- Czego? - warknął, kiedy poczuł na sobie jej ostre spojrzenie - to ten pchlarz zaczął.
Chciałam już szybko odpowiedzieć, ale zanim otworzyłam pyszczek, między nas wkroczył Płonący Grzbiet.
- Jak wiecie mamy konflikt z Klanem Klifu i jest on dość poważny. Błotnisty Pysk podejrzewa, że zrobili sojusz z innym klanem, nie jesteśmy pewni jakim, ale postanowiliśmy ulepszać się od środka.
Kociaki, królowe oraz starszyzna, oraz pięciu, ucieknie na drugą stronę drogi grzmotu w okolice. Niedługo wyślę koty, które znajdą odpowiednie miejsca. Mamy zamiar zniszczyć przeprawę, by wydłużyć czas, przed bitwą trzeba będzie zrobić porządne polowanie, by każdy był najedzony i walczył za trzech. Potrzebujemy, więcej kotów, ale nie mamy czasu, by czekać, aż się urodzą, dlatego wy oraz Wróblowy Śpiew i Błotnisty Pysk pójdziecie do dwunożnych werbować ich pieszczochy.- Pająki zasnuły ci mózg? Po co mamy iść do jakichś pieszczochów, to będą tylko dodatkowe koty do wyżywienia.
- Skończyłem już - odpowiedział rudy kocur i odszedł.
Przy wyjściu z obozu stała już Wróblowy Śpiew, Błotnisty Pysk był już przy granicy i miał na nas czekać.
- Żenada jak nisko upadł ten klan, by prosić o pomoc jakieś brudne pieszczochy.
Wróbelek spojrzała na niego smutno, dotknęły ją słowa młodego kocura, więc stwierdziłam, że moje poparcie jeszcze bardziej by ją zraniło. Wreszcie dotarliśmy do granicy, gdzie czekał jak zwykle zły Błotnisty Pysk. Szliśmy wzdłuż drogi grzmotu.
- Tu wyczuwam zapach jakiegoś kota, sprawdźmy - przerwała ciszę szylkretka. Wskoczyliśmy na płot i zaczęliśmy się rozglądać.
<Iglasty Krzewie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz