- Hej - miauknął lekko zmęczony, podchodząc do kotki, po czym liznął ją po policzku, mrucząc cicho - Wiesz... myślałem trochę o tym - zaczął, obserwując jak ciężarna królowa kładzie się wygodnie i zwija w kłębek, po czym on sam niemalże skopiował jej ruchy, kładąc się obok partnerki, mimo iż nie powinno go tu być - Nie potrafię uznać tych dzieci. Co prawda nikt się o tym nie dowie, to jednak nie... nie potrafiłbym kochać ich jak własnych - zakończył, w myślach dodając "o ile ja w ogóle potrafię kochać".
Calico pokiwała głową, wyraźnie niepocieszona decyzją swojego ukochanego. Mimo wszystko nawet nie tworzyła mordki by zaprzeczyć, ani nie wydała z siebie ani jednego mruknięcia. Po prostu położyła głowę na łapach, zamykając oczy i zasypiając. Sam pręgowany oparł się o jej grzbiet, czując jak powieki stają się coraz to cięższe, aż w końcu zasnął głębokim snem.
~*~
Kolejny dzień minął mu spokojnie, z wyjątkiem jednego, ważnego dlań aspektu, który miał zdarzyć się wieczorem. Mianowicie mianowanie jego uczennicy - Cyprysowej Łapy. Kocur był tak szalenie dumny ze swojej podopiecznej, ale mimo wszystko zachował powagę i kamienny wyraz pyska, zaś jego ego urosło jeszcze bardziej przez fakt, że szylkretowa ukończyła trening w najniższym pułapie wiekowym, który umożliwiał otrzymanie przez nią pełnego imienia.- Ja, Potokowa Gwiazda, lider klanu klifu, wzywam moich walecznych przodków aby spojrzeli na tę oto uczennicę. Trenowała pilnie by dowieść wam swojej wartości, a zatem ja polecam wam ją jako wojowniczkę! - zagrzmiał jego głos czarnego kocura. Lisie Serce kątem oka dostrzegł wręcz trzęsącego się ze wściekłości Makowego Pazura. Ah tak... ten kłak został mianowany raptem kilka dni temu mając aż trzydzieści księżyców. A tu proszę... gówniara młodsza od niego o aż dwadzieścia właśnie otrzymuje swoje pełne imię. Rudzielec zaśmiał się cicho.
- Pilnuj się gówniarzu, bo skończysz z rozprutym brzuchem - zamruczał mu wprost do ucha, przechodząc obok syna przywódcy. Było to jednak tak cicho, że sam Mak musiał wytężyć słuch aby zrozumieć treść jego słów. Syn Księżycowego Pyłu oddalił się szybko, siadając gdzieś z przodu.
- Przysięgam! - zawołała w między czasie podekscytowana kociczka.
- A zatem, na mocy klanu gwiazdy, nadaję ci imię wojownika; Cyprysowa Łapo, od tego momentu będziesz znana jako Cyprysowy Gąszcz, klan gwiazdy ceni twoją odwagę i lojalność i wita cię jako pełnoprawnego wojownika - zakończył, a klan zaczął skandować jej imię.
~*~
Minął tydzień, życie w klanie płynęło wolno niczym strumień. Nie działo się nic strasznego, dopóki nie targnęła nim kolejna tragedia. Omszona Skóra - zastępca lidera został zamordowany przez koty z klanu wilka.Lisie Serce właśnie dzielił się językami ze swoją drugą połówką, gdy kilkoro wojowników wniosło jego ciało. Potok wskoczył na kamień, by wygłosić przemówienie, po czym zabrawszy swoją partnerkę, Lśniące Słońce i najstarszą kotką w klanie, którą była Różany Kwiat, udał się do swojego legowiska by zdecydować, kto zajmie miejsce niebieskiego kocura.
- Jak myślisz, kogo wybiorą? - miauknęła zaciekawiona Lawenda, liżąc go po klatce piersiowej. Rudzielec zamruczał jedynie, wzruszając barkami, po czym burknął, że niezbyt go to obchodzi. A tak się składa, że powinno, bowiem gdy tylko niebo zaczęło ciemnieć, lider klanu wskoczył na głaz, donośnym miauknięciem wzywając koty na zebranie klanu.
- Duchy przodków ukazały mi oblicze nowego zastępcy. Nadal jednak będziemy pamiętać o wiernym Omszonej Skórze, który oddał życie za klan. Jego miejsce zajmie Lisie Serce! - zawołał, a pręgowany o mało co nie zszedł na zawał. On... zastępcą...? Otrzepał się, po czym przeszedł przez tłum by dotknąć nosem barku czarnego kocura, po czym skinął mu głową. Koty rozpoczęły owacje i gratulacje ale on szybko wrócił do Lawendy, którą to od razu polizał po nosie mrucząc donośnie.
< Lawenda? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz