- To tylko ja - mruknęła Turkawka i przesunęła uspokajająco łapą po nodze kotki. Buraska prychnęła niezadowolona i zaczęła otrzepywać sierść z trawy.
- Już miałam iść i cię szukać - fuknęła z niechęcią i przejęła część ziół od asystentki medyczki. Turkawie Skrzydło przekrzywiła głowę. To było naprawdę miłe i... urocze? Nie wiedząc co zrobić zamruczała niepewnie i machnęła ogonem.
***
(dzień po zgromadzeniu)
Pod pretekstem przechadzki Turkawka wyrwała Cętkowaną Łapę z obozu. Śnieg zalegał już po obu stronach ścieżki. Dawna uczennica Burzowego Futra wstrząsnęła się ze wstrętem. Było zimno mokro i bardzo nieprzyjemnie. Pointka musiała odbyć z dawną znajdką poważną rozmowę. Zatrzymały się na niewielkiej polance z dala obozu. Turkawka gestem wskazała córce Burki miejsce na ziemi, sama zaś stanęła, unosząc wysoko ogon.
- A więc Cętko. Czy pamiętasz tych młodzieńców ze zgromadzenia?
- Z Klanu Nocy?
- Tak.
Terminatorka pomimo zimna rozprostowała gwałtownie ogon, a jej uszy stały się czerwone. Turkawie Skrzydło zauważyła, że sama ma ten sam problem. Było jej wstyd, że osaczyła jakichś niczego (???) winnych uczniów. I to na zgromadzeniu, gdzie miał panować rozejm! Przeprowadziła im również pogadankę normująca ich chamskie zachowanie, sama nie mając pojęcia o co w ogóle chodzi. Tak Szakłakowa i Żółwia Łapa zapamiętają ten moment na długo...
- Młoda damo - kocica mrugnęła do dawnej podopiecznej, siadając na ziemi i owijając łapy ogonem - zechcesz mi zdradzić o co chodziło?
<Cętuś^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz