- Nie trzęś kuprem, Sikorko - westchnęła spokojnie Zając. - Jest zimno, a ty mało jesz, więc muszę ci dać coś na wzmocnienie. Jestem medyczką. To moja praca. Nie mogę pozwolić, żebyś złapała kocięcy kaszel albo jakieś inne świństwo. Siadaj grzecznie i otwórz buźkę. Pląsająca owinęła czule puszystym ogonem swoją latorośl, jednak Sikorka wyślizgnęła się zwinnie i spojrzała na obie spode łba żółtymi ślepiami.
- Twoja placia to trucie kotów? - warknęła, wymownie wskazując ogonkiem w kierunku sterty ziół. - Załozię się, że po tym posyła kota w zaświaty w palę minut. Gdzes tu na pewno masz zakopane sfłoki…
Zajęcza Stopa wydała z siebie kolejne zmęczone westchnienie, po czym nabiła na pazur granatową jagodę. Sikorka położyła po sobie płasko uszy i pokręciła zdecydowanie głową. Niech wiedzą, kto tudyktuje zasady gry.
- Za duzia. Nie ma mowy. Połofę - licytowała się chuda koteczka, starając się zachować spokój i opanowanie, jednak zdradzały ją nerwowe ruchy wąsów oraz ogona.
Zajęcza Stopa wydała z siebie kolejne zmęczone westchnienie, po czym nabiła na pazur granatową jagodę. Sikorka położyła po sobie płasko uszy i pokręciła zdecydowanie głową. Niech wiedzą, kto tudyktuje zasady gry.
- Za duzia. Nie ma mowy. Połofę - licytowała się chuda koteczka, starając się zachować spokój i opanowanie, jednak zdradzały ją nerwowe ruchy wąsów oraz ogona.
- Leci, leci jagódeczka - Zajęcza Stopa machnęła pazurem przed oczami Sikorki. Urzeczony wzrok szylkretowej mimowolnie zaczął za nią podążać. Nie wyczuła podstępu. Gdy tylko jej pyszczek otworzył się, zachwycony magicznie latającą jagódką jałowca, Zajęcza Stopa złapała ją za mordkę. Sikorka otworzyła ją w cichym jęknięciu, po czym medyczka wepchnęła jagodę głęboko w jej gardło. Zaczęła się krztusić, spoglądając z wyrzutem na Zajęczą Stopę. „Zrobię jej psikusa i umrę”, pomyślała. Niestety, jagoda gładko i szybko przeszła przez jej gardło. Sikorka spróbowała jeszcze wywołać gwałtowny atak kaszlu, jednak wyszło to dość nędznie. Usiadła naburmuszona, owijając ogon wokół łap. Już nie znosiła tej przemądrzałej wywłoki.
- To wszystko? - spytała Pląs, najwyraźniej chcąc jak najszybciej zakończyć ten teatrzyk. - Nic jej się nie stanie, prawda Zajęcza Stopo…?
Na szczęście Zajęcza Stopa stała odwrócona do nich tyłem i grzebała w ziółkach, toteż Sikorka nie mogła zobaczyć wyrazu jej pyszczka. Zastrzygła uchem. Wydawało jej się, że słyszy łagodny chichot szylkretowej medyczki…
- Aha. Za jakiś czas możecie przyjść po kolejną dawkę, jeśli wciąż nie będzie chciała jeść. Chyba większość kotów w zasięgu legowiska medyczki usłyszała przyduszony, piskliwy, przerażony jęk.
<Jeśli ktoś chce, to może klepać>
- To wszystko? - spytała Pląs, najwyraźniej chcąc jak najszybciej zakończyć ten teatrzyk. - Nic jej się nie stanie, prawda Zajęcza Stopo…?
Na szczęście Zajęcza Stopa stała odwrócona do nich tyłem i grzebała w ziółkach, toteż Sikorka nie mogła zobaczyć wyrazu jej pyszczka. Zastrzygła uchem. Wydawało jej się, że słyszy łagodny chichot szylkretowej medyczki…
- Aha. Za jakiś czas możecie przyjść po kolejną dawkę, jeśli wciąż nie będzie chciała jeść. Chyba większość kotów w zasięgu legowiska medyczki usłyszała przyduszony, piskliwy, przerażony jęk.
<Jeśli ktoś chce, to może klepać>
Klepie Tańcem
OdpowiedzUsuń