— Masz na imię Lwiątko, tak? — zapytała go, a ten kiwnął do niej głową. — W końcu mogę z tobą porozmawiać — jej uśmiech powiększył się.
— Dlaczego ni-nie mogłaś zrobić tego wcześniej? — spytał z lekkim zdziwieniem.
Kotka owinęła go swoim czarnym ogonem, by ten nie był tak spięty. Rozumiała, że jest przywódcą Klanu Nocy i jego członkowie winni jej okazywać szacunek, jednak nie oczekiwała tego od kociąt, a szczególnie od tych, które są jej potomkami. Kocur zamrugał swoimi małymi oczkami, a następnie wzdrygnął się.
— Nie ugryzę cię — powiedziała z lekkim rozbawieniem. — Nie zauważyłeś, że Świetlikowa Ścieżka jest dla ciebie bardzo, a nawet za bardzo, opiekuńcza? Jesteś jej jedynym synem z drugiego miotu, więc to rozumiem, ale nawet Wrzosowy Kieł miał problem z wyciągnięciem jej na krótki spacer! Nie pozwoliłaby mi się z tobą spotkać sam na sam, a na dodatek słuchałaby, czy to aby nie o niej rozmawiamy — wyszczerzyła swoje ząbki w szerokim uśmiechu, bo to ją rzeczywiście rozbawiło.
Kocurek o rudym futerku przełknął swoją ślinę, a następnie uśmiechnął się do kotki.
— To prawda — zaśmiał się. — A-ale ja umiem o siebie zadbać! I mamusia nie musi się tak o mnie martwić... — oznajmił z lekko wypiętą piersią.
— Oczywiście — przyznała mu rację, by sprawić mu radość. — chciałeś porozmawiać o czymś konkretnym, czy po prostu zamienić kilka słów ze swoją starą babcią? — zapytała go.
— N-no bo ja... — próbował ułożyć w swojej głowie słowa, a kiedy to się mu udało, popatrzył prosto w oczy Pierzastej Gwiazdy. — Kim był twój partner? B-bo nawet moja mama tego nie wie...
Z pyszczka kotki od razu zszedł uśmiech, a zamiast niego wstąpiło tam skupienie. Zmrużyła swoje oczy i odwróciła wzrok od Lwiątka, wpatrując się w nieokreślony punkt w oddali. Końcówka jej czarnego ogona lekko zadrgała, co zwróciło uwagę kociaka o rudym futerku. Nie opowiadała o Fiołku nikomu, a więc nie zamierzała mówić o nim Lwiątku. Nie chciała też go okłamywać, więc minęła chwila, nim coś wymyśliła i mu odpowiedziała.
— Nie miałam partnera — wyraźnie to zaznaczyła. — Rozumiem, że nie wiesz o tym, że matki nie muszą mówić o tym, kto jest ojcem ich kociąt, prawda?
Kociak o rudym futerku pokręcił głową na boki, by po chwili wlepić w Pierzastą Gwiazdę swój wzrok. Wyglądał na zaciekawionego tym, co mu powiedziała, a jego reakcja wskazywała na to, że chciał o tym posłuchać.
— Czemu nie chcą o tym mówić? — spytał, a jego łebek przechylił się w prawą stronę.
— Są różne tego powody — odpowiedziała ze spokojem, acz z lekkim chłodem, co trochę przestraszyło Lwiątko. Pierzasta Gwiazda poczuła, że jego serce zaczęło bić z szybszym tempem, więc uśmiechnęła się do niego, choć nie był to uśmiech szczery, a jednak zadziałał, bo kocię nie było tak spięte jak przed chwilą.
— A-a jaki jest twój powód? — zapytał ją.
Ogon kotki o pomarańczowych oczach uderzył w ziemię, a ona sama po chwili podniosła się i spojrzała na Lwiątko z góry. Jej wnuk popatrzył na nią ze strachem w oczach. Przełknął głośno ślinę, a kiedy Pierzasta Gwiazda to zobaczyła, westchnęła. Ciekawość u kociąt była ich zaletą i jednocześnie wadą, a nawet zdając sobie z tego sprawę rozmowa z nimi była trudna.
— Opowiem ci o tym... kiedyś — a jednak skłamała, bo kocię było tak dociekliwe, że nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć. — Chcesz o czymś jeszcze porozmawiać? — jej ton był nieco spokojniejszy.
Zdała sobie sprawę z tego, że wyglądała nieco dziwnie dla Lwiątka, kiedy tak od zdenerwowania przechodziła do spokoju i na odwrót, jednak zachowanie wobec kociąt zawsze sprawiało jej pewne trudności, bo nie wiedziała, czy powinna być dla nich sympatyczna i miła, czy może bardziej stanowcza, by nauczyć je posłuszeństwa już od pierwszych księżyców.
Lwiątko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz