– Następnym razem jak będziesz szukał dla niej nauczyciela, to idź do kogo innego – warknęła szylkretowa, mijając go i idąc w stronę legowiska wojowników.
– Zaczekaj! – zawołał medyk, podbiegając do córki Jabłkowej Bryzy. – Nie wiem, co się stało na treningu z Lamparcią Łapą, ale bardzo cię za to przepraszam – mruknął niemal natychmiast. – Nie chciałem sprawić ci przykrości.
Echo obrzuciła go tylko zirytowanym spojrzeniem. Medyk przystanął, mogąc tylko patrzeć, jak wojowniczka odchodzi. Westchnął cicho. Czemu nic nie mogło po prostu pójść łatwo? Czemu Lamparcia Łapa nie mogła dać zapewnić sobie bezpieczeństwa?
Muchomorzy Jad chciał po prostu, by Klan Nocy – jego najbliżsi – byli bezpieczni. Nie potrafił ochronić ich przed złem Smutnej Ciszy, jednak teraz był gotowy na stawienie czoła każdemu zagrożeniu, które miało stanąć na jego drodze.
Nieważne, co by to znaczyło.
***
Muchomorzy Jad podsunął pod nos Śnieżnej Toni starannie dobrane zioła.
– Zażyj to, a ja wrócę do ciebie jutro z kolejną dawką – mruknął, próbując uśmiechnąć się uprzejmie. Karmicielka pociągnęła nosem i kiwnęła głową ze zrozumieniem. Kocur rzucił szybkie spojrzenie na dwójkę jej kociąt krzątających się po żłobku. Były takie niewinne, naiwne, nieskażone… Jednak czy cokolwiek mogło ochronić je przed stoczeniem się na ścieżkę zepsucia?
W końcu skoro słodka, nieśmiała Echo mogła stać się potworem, to co właściwie powstrzymywało kogokolwiek innego od powtórzenia jej czynu?
Szybkim ruchem zgarnął pozostałości ziół na ból głowy, które wcześniej podał Paskudnej Łapie. Jego legowisko wydawało się niezwykle puste, gdy nie przesiadywała w nim Lamparcia Łapa. Potrząsnął głową i prychnął cicho. Nie. Nie mógł za nią tęsknić. Zawiodła go i Klan Gwiazdy. Zignorowała wszystko, co próbował jej przekazać. Odwróciła się od przeznaczenia i skazała swoją duszę na potępienie.
W jego sercu nie mogło być miejsca na sympatię dla zdrajców.
Jego wzrok mimowolnie powędrował w kierunku legowiska starszych, a jego pysk wykrzywił się w obrzydzeniu. Nie rozumiał, dlaczego Rudzikowy Śpiew pozwolił Lepkim Łapkom na pozostanie w Klanie Nocy. Powinien wygnać ją od razu, gdy dowiedział się o tym, jak zgniłą wewnętrznie była osobą.
To by się nie stało. Rudzikowy Śpiew nie zamierzał podjąć odpowiednich działań w sprawie siostry, tak samo, jak Jesionowa Gwiazda nie zrobił nic ze Smutną Ciszą. Zdrajcy Klanu Gwiazdy żyli bezkarnie wśród nich, zatruwając wszystkich wokół. Muchomorzy Jad miał serdecznie dość bezczynnego patrzenia. Oni wszyscy zasługiwali tylko na to, by płonąć w najgorętszym ogniu.
A on zamierzał przypilnować, by to się stało.
Wyleczeni: Śnieżna Toń, Paskudna Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz