*zima*
Opatrywała właśnie ranę swojej ciotki, która po zranieniu się w ogon zapomniała go wyleczyć, przez co wdała się infekcja. Podała jej odpowiednie zioła po czym podeszła do cioci Deszcz.- Gdzie dzisiaj idziemy? – spytała kotki.
- Cóż…S-sroka dalej śpi…a-ale nie chcę jej teraz budzić, wydawała się z-zmęczona…więc m-może pójdziemy gdzieś zapolować? – zaproponowała Deszcz.
- Jasne – odparła Jeżyk, po czym skierowała się do wyjścia, a za nią podążyła szara kotka.
Gdy tylko wyszły na zewnątrz, uderzył w nie mróz. Wyczuła zimno przez futro. Nie było jednak jej tak źle, jak ciotce. Córka Krokus miała w końcu długie futro, które skutecznie chroniło ją przed zimnem… Natomiast jej ciotka miała krótkie, co nie było najlepsze w tak mroźnej porze nagich drzew.
Deszcz zadrżała, gdy podmuch wiatru uniósł delikatnie jej futro, pozwalając, aby zimno wleciało pod nie i dało się jeszcze bardziej we znaki cioteczce.
- Chodźmy – powiedziała starsza z kotek, po czym ruszyła w stronę płotu, zostawiając za sobą w śniegu ślady łap.
Jeżyk podążyła za nią, a gdy tylko przekroczyły płot, bez ociągania zaczęła tropić.
Gdy tylko zimne powietrze wraz z wdechem dostało się do jej nosa, przeklęła w myślach. Gdy powietrze było tak zimne, trudniej było cokolwiek wywęszyć, bo mróz bardzo nieprzyjemnie drażnił nos.
Spojrzała więc na śnieg, tak jak uprzednio jej ciotka i zaczęła powoli się przemieszczać, szukając śladów zwierzyny gdzieś na białej powłoce pokrywającej całe terytoria.
Puch chrzęszczał pod jej łapami, gdy stawiała kolejne, ostrożne kroki.
Nagle dostrzegła małe ślady pazurków nornicy w śniegu. Ruszyła za nimi i już po jakimś czasie dostrzegła stworzonko.
Popełniło błąd, że wyszło ze swej ciepłej nory, bo już po chwili skończyło w pysku młodej kotki.
Gdy wracała, zaczął padać śnieg. Najpierw tylko trochę. Płatki spadały miarowo, podczas gdy ona szła do miejsca, gdzie rozdzieliła się z ciotką. Jednak po jakimś czasie płatki zaczęły spadać szybciej i w większym zagęszczeniu.
Białe płatki osiadły na szylkretowym futrze, sprawiając, iż kotka wyglądała jak oszroniona. Prószący śnieg utrudniał widoczność, a ona starając się tylko znaleźć ciotkę, taranowała biały puch przed sobą, pozostawiając w nim ubytki.
- Tutaj! – usłyszała głos Deszcz z oddali.
- Gdzie jesteś? – spytała.
- Tutaj! – powtórzyło się wołanie, tym razem w głos ciotki nieco zadrżał i jakby się podwyższył.
- Nie widzę cię! – odkrzyknęła córka Kubka po odłożeniu piszczki na śnieg przed swoimi łapami. – W którą stronę mam iść? – spytała.
- Na lewo! – usłyszała zagłuszone przez śnieg słowa.
Zmrużyła oczy, patrząc w owym kierunku, usilnie próbując cokolwiek dostrzec.
Po chwili dostrzegła nieznaczny ruch. Coś szarego chyba… podskoczyło?
Chwyciła ciepławą zdobycz w zęby, po czym przedarła się przez śnieg.
Dopiero po chwili dostrzegła przed sobą Deszcz.
- Koty dobrze widzą ruch – miauknęła – Nawet, jeśli coś jest dalej – dodała.
Jeż także to zauważyła.
- Znalazłam jakąś norę, możemy się w niej skryć – poinformowała niebieska, po czym odgarnęła śnieg nieco zasłaniający wejście do wspomnianej kryjówki.
Obie kotki wcisnęły się tam, czekając, aż zamieć osłabnie na tyle, by mogły wrócić do domu i zorientować się, gdzie dokładnie są.
cdn.
Wyleczeni: Skowronek
Postaci: Deszcz
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz