“Zmieniłeś się”
Gdzie podziały się jego uśmiechnięte oczy? Uniesione kąciki pyska? Nawet blask w ślepiach gdzieś znikł, zatracając się w głębokiej zieleni. Ułożone białe futro, gdzieniegdzie pobrudzone, gdzieniegdzie przecięte bladą blizną. Kiedy przestał rozpoznawać siebie w odbiciu?
Był zmęczony, jednak nie mógł tego okazywać. Cały czas czuł wpatrzone w siebie oczy, nie ważne czy sprzymierzeńców czy wrogów. Jedni szukali w nim oparcia, inni wypatrywali najmniejszego błędu. Musiał się mieć na baczności, gdy każdy jego ruch mógł się skończyć porażką. Już było blisko. Drugi raz na to nie pozwoli.
- Wszystko w porządku?
Usłyszał zaniepokojony głos wydobywający się z gardła Glinianego Ucha.
Zajęczy Nos miał wrażenie, że jego serce się zatrzymało, gdy dojrzał kremową sylwetkę wchodzącą do obozu. Pierwszy raz od dawna zakręciło mu się w głowie, a paraliżująca trwoga odebrała oddech.
Nie możliwe.
Musiał mieć zwidy. Musi widzieć ducha jako karę za to co zrobił. Zamrugał parę razy, próbując pozbyć się koszmaru z powiek. Jednak on nadal tam stał. Rozglądał się zaniepokojony, powoli krocząc do leża liderki.
Przeżył.
Wiedział.
Rozpowie każdemu.
Gdy poczuł na grzbiecie czyiś ogon, odruchowo wysunął pazury, a jego ciałem wstrząsnął dreszcz,
- Zając? Co się stało? - niebieski kocur powtórzył, zbliżając się do białego. On nie wiedział. Nie mógł się dowiedzieć. Nie po tym, jak obiecali sobie koniec z kłamstwami.
- Nic, G-Glinko, przewidziało mi się tylko. Myślałem, że widziałem sokoła nad obozem - wytłumaczył szybko Zajęczy Nos, przybierając spokojniejszy, jednak sztuczny wyraz pyska. Zaraz odwrócił się z powrotem w kierunku obozu.
Kremowa kita zniknęła w legowisku Piaskowej Gwiazdy. Mimowolnie spiął mięśnie, czekając na wyrok. Zginie. Zostanie skazany na środku obozu jak Króliczy Sus - kotka, która mu zaufała. Skończy tak samo jak ona.
Przygotowany na krwawy koniec czekał wschód słońca. Kolejny. I kolejny.
Śmierć miała jednak dziurawe łapy.
A on drugi raz nie popełni tego samego błędu.
- Oczywiście - uśmiechnął się, odwracając w kierunku Słonecznikowej Łodygi. Kolejnego pionka pod swoim przywództwem. Kocur okazał się niezwykle przydatny ze względu na swój kolor futra. Chociaż wiedział, że po śmierci Pszczelego Pyłku parę podejrzeń spadło właśnie na niego, Piaskowa nic nigdy z tym nie zrobiła. I dobrze.
- Wiesz już, co mamy robić dalej? Kozi Skok powiedziała, że nadal nie wiemy, kto zabił Storczyka czy Świerszcza - wojownik przeszedł od razu do sedna. To… był problem. Z Sasankowego Kielichu nie dało się nic wyciągnąć. Niebieski kocur trafił do starszyzny, a jakiekolwiek próby komunikacji kończyły się wrzaskiem i niepowodzeniem.
- Mam pewien pomysł. Będę was informował na bieżąco - stwierdził po chwili namysłu, kupując sobie więcej czasu. Musiał oddać komuś to zadanie. Jednak nikomu nie potrafił zaufać. Każdy mógł go zdradzić. Wszędzie widział możliwość zdrady. Wszyscy dążyli do wymarzonej przyszłości, jednak każda różniła się w zależności od kota. Wiele trzymał dla siebie, dzieląc się z poddanymi tylko tym, nad czym miał pełną kontrolę. Wolałby to wszystko zrobić sam. Gdyby tylko mógł, zrobiłby. Nie mógł jednak ryzykować własnego życia teraz. Było zbyt cenne, by je w tym momencie stracić. teraz, gdy był już tak blisko, a jednak tak daleko.
Słonecznik skinął głową, po czym za pozwoleniem dosiadł się do lidera rebelii.
- Jak myślisz, ile to jeszcze potrwa?
- Niedługo. Piaskowa Gwiazda jest stara i coraz powolniejsza. Jedynym problemem są jej dodatkowe życia. Ale na to też coś zaradzimy.
Musieli znaleźć mordercę nierudych i sposób na zabicie Piasek. Za jednym razem zabrać jej wszystkie życia. Nie mieli innego wyboru. Tylko, na przodków, jak to zrobić? Jak zamordować liderkę własnego klanu, chronioną przez większośc płomiennych sierści?
* * *
Stał na polanie rozciągającej się daleko przed niego. Przyjemny zapach podrażnił jego nos, gdy obok ucha zadzwoniła mu melodia wiatru niosącego lekkie kroki. Rozejrzał się po polanie, wzrokiem ostatecznie natrafiając na sylwetkę kocura. Zdawał się być znajomy, ale gdy podszedł bliżej, wciąż nie mógł sobie przypomnieć skąd zna jego pysk. Niemniej jednak, jego widok niezwykle zaintrygował białego. Otworzywszy pysk, kocur zaczął zbyt znajomą Zajęczemu Nosowi kwestią z jasno błyszczącą, kusząca iskrą w oczach.
- Mam propozycję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz