A teraz pojawiła się jej siostra, Szepczący Wiatr i wszystkie mieszane uczucia uderzyły w nią, niczym łapa z wysuniętymi pazurami. Musiała z nią porozmawiać, wesprzeć, a w jej niewielkim łebku kiełkował nawet pomysł, żeby pomóc jej uciec. Podobno zarzekała się, że w lesie nie była od kilku księżycy, a Rdzawy Ogon... uwierzyła jej. Pachniała smrodem Drogi Grzmotu, wydała się zdezorientowana i zaniepokojona zaistniałą sytuacją. Czemu Lamparcia Gwiazda ją więzi? Naprawdę jej nie wierzy? Wzięła głęboki oddech i ruszyła do błękitnookiej siostrzyczki, omijając bez słowa Sztormowe Niebo. Cętkowany kocur akurat pilnował kocicy i natychmiast wrzasnął:
— Rdzawy Ogonie, natychmiast się odsuń, słyszysz?! — doskoczył do szylkretowej i bez pardonu pociągnął ją za puszysty ogon.
Wojowniczka zgięła się niczym kobra, wyślizgując się z uścisku kocura. Ukazała rządek śnieżnobiałych kiełków i w kilka uderzeń serca przywróciła swój gęsty, rdzawy ogon do ładu.
— Pająki zasnuły ci mózg, Sztormowe Niebo? — syknęła do kolegi z legowiska, a końcówka jej ogona zadrgała niebezpiecznie. — To moja siostra, przecież mnie nie zabije!
Kot napiął mięśnie, w każdej chwili gotów obezwładnić więźniarkę. Jego wyraz pyska mówił wyraźnie, że nie jest taki pewien czynów tej kocicy. Natomiast Szepczący Wiatr nadal siedziała sztywno, aczkolwiek Rdzawy Ogon zauważyła w jej błękitnych oczach błysk satysfakcji.
— Nie mogę cię tu wpuścić, wybacz mi. — westchnął zrezygnowany i unikał patrzenia jej w oczy.
Kotka wydęła pogardliwie wargi i ominęła cętkowanego kocura. Sztormowe Niebo zrobił ślepia niczym dwa, wielkie księżyce, aczkolwiek nie poruszył się i tylko wlepił zaciekawione spojrzenie w Szepczący Wiatr i Rdzawy Ogon. Chociaż nadal czujny, chciał podsłuchać o czym mówiły kotki.
Szylkretowa wojowniczka sprężystym krokiem podeszła do więźnia i nabrała powietrza w pyszczek, jakby przygotowując się do nurkowania. Jednak zanim cokolwiek powiedziała, usłyszała ostry głos siostry, który przeciął powietrze jak skalpel. Rdzawy Ogon automatycznie posmutniała.
— Czemu tutaj przyszłaś? — prychnęła jej siostra, odwracając pyszczek i wpatrując się w ścianę utkaną z gałęzi ostrokrzewu.
Nie wyglądała na zadowoloną z nagłej wizyty siostry, a wojowniczka Klanu Burzy poczuła się bardzo źle. Tutaj miała tylko Pręgowane Piórko, której w dodatku nie lubiła i Lamparcią Gwiazdę, który był już stary. Nie miała żadnych przyjaciół czy też rodziny i w dodatku odpędzała od siebie znajomych. Natomiast Szepczący Wiatr była jej ukochaną siostrzyczką. Nagle poczuła, że w Klanie Wilka jest więcej znajomych pyszczków, ale nie mogła opuścić Klanu Burzy.
— Przepraszam, ja mogę wyjść... — skuliła uszy po sobie. — Po prostu chciałam cię zobaczyć. Nadal czuje się rozdarta, a tamta bitwa... oh!
Również zaczęła wpatrywać się w splątane ze sobą gałązki ostrokrzewu. Znowu poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku i spróbowała powstrzymać mysią żółć napływającą jej do gardła. Nie mogła opowiedzieć jej o tym wszystkim, bo Szepczący Wiatr by tego nie zrozumiała.
— Bitwa? Ta, w której zginęła Lawendowy Płatek? — warknęła, odsłaniając kły. — To był największy błąd Lamparciej Gwiazdy.
Rdzawy Ogon spojrzała się na wykrzywiony w grymasie złości pyszczek siostry i, jakby się czegoś obawiając, cofnęła się. Żółte oczy niepewnie rozejrzały się po legowisku, w którym unosił się wręcz niewyczuwalny zapach Klanu Wilka. Sztormowe Niebo zerkał zza barku i wpił pazury w glebę.
— Ciszej! — wysyczała, łapą zatykając pysk szylkretowej wojowniczki, która zdezorientowana uniosła ku górze lewą brew.
Szepczący Wiatr wyglądała na zaskoczoną, ale szybko wyszarpnęła się z objęć Rdzawego Ogona i parsknęła niezadowolona. Przewróciła się na bok i ułożyła niewielki łebek na przednich łapach. Nie wyglądała na szczęśliwą.
— Chciałam po prostu z tobą poważnie porozmawiać. Bo... — miauknęła, czując, jak jej głos się łamie. — Ja ciebie nadal kocham, Szepczący Wietrze.
Nie dawała sobie żadnych nadziei. Głęboko wierzyła, że kocica się na nią rzuci i obrzuci wiązanką obleg. Odwróciła od niej pyszczek i wpatrywała się w swoje pazurki, bojąc się jej reakcji.
<< Szepczący Wietrze? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz