*bardzo dawno temu*
Dlaczego ona musiała być taka nieznośna?! Czemu musiała przypominać mu wciąż i wciąż co takiego zrobił z kocurem?! Chciał o tym zapomnieć, a najlepiej to wydłubać sobie mózg, by nie pamiętać tej obrzydliwej chwili. Na samą myśl go skręcało, co najwidoczniej bawiło mentorkę. Znalazła się swatka...
— Złapałem jedną rybę — wycedził przez zęby. — Nie dam mu jej. Zapomnij. Wole wepchać ci ją do gardła.
O tak. Już wręcz go korciło, by to zrobić. Widok duszącej się vanki był kuszący, ale jeszcze nad sobą panował. Jeszcze... Ponieważ powoli jego samokontrola spadała z każdym jej parszywym słowem.
— Jaki jesteś o mnie troskliwy... Mój ukochany uczniu. Ale najpierw powinieneś zadbać o swojego chłopaka, nieprawdaż?
— Nie — syknął ponownie, dalej gapiąc się w wodę, ignorując przepływające ryby. Chyba zaraz naprawdę to jej wepchnie do gardła. Jeszcze tylko jedno słowo. Jedno o tym jego rzekomym romansie z uczniem, a nie daruje tej wroniej strawie. — Wole zadbać o ciebie, bo niedługo kończy się nasza współpraca.
O tak... Nareszcie ich drogi się rozejdą. Zostanie wojownikiem i tyle będzie go widzieć. Nie miał zamiaru później z nią utrzymywać kontaktu. Jej zachowanie było wręcz na poziomie jakiegoś kocięcia!
— Jak miło... Byłeś wspaniałym uczniem... Przeżyliśmy ze sobą tyle dobrego, znalazłeś sobie chłopaka...
Co. Co ona powiedziała?! Wskoczył do wody, płosząc wszystko ze wściekłością. Zaczął tam podskakiwać jak zła wiewiórka, wyżywając się na wodzie.
— Nie. Mam. Chłopaka! — warczał ze złością.
Niech dotrze to do jej pustego łba! Te słowa... Brzmiały dla niego jak tortura. Wręcz nią były! Powinien dawno pójść z tym do lidera, nawet jeśli ten by go wyśmiał i nic z tym nie zrobił. Powoli miał dość treningów z tą staruchą, która na siłę próbowała zrobić z niego geja!
— Masz. Kochanego Szyszka. Nie wstydź się — miauczała swoje.
Wsadził łeb pod wodę, by nie słyszeć jej słów. Chłód cieczy, skutecznie ugasił w nim ogień. Wynurzył pysk, otrzepując się z kropel na mentorkę, podchodząc wściekle do ryby. Zignorował jej zezłoszczony wzrok.
— Nie irytuj się już tak. Twój chłopak czeka w obozie... — nie dokończyła.
Podniósł rybę, odwrócił się do niej z ogniem w oczach i podszedł, wpychając ją jej do pyska, by się nareszcie zamknęła. Jej mina była cudowna. Wręcz napawał się tym jej rozdziawionym w szoku okiem.
Kocica wykasłała z trudem pokarm i spiorunowała go wzrokiem.
— Co to miało być? Ryba się zmarnowała.
— Nie zmarnowała. Jest nadal cała, jeszcze raz. Nie odrzucaj swojej miłości — ponownie ją jej wepchał do pyska.
Skoro tak chciała sobie z nim pogrywać, to proszę bardzo. Również potrafił być uparty. Zamierzał ją dusić tą piszczką tak długo, aż ta się nie ogarnie.
Kocica znów kaszląc, wyjęła ją, tym razem przygniatając do ziemi.
— Zamknij się! Idź do swojego chłopaka!
A ona o jednym! Już go zaczęło to nudzić. Może jak będzie miał wywalone na tą jej dziecinadę, to sobie odpuści?
— No i co robisz? Marnujesz zwierzynę. Tak ci się spodobało całowanie z nią? — Strzepnął uchem, podchodząc do rzeki. — Złapie ci kolejną.
— Ty marnujesz, wpychając mi do pyska! Zamknij się już, to nie jest całowanie tylko twoje wygłupianie się. — warknęła na niego.
Ha! Kto tu się wygłupiał! On? On mógł, bo był jeszcze dzieckiem, a kocica zbliżała się już do takiego wieku, gdzie powinna przynajmniej wydobyć z siebie odrobinę dojrzałości.
— Ty się wygłupiasz. Ja tylko naśladuje swoją mentorkę, bo od niej się uczę — wyjaśnił, ustawiając się odpowiednio nad wodą i czekając na pojawienie się ryby.
Tak skupił się na swoim zadaniu, że zignorował swoją mentorkę. I to był błąd. Vanka podeszła do niego od tyłu i bezceremonialnie wrzuciła do rzeki. Wywrócił się, czując jak pysk zanurza mu się w wodzie, po czym łapiąc równowagę i prychając, aby pozbyć się drobinek cieszy z nosa, odwrócił się do niej z mordem w oczach.
— Co robisz?! — wydarł się w jej stronę.
— Tak jak powiedziałeś, wygłupiam się. — Wzruszyła ramionami, jak gdyby nic.
Zacisnął pysk, po czym wyszedł na brzeg, by następnie odpłacić jej się tym samym.
— Proszę bardzo. Nie dziękuj — miauknął, obserwując jak jej futro nabiera wodą.
<Echo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz