Leżał skulony w cieniu, w samotności na obrzeżach obozu. Dalej czuł się dziwnie. Tak jakby coś zmęczyło jego umysł, by prawidłowo funkcjonował. Świat był... inny. Głosy przytłumione. Potrzebował odpoczynku i go dostał. Nie chodził na treningi. Irga dotrzymała obietnicy.
Nie zastanawiał się jednak nad tym długo, bo zaraz co innego zwróciło jego uwagę. Nocna Tafla podeszła do niego, bez słowa siadając obok. Była jak taki rzep przyczepiony do ogona. Dalej nie zrozumiał jaki miała w tym wszystkim cel. Nie ufał jej, a mimo to kocica się nie poddawała.
— Ktoś cię zwolnił z treningów... — zauważyła.
Wolno uniósł wzrok na pointkę, opadając pyskiem z powrotem na łapy. Jak żałosne to musiało być, że nie miał sił, by w ogóle unieść się na łapy.
— Irga. Zemdlałem i powiedziała, że przyda mi się odpoczynek — mruknął ociężale.
Dalej nie pamiętał co dokładnie się stało nad jeziorem. To były tylko jakieś dziwne, niezrozumiałe dla niego obrazy, które w żadnym razie nie układały się w nic sensownego. Naprawdę musiał być padnięty. Czuł się wręcz... chory.
— To... Nie brzmi za dobrze — przyznała.
— Mhm... — Otarł łapą oczy. — Dalej jakoś mi tak ciężko. Nie jestem w stanie wzlecieć... wciąż dotykam ziemi.
— ...O czym ty mówisz? — spytała bez ogródek, tykając go łapą w konsternacji.
Posłał jej spojrzenie spod byka, ale nie zareagował na jej szturchnięcie. Naprawdę aż tak niezrozumiale się wysławiał? Może musiał przeliterować?
— Mówię, że jest mi ciężko wstać na łapy — powtórzył, ponieważ ten jej dziwny wzrok zaczynał go irytować. Tak jakby uważała go za jakiegoś świra. No dobra... Może nie chciał uciec z Klanu Wilka, tylko toczyć tą bezsensowną walkę z liderem, ale ta o tym nie wiedziała. Starał się maskować swoje sekrety i cele. Nie ufał byle komu.
— Aha... — mruknęła tylko — A ta końcówka to...?
O co jej chodziło? Jaka końcówka? Głowa już go powoli od tego pobolewała. Teraz ona wyglądała mu na taką, która nie za bardzo kontaktowała ze światem, skoro go nie rozumiała.
— Że leże? — Zmrużył oczy. — Dziwnie się zachowujesz. Nie mówię wyraźnie?
— Dość... dziwnego zestawu słów... użyłeś... — wytłumaczyła.
Dziwne? Sama była dziwna. Ogólnie ta cała znajomość śmierdziała mu na wiele lisich skoków.
— Normalne słowa. Może też potrzebujesz odpoczynku? Możesz usiąść i dotrzymać mi towarzystwa, jeśli chcesz. Jak trening? — zmienił temat, bo miał dość wnikania w to w jaki sposób się wysławiał.
— Chętnie — zgodziła się na jego propozycję. — Przeżyłam. Nie było dzisiaj tak źle.
— To dobrze. Przynajmniej jedno z nas dobrze sobie radzi w życiu. — westchnął. — Mam nadzieję... że mi szybko przejdzie ten stan. Chciałbym wejść na drzewo.
Nie wiedział czemu, ale ta myśl trzymała go od jakiegoś czasu. Uczepiła się i nie chciała odejść. Ale... Nie mógł wstać, by w ogóle zbliżyć się do pnia. Jego łapy zdawały się ważyć tonę.
Kotka skinęła głową.
— O czym... Dokładnie rozmawiałeś z Irgą, Łasico? Bo od czasu rozmowy z nią coś przygasłeś — spytała szeptem.
Słysząc to imię, jego źrenicę natychmiast się rozszerzyły. Zwrócił łeb w jej stronę, przybierając niezadowolony wyraz pyska. Znów to wspomnienie go zalało. Matka... Matka, która rozrywała mu gardło. Jej słowa. Nie. Nie mógł tego znieść.
— Nie nazywaj mnie tak — syknął, strosząc sierść. — A co do twojego pytania to nie wiem. Wyszedłem za nią, bo chciała o czymś pogadać i po drodze zemdlałem. Ocknąłem się nad jeziorem.
Wojowniczka nastroszyła futro na karku na jego ton.
— Czemu mam cię tak nie nazywać?
Czemu? Wbił wzrok w swoje łapy, znów czując ten przeraźliwy ból. Tą niemoc. Matka... Jej słowa, że ją zawiódł. Że Kania byłby lepszym wyborem... Nie. Nie chciał mieć ze swoim przodkiem nic wspólnego. Nie był Łasicą. I już nigdy nie będzie.
— Bo nie zasługuje na to imię. Nie pasuje do mnie. Brzmi jak dla tchórza, który kryje się w norze — prychnął. — Jestem... kimś od niego lepszym. Nie zginę w hańbie jak on. — z jego gardła wydobył się warkot, jak gdyby wierzył w to co mówił. Tak. Był kimś znacznie mądrzejszym. Nie będzie żadną ofiarą, która ma zginąć, bo ktoś sobie tak wymyślił. Śmierć tchórza, przeczyła jego wartością i hańbiła jego dobre imię.
Pointka uniosła nieco brew.
— Skąd taka... nagła zmiana? — spytała — I w takim razie jak mam cię nazywać? Bo twoje imię wojownika chyba nie przypadło ci też do gustu, co się dziwić.
— Kruk — odpowiedział natychmiast, po czym usiadł, przekrzywiając łeb. — To przez... — szukał odpowiedniego słowa. — To przez to, że nie chcę być kimś kim nie jestem. Ten ptak i ja mamy ze sobą więcej wspólnego niż łasica. On umarł tchórzliwą śmiercią. Ja nie zamierzam. Chcę tworzyć własną historię, a nie podyktowaną przez kogoś innego. Nie jestem rzeczą — warknął do kotki, tak jakby myślała inaczej niż on.
— Czemu na mnie syczysz jak nie wiem? — spytała, nieco się odsuwając — Nie mówiłeś tego wcześniej, więc skąd miałam wiedzieć? I ładne imię.
Zmrużył oczy, po czym wzruszył ramionami.
— Zmieniłem zdanie niedawno. — odparł na to. — Nie miałem okazji się wcześniej tym podzielić. Ale nie zmieniam płci! Dalej jestem kocurem, zapamiętaj! — prychnął pod nosem.
Jeszcze mu znów przyjdzie walczyć z tymi głupimi plotkami o jego osobie. Wolał postawić sprawę jasno, by wojowniczka sobie niczego nie dopowiedziała.
— Mhm — usłyszał jej mruknięcie, na które tylko westchnął.
Ich relacja była popaprana, ale co się dziwić. Byli dwoma osobnymi kotami, kierującymi się innymi celami w życiu.
— Wybacz. Nie umiem w to bycie miłym. Zostaw mnie. Będzie mi lepiej w samotności. — Odwrócił od niej łeb.
Słyszał jak kocica wstaję, po czym cicho odchodzi. Samotność od razu go ukoiła, przynosząc sen.
***
*jeszcze przed karą Nocnej*
Czy ten dzień mógł być inny? Mógł. Pojawienie się Nocnej Tafli go zaskoczyło, a zwłaszcza to, że ta niosła w pysku dwie piszczki. Przyszła do niego, po czym podała mu jedną z nich, następnie siadając obok, ale nie tak blisko, jak dawniej. Czyżby wyczuwała, że wcale nie byli przyjaciółmi i dalej ją traktował jak kogoś podejrzanego?
Spojrzał na nią kątem oka, a następnie zwrócił spojrzenie na posiłek.
— Czemu tak się troszczysz? — zapytał się jej, ponieważ dalej nie potrafił przejrzeć jej motywów.
Dlaczego to robiła? Co ją pchało do tego typu gestów?
<Noc?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz