Przypominam, że podczas tych wydarzeń Polewka ma jakieś 4 księżyce jeszcze
Wszystko tu było dziwne. Koty pachniały inaczej. Zapach leśnych kwiatów mieszał się z metalicznym smrodem krwi gryzoni. Od kilku dni budziłam się wciąż w tym samym miejscu, gdzie widywałam biało-szarego kocura z dziwnym pyskiem, czasem z nudów przyglądałam się jego pracy. Układał różne dziwne zioła na prowizorycznych pułkach. Wiecznie krzątał się po pomieszczeniu. Czasami odwracał się w moją stronę, ale ja szybko zamykałam oczka, symulując sen. Czułam się tutaj dziwnie, byłam w obcym miejscu, nikogo tutaj nie znałam. Wszyscy byli dziwnie mi bliscy, a jednocześnie nigdy na oczy ich wcześniej nie widziałam. Kilka kotów przyszło do mnie, ale nie chciałam z nimi rozmawiać, wydawały się straszniejsze od mojej mamy czy braci, nawet łysy tata nie był tak przerażający. Prócz brzydkiego kocura, była tutaj też rudo-czarna kotka, która pachniała kwiatami. Szylkretka nie poruszała się tak energicznie i swobodnie jak biały kot, widocznie młodość już dawno ją opuściła. Często swoim lekko krzykliwym głosem krzyczała na niego, jednak wyglądało to bardziej na przyjacielskie przekomarzanki. Bardzo je lubiła, zwłaszcza kiedy mogłam swobodnie wyzywać braci, bo mamy nie było w pobliżu. Brakowało mi tego wszystkiego. Chciałabym móc się położyć przy jej jasno-brązowym, ciepłym brzuchu. Mamusia zawsze była taka miękka i przyjemna w dotyku. Nawet za braćmi tęskniłam, nie wiem czy oni również jakoś odczuli brak mojej osoby. Byłoby mi przykro jeśli nawet tego by tego nie zauważyli. Mama na pewno się martwi. Posmutniałam na myśl, że moja ucieczka sprawiła jej ból, nie chciałam tego, po prostu muszę pokazać, że nie jestem małym i bezbronnym kociakiem, który nie da sobie rady w życiu. Wszyscy mi mówili, że koty z lasu są barbarzyńcami, którzy zabijają obce koty i siebie nawzajem. Podobno ich pyski są wiecznie umazane krwią ofiar. Jednak ja ani razy czegoś takiego nie widziałam. Uratowali mnie, dali jedzenie i miękkie legowisko. Opiekują się mną, mimo że jestem dla nich jedynie ciężarem. Urodziłam się poza lasem. Zaobserwowałam, że kociaki, które najpewniej były w moim wieku, są znacznie większe i zapewne również silniejsze. Na szczęście kiedy jeden z nich chciał się do mnie bardziej zbliżyć, zganiła go najpewniej jego matka, a potem przyszła starsza kotka, która przegoniła je, mówiąc, że muszę odpoczywać, a oni mi w tym nie pomagają. Po tych słowach kociaki wybiegły razem z matką. Szylkretowa odwróciła się i posłała mi ciepły uśmiech, ja lekko go odwzajemniłam. Zaczynałam się przyzwyczajać do towarzystwa tych dwóch kotów. Byli zawsze przy niej, nawet jeśli zazwyczaj nic nie mówili. To oni dawali jej zioła, które pozwalały mi zapomnieć o bólu łap, które były bardzo duże i pulsowały. Owijali je pajęczynami, ale ostatnio je zdjęli, mówiąc, że dobrze się zagoiły. Często przy wejściu widywałam rudo-czarną kotkę z białymi plamami. Jednak wyganiano ją, a temu towarzyszyło zawsze to samo zdanie "Ona potrzebuje odpoczynku". Było to kłamstwo, bo znacznie bardziej męczyła mnie wszechobecna cisza i spokój, który tutaj panował. Nie lubiłam monotonności dni, które tu spędzałam, były nudne i przewidywalne. Wciąż leżałam, bo nie pozwalano mi wstawać. Kilka razy w nocy próbowałam, bardzo bolało i przez to potem płakałam po cichu. Jednak tego dnia czułam się lepiej, miałam dobre przeczucie co do dzisiejszego dnia. Ptasi śpiew rano wybudził mnie ze snu, a ciepły wiatr przedarł się przez wejście. Było bardzo parno, jednak przez cień, który rzucał głaz było tutaj bardzo przyjemnie. Chwilę po mnie wstała również czarno-ruda kotka. Przeciągnęła się i wolnym krokiem ruszyła do wejścia, gdzie słyszałam kroki. Krzątała się tam dobrze znana mi z pyska szylkretka. Chwilę rozmawiały, a potem razem wróciły. Młodsza podeszła do mnie i usiadła naprzeciwko mojego legowiska. Nareszcie coś się dzieje i mogę do kogoś otworzyć pyszczek.
- Cześć, jestem Rdzawa - powiedziała kotka, uśmiechając się serdecznie. Odwzajemniłam go trochę się podnosząc. Zamrugałam kilka razy by odgonić sen, który gdzieś się jeszcze czaił. Ziewnęłam przeciągle, na co moja towarzyszka się zaśmiała pod nosem.
- Polewka - przedstawiłam się grzecznie, tak jak mamusia mnie uczyła. Zawsze powtarzała, że trzeba być miłym i uprzejmym, bo inaczej nikt nie będzie chciał się z nami bawić, a to by było strasznie okropne!
- Skąd jesteś, mała? - zapytała Rdzawa. Przekrzywiłam łebek i w pamięci ułożyłam szybko plan opowieści. Chciałam powiedzieć wszystko dokładnie.
- Mieszkałam razem z mamusią i rodzeństwem w ciepłym domu. Moi braciszkowie nazywali się Szampan i Tequila. Byli bardzo denerwujący, więc wolałam bawić się z mamą, bo opowiadała ciekawe historie. To właśnie od niej się dowiedziałam, że w lesie żyją koty. Chciałam je poznać, ale kiedy tatuś zabrał mnie na spacer nie chciał mnie tutaj zaprowadzić. Postanowiłam uciec, bo pewnie po powrocie mama by na mnie krzyczała, że wychodzę bez pozwolenia. Gdzieś w mieście znalazłam pręgowanego kocura, który mnie zaprowadził do takiej śmierdzącej drogi , gdzie jeździły maszyny ludzi. Szłam sobie tak bardzo długo, aż wreszcie zobaczyłam las. Uradowana przebiegłam na drugą stronę, ale kiedy skoczyłam w krzaki okazało się, że była tam górka i sturlałam się w dół, uderzając główką o coś ostrego i twardego, a łapki mi się przekrzywiły, bardzo mnie to bolało. Ale mogłam spełnić marzenie o śnie wśród polnych kwiatów. Tam było tak magicznie. Bardzo robi mi się przykro kiedy pomyśle, że mama i brzydki, łysy tata martwią się o mnie, że tak zniknęłam nagle, ale bardzo chciałam pokazać, że jestem już duża i samodzielna. Przecież nie jestem już malutkim kociaczkiem, zależnym w pełni od opiekuńczej mamy, prawda? - spojrzałam na kotkę, która od momentu, kiedy powiedziałam "brzydki, łysy tata" miała wzrok wlepiony w jedno miejsce, a na jej pyszczku rósł coraz większy grymas. Na początku pomyślałam, że może coś ją zabolało. Jednak po chwili przeniosła wrogi wzrok na mnie, a ja pod ciężarem jej spojrzenia lekko się skuliłam. Rdzawa wstała i mamrocząc coś po nosem wyszła.
- Proszę pani! Niech pani nie idzie! Bardzo panią proszę!
<Rdzawix?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz