*Mniej więcej czas zbierania się na zgromadzenie*
Północna Łapa patrzyła właśnie jak koty zbierały się na zgromadzenie. Też chciała pójść ale uznała że potrzebna jej pomoc. Dlatego poczekała aż koty wyruszą i dopiero podeszła do Cichej Łapy.
-Wiem że nasze relacje nie są może najlepsze ale mam dla ciebie propozycję- powiedziała czekając na reakcję uczennicy. Siostra tylko strzepnęła ogonem z brakiem zainteresowania więc niebieska uznała że pójdzie sama. Wyszła niepostrzeżenie z obozu i śladami grupy szła na zgromadzenie. Popatrzyła w górę. Nie przestraszyła się nie widząc żadnych drzew. Czuła że otacza ją coś co chroni ją od słońca. Szła tak więc aż dotarła na plażę. Bojąc się pokazywać z możliwością rozpoznania z którego jest klanu żeby ktoś się z niej nie naśmiewał schowała się w krzaku czekając aż na wyspę wejdzie więcej kotów. Po jakimś czasie w którym dwie grupy weszły na wyspę uznała że czas tam wreszcie pójść. Zwinnie przemykała między kotami z oczami utkwionymi w ziemi aż nie wpadła na ponurą kotkę pachnącą ziołami. Przestraszyła się i od razu uciekła na drugi koniec wyspy. Kiedy wyhamowała spotkała wojowniczkę z jej klanu - Gronostajową Bryzę. Szylkretka popatrzyła na nią i zapytała
-Północna Łapo! Wszystko dobrze? Czy ty w ogóle powinnaś tu być?- Uczennica usiadła i odpowiedziała
-Tak wszystko dobrze- zupełnie ignorując drugie pytanie.
-Och skoro tak to chodź, usiądziesz sobie w miejscu gdzie wszystko będziesz widzieć- zaoferowała zielonooka a niebieska posłusznie podreptała za nią. Usiadła w miejscu wskazanym przez Gronostajową Bryzę lecz gdy tylko ta odwróciła wzrok zniknęła szukając przyjaciela z którym mogłaby porozmawiać. Wpadła wreszcie na uczennicę klanu klifu. Może nie była w jej wieku ale trudno. Lepszy rydz niż nic. Usiadła więc obok niej czekając na reakcję gotowa do ucieczki.
-O! Cześć!- przywitała się trochę gwałtownie Świstakowa Łapa.
-Hmh cześć?- przywitała się córka Ciernistego Spętania. Nie była dobra w relacje. Wtem zobaczyła Zasmarkaną Łapę na skale przywódców. Uczeń był nieprzytomny. Północna Łapa wiedziała że kocur był łamagą ale że aż taki nieporadny to by nie pomyślała. Musi powiedzieć Lwiej Paszczy o tym jak się zachowywał jej sługa. Uznając że nie może tak po prostu rozmawiać sobie z koleżanką i pozwolić by jej Klan się kompromitował. Przeprosiła więc uczennicę i podeszła bliżej skały. Było tam dość tłoczno a więc poszła gdzie indziej starając się znaleźć kogoś do rozmowy. Wreszcie zobaczyła puchatą kotkę w jej wieku. Poszła więc do niej i się przywitała. Reakcja Migotki była jednak zbyt gwałtowna.
-Idź sobie! Tutaj są koty z owocowego lasu!- Północna Łapa się zdziwiła.
-Spokojnie nic ci nie zrobię, nie bój się- uspokoiła ją. Po chwili rozmowy przyzwyczaiły się już do siebie a Północna Łapa polubiła uczennicę Sówki. Wtem jednak zobaczyła Zwiędłego Hiacynta rozmawiającego z Różaną Przełęczą. Patrzyli na nią. To nie mogło zwiastować nic dobrego.
- Muszę uciekać! Idziesz ze mną?- zapytała koleżanki. Koteczka skinęła głową i obie pomknęły na tył zgromadzenia. Tam wytłumaczyła że nie wie co się dzieje ale ma kłopoty i w tym momencie podszedł do nich Zwiędły Hiacynt.
-Mam sprawę do obgadania z Północną Łapą. Nie będziesz zła jeżeli zabiorę ci koleżankę?- zapytał. Migotka w jednej chwili zaczęła protestować a Północna Łapa oglądała ta scenę w osłupieniu. W końcu wojownik odciągnął ją poza wyspę robiąc agresywny wykład na temat tego dlaczego nie powinno jej tu być po czym Gradowy Sztorm zabrał ją do obozu pilnując ją tam jak kocię.
[532 słów]
[Przyznano 11%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz