Choć temperatura nie była za wysoka, Owocek ani myślała pozostawać tego dnia w żłobku. Akurat tak się jednak złożyło, że reszta kociaków nie miała raczej ochoty na zabawę, co, w połączeniu z jej brakiem zaufania do tutejszych kotów, skazywało ją na samotne spędzanie czasu. Postanowiła go sobie umilać, obserwując (czasem także zjadając) przygodne chrząszcze i inne wszelkiego rodzaju kolorowe robaczki. Gdyby robiła to z większym rozmysłem i świadomością, można byłoby powiedzieć, że na swój sposób zachowywała się mądrze – przez następne kilka miesięcy miała tych owadów wcale nie oglądać.
Pewnie reszta dnia upłynęłaby jej na podobnych czynnościach, gdyby nie wołanie, które rozległo się niespodziewanie ze środka obozu, oraz wywołane nim zbiegowisko w tym samym miejscu.
– Oho! Wreszcie coś się dzieje! – ucieszyła się buraska, od razu stając na równe nogi. Nie popędziła jednak w ślad za gromadzącymi się klanowiczami, a w drugą stronę – do kociarni.
– Hej, Świetliku, tam się coś właśnie zaczyna! Idziesz? – zapytała, przebierając łapkami z podekscytowania.
– Wolałabym zostać. Chyba, że bardzo ci zależy... – Owocek nie dosłyszała końcówki odpowiedzi siostry, bo już po kilku pierwszych słowach odwróciła się na pięcie.
– Okej, to ja idę! Opowiem ci wszyściusieńko, jak wrócę, nie martw się! – zapewniła ją radośnie i rzuciła się pędem w stronę wydarzeń. A działo się coś naprawdę ważnego – wianuszek kotów okalał centrum akcji niczym mur. Akurat to się koteczce nie spodobało, bo gapiowie stłoczyli się tak gęsto, że ze swojej bliskiej ziemi perspektywy nie widziała praktycznie niczego.
– Hej! Co się tutaj wyprawia? – zapytała głośno, i nieco bezczelnie, stojącego obok wojownika.
– Ciszej – zganił ją tamten i nie udzielił jej odpowiedzi. Kotka tupnęła gniewnie nóżką. Jak on śmie tak ją ignorować? No halo, przecież ona też ma prawo wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi! To nie jej wina, że jest taka niziutka!
Już miała mu coś nieprzyjemnego odparować, kiedy kątem oka dostrzegła, że jeden z zebranych unosi łapę, żeby podrapać się po nosie. To moja szansa!, zrozumiała, a znalezienie się na miejscu uniesionej na chwilę kończyny nie zajęło jej nawet uderzenia serca. Zaskoczony kot prawie na nią nastąpił, ale jej to “prawie” wystarczało do szczęścia; już po chwili się zresztą od niego oddaliła, bo okazało się, że kiedy już wniknie się w tłum, to dalsze przepychanie się przez niego staje się o wiele łatwiejsze. Wykorzystując swoje niewielkie gabaryty, koteczka przecisnęła się aż do pierwszego rzędu, w samą porę, by usłyszeć głośne:
– Przysięgam. – Na środku stał nie kto inny, jak Cętkowana Łapa, natomiast kiedy Owocek podniosła nieco główkę, dostrzegła również znajomego, biało-brązowego kocura. Jego położenie jasno wskazywało na to, że nie pomyliła się w jego ocenie: pełnił tu jakąś ważną rolę. Co bura uczennica właśnie przysięgała? Ciekawość koteczki urosła do olbrzymich rozmiarów. Przez moment rozważała wypytanie kogoś z obecnych, ale uroczysty nastrój ceremonii działał przytłaczająco nawet na tak rozbrykaną istotkę, jak ona. Koniec końców słowa lidera, które rozległy się po chwili, udzieliły odpowiedzi na jej pytania.
– Zatem mocą klanu Gwiazd nadaję Ci nowe imię wojownika. Cętkowana Łapo, od dziś będziesz znana jako Cętkowany Liść. Klan Gwiazdy ceni twoją lojalność i oddanie, i wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka.
Poprawka: udzieliły odpowiedzi na część jej pytań, bo koniec przemowy dał zalążek do powstania wielu, wielu więcej. Zupełnie zdezorientowana mała patrzyła, jak kocur dotyka pyszczkiem głowy mianowanej, na co ta odpowiada dotknięciem jego barku. Co to ma być za jakiś Cętkowany Liść? Po co jej nowe imię? Stare było niedobre? I czym jest ten cały Klan Gwiazd? Wydaje mi się, że gdzieś już to słyszałam… Zagadki mnożyły się w jej głowie, a nagły rwetes, który wybuchł w dotychczas względnie cichym obozie, zmieszał ją jeszcze bardziej. Nagle bowiem wszyscy zgromadzeni zaczęli uparcie skandować dwa słowa, i to tak głośno, że Owocek, która sama nie należała do cichych osób, aż opadła na ziemię i przykryła uszka łapkami, żeby nie popękały jej bębenki.
– Cętkowany Liść! Cętkowany Liść! – Kiedy okrzyki stały się nieco cichsze, buraska wstała. W głowie jej się kręciło od tych wszystkich nowych i dziwacznych rzeczy, które przed chwilą zobaczyła i usłyszała. Kilka kotów już ruszało w kierunku mianowanej kocicy; skojarzyły się one Owockowi z tłumem, który wcześniej otoczył ją tak szczelnie, że tylko dzięki szczęściu udało jej się obejrzeć ceremonię. Oo, co to, to nie!
Tak szybko, że oczy zgromadzonych ledwie zarejestrowały jej ruch, śmignęła w stronę Cętkowanego Liścia, niemal wpadając jej pod łapy.
– Co to ma być? – bez ogródek zwróciła się do wojowniczki, gotowa swoim zwyczajem zasypać ją pytaniami. – O co chodzi z tym wojownikiem? I dlaczego zmienił ci imię? Nie podobało mu się, czy co? I po co wszyscy tak krzyczeli?
Chociaż wszystkie te kwestie były dla niej ważne, to szczególnie interesowała ją sprawa nowej godności kotki. Już wcześniej zauważyła, że imiona tutejszych są dziwacznie długie i pokręcone, jednak dotąd nie wpadła na to, że mogą być zmieniane! To wszystko okropnie ją ciekawiło – ale i martwiło. Co, jeśli ją też będą chcieli nazwać jakimś Liściem?
Oczekując zaspokojenia swojej ciekawości, wpatrywała się w starszą kotkę jak w obrazek.
<Cętka?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz