Już miał się roześmiać pod nosem, jednakże w tym momencie spod mchu wyłoniła się wściekła mordka Trójki, która zdradzała, że... no cóż, kocica zbierze opierdziel. Liliowy odsunął się od srebrnej, liżąc zmierzwione futro na piersi, po czym pomógł wnukowi wykaraskać się spod legowiska. Cały czas miał w głowie przeraźliwy pisk Trzcinowego Brzegu, zaś przed oczami jej nieudolne próby unicestwienia tego niegodziwego stworzenia.
— Widzisz, Trzcino? To nie był żaden potwór, tylko mój wnuczek — zaśmiał się pod nosem, posyłając kotce łagodny uśmiech. Ta natomiast zmieszała się srogo, odwracając zakłopotana wzrok. Trójka natomiast nadal bił ogonem o łapę, pokazując swoje niezadowolenie. Nic jednak nie odpowiedział i zabrał się za przygotowywanie dogodnego miejsca dla Tkacza.
— W-wybacz I-iglasta G-gwiazdo... T-trójko... — szepnęła nieporadnie, po czym czym prędzej zniknęła z oczu obu kocurów, najpewniej chcąc jak najszybciej zapomnieć o tej całej żenującej sytuacji. Point westchnął cicho, wracając do pomocy synowi Przygasającego Płomyka.
— I widzisz, dziadku? Tkacz się zdenerwował — fuknął kocurek, wskazując łapką na pająka, który za nic nie chciał wyjść ze swojego azylu.
— Dajmy mu trochę przestrzeni, zgoda? Jak poczuje się bezpieczniej to wyjdzie. Poza tym, niedługo będę musiał zwołać klan na twoje mianowanie, Potrójna Łapo — uśmiechnął się łagodnie, po czym liznął kocurka za uchem.
* * *
~po zgromadzeniu~
Leszczynowa Bryza opatrywał jego rany, gdy leżał w pobliżu kociarni, oddychając ciężko, w pysku trzymał patyk, w który wgryzał się, gdy tylko czuł mocniejszy ból. Cóż, tak czy siak wyszli na tym lepiej, niż myśleli. Udało im się przejąć część obozu, toteż nie musieli kisić się już w jednej kociarni, w której, nie oszukując się, było dosyć ciasno. Żałował jednak, że Biały Puch przypłaciła ten konflikt życiem. Tak, okazała się zdrajczynią, jednakże przez wiele księżyców służyła klanowi wilka. To normalne, że było mu szkoda pobratymca.
— T-to w-wszystko c-co dał-łem r-radę z-z-zro-obił, t-tato... — miauknął cicho kocurek.
— Nic się nie stało, tak czy siak dużo nam pomogłeś, synku — uśmiechnął się, ocierając o jego policzek. Względny spokój przerwał jednak wściekły wrzask Potrójnej Łapy.
— Jak śmiesz wywalać mnie z m o j e g o legowiska? — wrzasnął, stojąc u progu wejścia do leża medyków. Igła zastrzygł uszami, obserwując, jak Owocowa oraz Wężowy Wrzask uniemożliwiają wejście uczniowi do legowiska lidera, gdzie nie tak dawno mieszkali razem. Zacisnął zęby, chcąc się wtrącić, jednakże syn skutecznie go powstrzymał, nakazując mu odpoczywać.
— Tam został M Ó J TKACZ TY ZASRANY ŚMIERDZIELU! — głos ucznia grzmiał w uszach, wywołując nie małe ciarki.
< Trójko? >
Uwolnić Tkacza!
OdpowiedzUsuń*wyciąga karabin*
DAJESZ TRÓJKA BIJ ICH
OdpowiedzUsuń