*dawno temu*
Dzieciak był genialny. Nie mógł uwierzyć, że sam zaproponował, aby pogonić zdrajcę od swojego ojca. To mogło być zabawne, dlatego też nie ostudzał jego entuzjazmu. Zdradziecka Rybka ostatnimi czasy wyglądał i zachowywał się tak żałośnie, że to, że jakiś kociak go powyzywa, na pewno umili mu dzień. Skierowali do niego kroki. Siedział jak zwykle na uboczu i rozglądał się najpewniej za swoją kochaną córeczką. Tylko ona mu pozostała, reszta jego rodziny już dawno gryzła piach. I bardzo dobrze, niech cierpi. Nie zasługiwał na niczyi szacunek.
Kiedy stanęli przed nim zrobił głupią, zdziwioną minę. Nie dziwił się. Kto w ogóle chciał z nim rozmawiać?
- Słuchaj no, musimy cię wyjaśnić - zwrócił się do pobliźnionego. - Odwal się od lidera, jasne?
Zdradziecka Rybka zamrugał zdziwiony, prychając na to śmiechem.
- Że co proszę? W jakim sensie? - zapytał zdezorientowany.
Jeszcze się wypierał? Doskonale każdy wiedział, że się do siebie lepili. Ugh... Odrażające. Był pewien, że kocur tylko dlatego był jeszcze w klanie, bo lider nie był w stanie wygnać swojego "partnera".
- Jesteś zbokiem, któly lize mojego ojca! Jesteś obzydliwy! Powinieneś się wstydzić! - odezwał się maluch, a na jego pysku pojawił się uśmiech. Dobry dzieciak. Nie musiał mu mówić, co powinien powiedzieć. Sam wiedział co robić. Miał potencjał.
- Co? Nie liże go! - zaprzeczył czekoladowy, tak jak zresztą mogli się spodziewać. Mu matka opowiadała co innego. Orzechowe Serce również był świadkiem tego, jak migdalił się z rudym, jeszcze za czasów Kruczej Gwiazdy.
Prychnął na to, machając ogonem.
- Zaprzecza, czyli się boi. I dobrze. Ma czego - szepnął do malca. - Tak? Wiele plotek chodzi w klanie, a wiadomo, że Rudzik to gej. Nie kłam. Jeżeli nie chcesz poznać naszych kłów na sobie zboku, to znajdź sobie dziewczynę!
Wojownik zjeżył się na te słowa.
- Miałem partnerkę, ale Krucza ją zabiła! - przypomniał mu.
A no tak... Ale to był jakiś problem? Mógł przecież ułożyć sobie życie z inną. Miał tyle kotek pod nosem, a musiał zaczaić się na lidera. To było... bardzo podejrzane. Czyżby próbował tym sposobem jakoś zdobyć władze? Na samą myśl się skrzywił. Nigdy nie dopuściłby do tego, aby ktoś taki jak on nimi przewodził.
- No to znajdź inną, a nie wyrywasz lidera! Obrzydliwe... - Jego wyraz pyska bardziej się wykrzywił.
- No właśnie! Wstydziłbyś się! Idź lizać kotki, bo pożałujesz!- pisnął Turkuć, po czym użarł czekoladowego w łapę.
- Ałć! - krzyknął straszy, próbując go z siebie strzepać.
Obserwował to zadowolony, chichrając się pod nosem. Nie no, uwielbiał tego pokurcza. Był niczym broń na świrów. Musiał go nasłać na Zajęczą Łapę. Byłoby śmiesznie obserwować, jak kotka zostaje pogryziona przez takie maleństwo. Ale byłoby jej wstyd!
- No, Zdradziecka Rybko. Nawet dziecko ci to mówi. Nie bądź taką wronią strawą - zamruczał cicho, obserwując jak wojownik próbuje nadal pozbyć się potomstwa Dalii ze swojego ciała.
- Grrr! Zdlajco psebzydły! Nie liż mojego tatusia!- wrzasnął rudzielec, dalej go gryząc, nie odpuszczając, pomimo usilnych prób zwalenia go z kończyny.
- Przestań dzieciaku! - syknął czekoladowy. - Nie liże twojego ojca to plotki! - Wstał i zaczął się od nich cofać, dalej z rudą pijawką wczepioną w siebie.
Zaśmiał się na to. Żałosne. Bał się jakiegoś kociaka. To pokazywało jego poziom. Był poniżej dobrego smaku.
- Tchóz!- krzyknął maluch, po chwili puszczając się ciała zdrajcy, by zaraz potem wskoczyć mu na grzbiet i zacząć ciągać go za ucho.
Czekoladowy nie wiedział jak się zachować na ten niespodziewany atak. Obserwował jak jego pysk się krzywi, a następnie kocur położył się na ziemi, łapą próbując go z siebie strącić. To był idealny moment na pokazanie żółtookiemu, kto tu naprawdę rządzi. Podszedł od niego od drugiej strony, jeszcze upewniając się, że nikt ich nie widzi, po czym położył łapę na głowie zdrajcy, unieruchamiając ją przy ziemi.
- No dalej, Turkuciu. Szepnij mu do uszka co o nim myślisz. - zaproponował rudzielcowi, ciekaw co ten wymyśli.
Widział jak na pysku dzieciaka pojawia się szeroki uśmiech. Podszedł do leżącego w kilku susach i niemalże dał nosek do jego ucha.
- Jesteś zboczonym pedofilem, macas inne koty i zamiast być doblym koculem malnujes się! Z twoich dzieci tylko jedno zostało, musisz się postalać o więcej a nie macać mojego tatusia!
- Nie chcę mieć więcej dzieci! Urodzą się kolejne potwory! Zostawcie mnie! Nie wiem o co wam chodzi! Ja nie macam kotów i nie jestem pedofilem! - bronił się, próbując mu się wyrwać. Przycisnął go bardziej do ziemi. Czuł... Olbrzymią satysfakcję z obserwowania jego cierpienia. Tego jak nie potrafił mu się wyrwać, jak słabość się z niego wylewała. A jakby mu tak oderwać ucho? Przecież nikt nie będzie po nim płakał. Nie miał tu żadnych bliskich. Był pasożytem, który żerował na ich klanie.
- Nie szarp się. Puścimy cię później, daj dziecku szansę powiedzieć co o tobie myśli. Psujesz mu w końcu rodzinę. Odbierasz tatę... - sączył jad dalej, nakręcając tylko kocię do dalszej zabawy z kocurem.
- No właśnie! Przez ciebie mój tatuś odszedł od mamusi, a ona tak się stala! Ty potwoze!- pisnął i chwycił jego ucho.
Zdrajca wydał ze swojego pyska jęk żałości, próbując strzepać malucha z siebie. Dymny nadepnął mu na łapę, by mu to uniemożliwić. Nie... Nie ułatwi mu tego. Niech Turkuć się wyżyje. Niech nauczy się traktować gorszych od siebie w taki sposób.
- No. Wstydź się potworze. - wymiauczał rozbawiony tym, że czekoladowy nie mógł nic zrobić. Był taki słaby. Wręcz go brzydziło samo patrzenie na niego. W tym jednym zgadzał się z Zajęczą Łapą. Jej ojciec nie powinien nosić tytułu wojownika. Już lepiej było go wygnać lub urodzić się ze świadomością, że nie miało się taty.
Turkuć zaczął mocno szarpać jego ucho, co wytrąciło go z rozmyślań.
- To kala za to wsystko co mamie zlobiłeś!
- Ale ja nic nie zrobiłem twojej mamie! Jestem jej wujkiem! - bronił się nieudolnie wojownik.
Jego słowa jednak go zaintrygowały. A więc... Turkuć był z nim spokrewniony? No tak. Przecież Daliowy Pąk była siostrzenicą tego robala, który wił się pod jego łapą. Już miał pewien plan, jak jeszcze bardziej poszczuć malucha na tą wronią strawę.
- Turkuciu, słyszałeś? Jesteście rodziną. Pewnie jesteś dumny ze zdrajcy w rodzinie, co? - rzucił do młodszego, chcąc zobaczyć jego reakcję.
<Turkuć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz