dawno
– Chciałbym powąchać – stwierdził, zabierając się za pojedyncze pasma na ogonie kotki. – Twój tata mógłby takiego kwiatka przynieść?
– Chyba... mógłby? Spytam się go później i dam znać, co odpowiedział.
– I wtedy może wziąłby trochę więcej i byśmy sobie powkładali w futro. Na pewno w twoim ogonie się zmieści ich dużo. - zauważył, w głowie odtwarzając puchatą gęstość jasnej kity. Mógłby przysiąc, że w tym ogonie zmieściłby się cały kot.
– Fajnie jakby udało mu się zdobyć jej nasiona i przynieść do obozu. Moglibyśmy ją zasadzić i się nią opiekować, a później wspólnie obserwować jak rozkwita. – rzuciła rozmarzona.
– I wtedy mielibyśmy całą armię ładnych kwiatków. Taki tajemniczy ogród! I tylko ci co będą mieli hasło będą mogli wejść. - dodał, zadowolony z pomysłu. Fajnie było mieć coś fajnego do czego tylko niektórzy by mieli dostęp.
– Tajemniczy ogród... Księżycu! Jesteś geniuszem! – mówiąc to, pochwyciła kocurka za poliki, chyba drugi raz w ciągu dzisiejszego dnia. Jednak tym razem pozostawiła na nim kolorowe odciski swych małych łapek. – Powinieneś podzielić się swoją wizją z Króliczą Gwiazdą. Myślę, że taki ogród poprawiłby mu humor.
Pomimo, że go chwycono, łapami wciąż próbował wykonać swoją malarską pracę, szukając miejsca w którym skończył, mimo, że kotka przez nagły ruch ciała zmieniła położenie swojego ogona. Sięgnął po niego, wyciągając jedną łapę.
– Myślisz, że Królicza Gwiazda zgodziłby się żebyśmy mieli wielki ogród z kwiatkami na hasło? Ale chyba nie możemy tak po prostu do niego podejść...
– Czemu nie? – spytała zaskoczona – Przecież jesteśmy członkami Klanu Burzy, a on liderem. A dobry lider słucha głosu swojego ludu i ich pomysłów. Myślę, że ucieszyłby się na myśl, że chcemy sprawić, aby obóz wyglądał jeszcze ładniej. A czy by się zgodził... – podjęła wahając się nad odpowiedzią – Nie przekonamy się póki nie zapytamy!
– Mogę pójść... ale jeśli ty pójdziesz. – mruknął. Nie miał zamiaru iść nigdzie sam. To coś na zasadzie ja pukam ty mówisz. No i o ile wizja ogrodu była fajna i przekonująca, to nie na tyle, żeby chyba ryzykować pójście do lidera. Fajnie było pomarzyć i jeśli miał być szczery, taka wizja w głowie w zupełności mu wystarczała, dlatego też trochę był zdziwiony, gdy Wróżka rzeczywiście zaproponowała wcielenie tego w życie.
– Oczywiście. – zgodziła się towarzyszyć Księżycowi.
– A kiedy idziemy? – korzystając z okazji, zaczął malować przednie łapy kotki.
– Może jutro? – zaproponowała– Chyba, że przed pójściem spać się i myciu złożymy mu dzisiaj wizytę... – przekrzywiła główkę – Nim sam pójdzie spać.
– A nie będzie wtedy bardziej zmęczony...? Ja też bym był gdyby do mnie przed spaniem ktoś przyszedł... i byłbym zły. A chyba nie chcę żeby lider był zły...
– Tylko już dzisiaj mógłby śnić o naszej propozycji... Nie musiałby dawać odpowiedzi od razu. Ale dobrze, masz rację. Lepiej jutro do niego pójdźmy.
– Skończyłem! – ogłosił po chwili i po kiwnięciu głową kilka razy na słowa Wróżki. – Wygląda dobrze?
– Jeśli taką miałeś wizję, to tak. – powiedziała.
– To co, teraz ściana? – nie wiadomo z czyjego pyska padło to pytanie, jednak zaraz po tym, gdy Szanta odkryła co zmalowały kocięta, w kociarni dało się słyszeć głośne "wy nicponie". Księżyc niestety wcale nie poczuł się źle z powodu umalowania siebie i innych i gdyby mógł, najpewniej wyżyłby się jeszcze na tej ścianie. W końcu komu to przeszkadza? Chciałby pozostawić coś po sobie w żłobku.
– Chyba... mógłby? Spytam się go później i dam znać, co odpowiedział.
– I wtedy może wziąłby trochę więcej i byśmy sobie powkładali w futro. Na pewno w twoim ogonie się zmieści ich dużo. - zauważył, w głowie odtwarzając puchatą gęstość jasnej kity. Mógłby przysiąc, że w tym ogonie zmieściłby się cały kot.
– Fajnie jakby udało mu się zdobyć jej nasiona i przynieść do obozu. Moglibyśmy ją zasadzić i się nią opiekować, a później wspólnie obserwować jak rozkwita. – rzuciła rozmarzona.
– I wtedy mielibyśmy całą armię ładnych kwiatków. Taki tajemniczy ogród! I tylko ci co będą mieli hasło będą mogli wejść. - dodał, zadowolony z pomysłu. Fajnie było mieć coś fajnego do czego tylko niektórzy by mieli dostęp.
– Tajemniczy ogród... Księżycu! Jesteś geniuszem! – mówiąc to, pochwyciła kocurka za poliki, chyba drugi raz w ciągu dzisiejszego dnia. Jednak tym razem pozostawiła na nim kolorowe odciski swych małych łapek. – Powinieneś podzielić się swoją wizją z Króliczą Gwiazdą. Myślę, że taki ogród poprawiłby mu humor.
Pomimo, że go chwycono, łapami wciąż próbował wykonać swoją malarską pracę, szukając miejsca w którym skończył, mimo, że kotka przez nagły ruch ciała zmieniła położenie swojego ogona. Sięgnął po niego, wyciągając jedną łapę.
– Myślisz, że Królicza Gwiazda zgodziłby się żebyśmy mieli wielki ogród z kwiatkami na hasło? Ale chyba nie możemy tak po prostu do niego podejść...
– Czemu nie? – spytała zaskoczona – Przecież jesteśmy członkami Klanu Burzy, a on liderem. A dobry lider słucha głosu swojego ludu i ich pomysłów. Myślę, że ucieszyłby się na myśl, że chcemy sprawić, aby obóz wyglądał jeszcze ładniej. A czy by się zgodził... – podjęła wahając się nad odpowiedzią – Nie przekonamy się póki nie zapytamy!
– Mogę pójść... ale jeśli ty pójdziesz. – mruknął. Nie miał zamiaru iść nigdzie sam. To coś na zasadzie ja pukam ty mówisz. No i o ile wizja ogrodu była fajna i przekonująca, to nie na tyle, żeby chyba ryzykować pójście do lidera. Fajnie było pomarzyć i jeśli miał być szczery, taka wizja w głowie w zupełności mu wystarczała, dlatego też trochę był zdziwiony, gdy Wróżka rzeczywiście zaproponowała wcielenie tego w życie.
– Oczywiście. – zgodziła się towarzyszyć Księżycowi.
– A kiedy idziemy? – korzystając z okazji, zaczął malować przednie łapy kotki.
– Może jutro? – zaproponowała– Chyba, że przed pójściem spać się i myciu złożymy mu dzisiaj wizytę... – przekrzywiła główkę – Nim sam pójdzie spać.
– A nie będzie wtedy bardziej zmęczony...? Ja też bym był gdyby do mnie przed spaniem ktoś przyszedł... i byłbym zły. A chyba nie chcę żeby lider był zły...
– Tylko już dzisiaj mógłby śnić o naszej propozycji... Nie musiałby dawać odpowiedzi od razu. Ale dobrze, masz rację. Lepiej jutro do niego pójdźmy.
– Skończyłem! – ogłosił po chwili i po kiwnięciu głową kilka razy na słowa Wróżki. – Wygląda dobrze?
– Jeśli taką miałeś wizję, to tak. – powiedziała.
– To co, teraz ściana? – nie wiadomo z czyjego pyska padło to pytanie, jednak zaraz po tym, gdy Szanta odkryła co zmalowały kocięta, w kociarni dało się słyszeć głośne "wy nicponie". Księżyc niestety wcale nie poczuł się źle z powodu umalowania siebie i innych i gdyby mógł, najpewniej wyżyłby się jeszcze na tej ścianie. W końcu komu to przeszkadza? Chciałby pozostawić coś po sobie w żłobku.
┈◦☽⭒┈𝄪⚪𝄪┈⭒☾◦---
Wciąż tkwił w żłobku, natomiast starszy miot dawno został mianowany na wojowników, przez co plan odwiedzenia Króliczej Gwiazdy spadł nieco na dalszy margines. Na początku nie poczuł samotności, jednak już po jakimś dniu, może dwóch doszło do niego, że smutno mu jest bez pawich dzieci w żłobku. Niby Wróżka ich odwiedzała czasem, jednak nie było to to samo. Czegoś jakby brakowało... Pewnego więc dnia, przypominając sobie o pomyśle (o którym swoją drogą, sam zapomniał), powiedział mamie, że idzie do Wróżki, gdy tylko ją usłyszał z wyjścia do żłobka i zaraz podreptał w jej kierunku, starając się nie zgubić jej zapachu ani dźwięku kroków wśród buszu stworzonego z innych kotów.
– Wróżka? – czyjaś głowa wyłoniła się zza ściany – Masz czas? Kiedy idziemy do Królika? – spytał nieśmiało, czując jak jakiś starszy kot przechodzi nad jego głową.
– Witaj Księżycu – przywitała się z kocurkiem, obdarowując malca uśmiechem – Tak, mam czas. – powiedziała zgodnie z prawdą. – Dobrze, że mi przypomniałeś. Przez ceremonie i trening całkowicie zapomniałam o pójściu razem z tobą do Króliczej Gwiazdy. Wybacz... – mówiąc to podniosła się i podeszła do Księżyca, gotowa do pójścia z nim nawet w tej chwili do lidera z nadzieją, że go zastaną.
– Spoko. A gdzie jest lider?
– Powinien być w Skruszonym Drzewie. Chyba, że postanowił odwiedzić starszych albo spędzić czas ze swoim synem lub bratem. Jeśli to drugie, to pewnie minie trochę czasu nim go znajdziemy.
– Możemy spytać, na pewno ktoś go widział – zaproponował z uśmiechem i nowym optymizmem. – Ale nie wiem kto jest kim więc...
<Wróżka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz