew i odwdzięczyć się Szakłakowi pięknym za nadobne. Co za tym szło? A to, że uśmiechnęła się szeroko, aby następnie zawołać.
— To zobaczenia w obozie, Rybko! — I ruszyła przed siebie, żwawym krokiem.
~*~
Wieczór spędziła na plotkach z dawną mentorką, której podrzuciła pewien "pomysł". Powiedziała jej, że bardzo szkoda jej biednej Maślak, która podobnie do Łezki marnuje się na stanowisku ucznia już księżyce i chciałaby, aby ktoś ją sprawdził. Zaproponowała więc wspólny trening, na podstawie którego wniesie do Żwirowej Gwiazdy o mianowanie kotki. Miała nadzieję, że to uwolni ją od tej małej idiotki, a prócz tego, da pretekst do wtargnięcia w trening Szakłaka i Rybki. I owszem, dało. Mina kocura, gdy nad ranem zobaczył buraske, w towarzystwie szylkretki i pointki wyglądała przekomicznie i Łzawa musiała zacisnąć zęby, aby się nie roześmiać.
— Co ona tutaj robi? — mruknął niezadowolony kocur, wskazując na Łezkę, która uśmiechnęła się przymilnie.
— Och, jak to co? Rybka ci nie mówiła? Pomożecie mi sprawdzić zdolności Maślaczka. Fajnie, no nie? — Zaśmiała się przyjaźnie. Była pewna, że spędzenie całego dnia w jej towarzystwie to odpowiednia kara za lekceważenie jej.
<Szakłaczku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz