Wyprostował się, gdy mentor w końcu zjawił się przy wyjściu z obozu. Niebieski rzucił na niego krótkie spojrzenie, po czym skinął głową, że mogą już iść. Śnieg chrzęścił pod ich łapami, gdy kierowali się w stronę miejsca, w którym zwykli trenować. Był przygotowany na to, że zaczną od walki. Polowanie dobrze mu szło, chociaż Pora Nagich Drzew nie rozpieszczała i ostatnio nie było wiele okazji, aby wytropić jakąś zwierzynę. Mentor przez to wolał skupić się na jego umiejętnościach bojowych, twierdząc że są równie ważne co tropienie. Tak naprawdę te wszystkie rzeczy łączyły się w jedno. W umiejętność przetrwania.
Skupił się dzisiaj chyba najbardziej od początku ich treningu. Zignorował przeszywający mróz, którego nie cierpiał i wyrzucił z głowy wszelkie myśli. Był tylko on i Szpak. Wgryzł się w jego bark, gdy zaczęli walczyć. Wojownik strzepnął go z siebie, przez przeturlanie po śniegu, by zaraz potem dość boleśnie kopnąć go w brzuch. Jak dobrze, że nic nie jadł, bo pewnie by wszystko zwrócił. Zamiast tego, podniósł się na łapy i starł się z mentorem w uścisku, niczym dwa walczące niedźwiedzie. Dostał w łeb, ale nie pozostawał dłużny. Całość skończyła się na ich zasapanych oddechach.
— No... Twoja mierność powoli przestaje być mierna — stwierdził Szpak.
Dosłyszał w jego głosie nutkę zadowolenia, które było o dziwo rzadko słyszalne. Zwykle odzywała się ta jego zmęczona i zirytowana część, która drwiła sobie z niego i płakała nad tym, jakiego ma beznadziejnego ucznia. Nie spoczywał jednak na laurach, ponieważ zdawał sobie sprawę, że z kocurem nic nie było wiadomo. Zaraz po pochwale szła wiązanka tego co mógłby poprawić i w tym wypadku nie było inaczej.
— Korzystasz z siły łap, a powinieneś wykrzesać z nich coś więcej. O tu. — Pacnął go w pierś. — Nie po to ćwiczę ci każdą partię mięśni, byś używał ich sporadycznie.
— Nie rozumiem. Jak niby to zrobić? — zadał pytanie, ponieważ sądził, że wkładał w ciosy praktycznie całą swoją siłę.
Mentor odsunął się, stając twardo łapami na ziemi.
— Przewróć mnie — rozkazał.
Nie musiał powtarzać tego ponownie. Wręcz z chęcią się na niego rzucił, kończąc z nim na ziemi. Kocur skopał go z siebie, po czym ponownie się ustawił.
— A teraz zrób to jeszcze raz podczas walki.
Wbił się w niego, splatając się z nim w uścisku. Oparli się równocześnie o swoje ciała, stojąc na tylnych łapach i siłując aż do momentu, który z nich upadnie.
— Korzystaj z całej siły. Tak jak wtedy — przypomniał mu.
Zacisnął pysk i naparł mocno na mentora, powodując, że ten się zachwiał i przerzucił swój ciężar na niego, aby się nie wywrócić. Czuł, że zaraz nie da rady i to on skończy na zimnej ziemi.
— Aaaghr! — wystękał, zmuszając się, by odeprzeć niebieskiego.
To było jednak na marne. Wyczuwał jak leci bardziej do tyłu, a cielsko mentora wręcz się na nim kładzie. Upadł na śnieg, ciężko dysząc. A jego łapy... Agh... Wszystko go bolało.
— Mogło być lepiej — skomentował to wojownik, złażąc z jego obolałego ciała.
Och za jakie grzechy musiało go to spotykać?
***
Starał się powstrzymać śmiech, ale nie mógł. Mentor oślepł na jedno oko. Z tego też powodu jego trening został odwołany, bo musiał udać się do Plusk, by go wyleczyła z tej na pewno irytującej dolegliwości. Pierwszy raz widział kocura w takim stanie. Ta jego siła gdzieś z niego uleciała, a obijanie się o drzewa, bo ich nie zauważył, powodowały u niego szeroki uśmiech. Wiedział, że mu się oberwie, gdy tylko dojdzie do siebie, ale nie potrafił się powstrzymać.
— I co? Widzisz coś? — zapytał, gdy zobaczył jak Szpak miał przyklejone do oka coś dziwnego. Teraz wyglądał jak jednooki kot.
— Złoję ci skórę smarku, jak tylko dojdę do siebie. Nie oznacza to jednak, że będziesz się obijał całe dnie. Jazda do lasu i upoluj coś. Pokaż, że do czegoś się przydajesz — prychnął.
Pozwalał mu wybrać się samotnie w las? Aż tak mu ufał? Zanim jednak zdołał postąpić krok naprzód, chrząknął jak gdyby przypominając sobie o niedopowiedzianej kwestii.
— Świt cię przypilnuje.
No świetnie. Westchnął, ale skinął głową, życząc mu zdrowia i udał się w kierunku białej, która darła pysk na jego siostrę. Wspaniale... To teraz będzie wyżywać się na ich dwójce. Widać, że była siostrą jego mentora. Rzucił Truchle spojrzenie, po czym wyjaśnił wojowniczce swoje przybycie. Nie wyglądała na zadowoloną, ale się zgodziła go wziąć pod swoją pieczę, póki Szpak nie wydobrzeje.
Wyleczony: Szpak
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz