Spuściłam wzrok. W mojej głowie odbijało się imię jednej z najbliższych mi osób. Wąsaty Pysk.
- Przepraszam, zapomniałam, że było to dla ciebie ciężkie przeżycie.
- Nic nie szkodzi - powiedziałam, lekko uśmiechając się i ocierając łezkę. No cóż. Trzeba dalej żyć dla klanu.
* * *
Kilka księżycy temu dołączył do Klanu Wilka nowy uczeń, niby był starszy ode mnie, ale Borsucza Gwiazda, widząc rozrost pogranicznych klanów, zgodził się przyjmować nowe dorosłe koty. Nazywał się Kruk, a teraz Krucza Łapa. Złocista Rzeka, która nie tak dawno wytrenowała Goździkową Rosę, nie mogła doczekać się nowego ucznia, namówiła Płonący Grzbiet, by ten dał jej Kruczą Łapę. Nad klanem już prawie całkowicie panował zastępca, gdyż Borsuk, był za stary, by chodzić na patrole i polowania, większość czasu spędzał w swoim legowisku wraz z Jaskółczym Śpiewem. Cała praca zwaliła się na barki Płonącego. Krucza Łapa umiał już świetnie polować i walczyć, więc Złota nauczyła go tylko Kodeksu Wojownika i zasad życia w klanie i szybko doszło do mianowania.
- Ja, Borsucza Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Krucza Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
- Przysiegam - odezwał się, uśmiechnięty Kruk.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Krucza Łapo, od tej pory będziesz znany jako Krucze Pióro. Klan Gwiazdy cieni twoje oddanie i lojalność oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka.
Złocista Rzeka podbiegła do ucznia i liznęła po uchu.
* * *
Weszłam do legowiska medyka. Chciałam sprawdzić, czy rana Turkawki już się zagoiła, wiedziałam, że może się odbić na jej ogólnej sprawności. Przed medyczką siedziała Złocista Rzeka, płacząc nie wiedzieć, czy z radości, czy ze smutku.
- Złota? - podbiegłam szybko zmartwiona do przyjaciółki - Co się stało?
- Je-estem w ciąży. Będę miała kocia-ki - powiedziałam przez płacz.
- Wszystko będzie dobrze - dotknęłam noskiem nos kotki. Odprowadziłam ją do legowiska wojowników i wróciłam do medyczki.
- Nie byłam pewna czy była smutna, czy się cieszyła - powiedziała niepewnie Turkawka. Milczałam i chcąc przerwać ciszę, powiedziałam:
- Niedługo opuści legowisko wojowników. Pomóc przygotować żłobek?
<Turkawie Skrzydło? Przepraszam, że tak mało o Turkawce, ale musiałam gdzieś dać zapowiedź miotu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz