Traktowanie biednego, niewinnego kota jak przedmiot, było strasznie niesprawiedliwe! Godność poszkodowanego musiała być naprawdę niska, że się nie kłócił z władzami by uzyskać jakieś prawa… Miał nadzieję, że będzie lepiej jak Komar zdechnie. Arogancki staruch. Jak mógł nie reagować na takie okrucieństwa?!
- N-no nic nie zrobię... Niestety. Bo to przykre, że tak cię ranią inni.
- T-tak... Przykre. Ale... ale dzięki jednej z przykrości odkryłem czym jest miłość... - zarumienił się.
- Oh... Z-zakochałeś się? Z wzajemnością? Czy... Tkwisz w tym... I o-on albo o-ona o-o t-tym nie wie?- powiedział cicho, myśląc o Agreście i uczuciu do niego, przez co też lekko się zarumienił. Ile to już czasu minęło od kiedy po raz pierwszy poczuł miłość? To musiało być dawno temu… Nie pamiętał już nawet w jakich okolicznościach stwierdził, że kocha Agresta… Jednak to uczucie ciągnęło go tylko na dno.
- Na początku... czułem się przy nim dziwnie, bo mnie krzywdził, ale lubiłem się do niego tulić. P-potem przypadkiem tak jakoś trochę zjedliśmy kocimiętki i spędziliśmy miło czas i wtedy... wtedy to poczułem, a on... on też i... i wyznaliśmy sobie miłość…
- O... G-gratulacje... Z-zazdroszczę ci...- wymamrotał, czując łzy w oczach. Każdy nagle znajdował sobie miłość a on tkwił w tym bez odwzajemnienia… Nawet pomiatany przez innych kot potrafił znaleźć sobie kochanka, a on? Dalej samotny… Czemu nie potrafił znaleźć sobie przyjaciół, znajomych? Rozmawiał tylko może z dwoma kotami! Z czego w jednym się podkochiwał… Nikt najwyraźniej zdziwił się widząc, że ma zaszklone oczy.
- Um... w porządku? W zasadzie nie ma co tu zazdrościć, bo... Bo na ogonie mam psycholkę, która chce mieć mnie na własność i... i coś czuje, że zniszczy nam to szczęście
- A-ale m-możecie b-być r-razem chociaż przez moment! N-nie cz-czujesz stresu, że t-ten k-ktoś cię odrzuci albo ż-że t-ty c-coś źle r-robisz! N-nie z-zarywasz nocy, m-myśląc, że nigdy z nim n-nie b-będziesz i p-przez całe życie b-będziesz mógł t-tylko p-patrzeć jak ten szuka sobie p-partnerki i ma z nią dzieci!- pisnął głośno, po czym zalał się łzami. Ile on jeszcze wytrzyma?! Chciałby być z Agrestem, ale nie mógł mu tego powiedzieć! Nie teraz, nie w przyszłości! Ale z drugiej strony to nie chciał stać i obserwować jak zastępca zakłada własną rodzinę i całkowicie go odrzuca.
- T-to brzmi okropnie... A... A pytałeś go o to? Dlatego cię skrzywdził? Odmówił ci?
- N-nie p-pytałem! O-on p-po prostu był w emocjach i... K-krzyczał. I t-teraz m-mnie nie l-lubi. W-więc... T-to wszystko runęło.
- Och... A-ale skoro nie krzyczał na ciebie przez to, że go zapytałeś to... Jest szansa, że cię lubi.
Jaka niby szansa?! Wszystko przepadło! Był skończony, Agrest go nienawidził. Już nigdy z nim nie porozmawia. Miłość przepadła. Już nie miał szans.
- N-nie lubi! K-kazał mi się wynieść! T-ty t-tego nie rozumiesz!
- A... a to drań... N-nie płacz. M-może nie jest tego wart?
To on nie był wart Agresta. Wszystko zepsuł jak zawsze. Zranił go i teraz cierpiał w separacji. Jak chciałby do niego przyjść i go przytulić, powiedzieć jak bardzo mu go brakowało w codzienności…
- J-jest wart! T-tylko... J-ja go musiałem urazić! N-na pewno!
- N-no nic nie zrobię... Niestety. Bo to przykre, że tak cię ranią inni.
- T-tak... Przykre. Ale... ale dzięki jednej z przykrości odkryłem czym jest miłość... - zarumienił się.
- Oh... Z-zakochałeś się? Z wzajemnością? Czy... Tkwisz w tym... I o-on albo o-ona o-o t-tym nie wie?- powiedział cicho, myśląc o Agreście i uczuciu do niego, przez co też lekko się zarumienił. Ile to już czasu minęło od kiedy po raz pierwszy poczuł miłość? To musiało być dawno temu… Nie pamiętał już nawet w jakich okolicznościach stwierdził, że kocha Agresta… Jednak to uczucie ciągnęło go tylko na dno.
- Na początku... czułem się przy nim dziwnie, bo mnie krzywdził, ale lubiłem się do niego tulić. P-potem przypadkiem tak jakoś trochę zjedliśmy kocimiętki i spędziliśmy miło czas i wtedy... wtedy to poczułem, a on... on też i... i wyznaliśmy sobie miłość…
- O... G-gratulacje... Z-zazdroszczę ci...- wymamrotał, czując łzy w oczach. Każdy nagle znajdował sobie miłość a on tkwił w tym bez odwzajemnienia… Nawet pomiatany przez innych kot potrafił znaleźć sobie kochanka, a on? Dalej samotny… Czemu nie potrafił znaleźć sobie przyjaciół, znajomych? Rozmawiał tylko może z dwoma kotami! Z czego w jednym się podkochiwał… Nikt najwyraźniej zdziwił się widząc, że ma zaszklone oczy.
- Um... w porządku? W zasadzie nie ma co tu zazdrościć, bo... Bo na ogonie mam psycholkę, która chce mieć mnie na własność i... i coś czuje, że zniszczy nam to szczęście
- A-ale m-możecie b-być r-razem chociaż przez moment! N-nie cz-czujesz stresu, że t-ten k-ktoś cię odrzuci albo ż-że t-ty c-coś źle r-robisz! N-nie z-zarywasz nocy, m-myśląc, że nigdy z nim n-nie b-będziesz i p-przez całe życie b-będziesz mógł t-tylko p-patrzeć jak ten szuka sobie p-partnerki i ma z nią dzieci!- pisnął głośno, po czym zalał się łzami. Ile on jeszcze wytrzyma?! Chciałby być z Agrestem, ale nie mógł mu tego powiedzieć! Nie teraz, nie w przyszłości! Ale z drugiej strony to nie chciał stać i obserwować jak zastępca zakłada własną rodzinę i całkowicie go odrzuca.
- T-to brzmi okropnie... A... A pytałeś go o to? Dlatego cię skrzywdził? Odmówił ci?
- N-nie p-pytałem! O-on p-po prostu był w emocjach i... K-krzyczał. I t-teraz m-mnie nie l-lubi. W-więc... T-to wszystko runęło.
- Och... A-ale skoro nie krzyczał na ciebie przez to, że go zapytałeś to... Jest szansa, że cię lubi.
Jaka niby szansa?! Wszystko przepadło! Był skończony, Agrest go nienawidził. Już nigdy z nim nie porozmawia. Miłość przepadła. Już nie miał szans.
- N-nie lubi! K-kazał mi się wynieść! T-ty t-tego nie rozumiesz!
- A... a to drań... N-nie płacz. M-może nie jest tego wart?
To on nie był wart Agresta. Wszystko zepsuł jak zawsze. Zranił go i teraz cierpiał w separacji. Jak chciałby do niego przyjść i go przytulić, powiedzieć jak bardzo mu go brakowało w codzienności…
- J-jest wart! T-tylko... J-ja go musiałem urazić! N-na pewno!
<Nikt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz