Tak bardzo chciał sam iść na tę wyprawę zamiast Strzyżykowego Promyka. Nie chciał patrzeć na Mglistą Zatokę. Nie chciał też z nią rozmawiać. Nie ważne jak bardzo się silił, nie był w stanie przybrać na pyszczku przyjaznego wyrazu. Zamiast tego jego mordka nieznacznie się wykrzywiała, a to wszystko przez to, że starał się nie wybuchnąć płaczem. Na całe szczęście kocicy nie było dane zobaczyć tego jak żałośnie przed nią wygląda, chociaż może by wtedy zrozumiała jak bardzo go skrzywdziła swoimi decyzjami. Jak skrzywdziła jego siostrę.
— Umarłaś, Mglista Zatoko... — odezwał się cicho, czując jak jego ciałko całe dygocze. Co jakiś czas zerkał w stronę ucznia medyka, chcąc się upewnić, czy ten nie sięgnie sam po jakieś ziele, które mogłoby mu zaszkodzić. Jeszcze tego by brakowało, w końcu wystarczyło mu to, że musiał się dowiedzieć co synowi Zajęczej Troski dolega.
Miał już pewną tezę, jednak gdyby ją ogłosił publicznie to najpewniej dokonałby żywota z łap tym razem Sroczej Gwiazdy. Liderka na pewno nie pozwoliłaby mu się źle wypowiadać na temat liliowej kocicy, nawet jeśli podałby argumenty świadczące za tym, że to właśnie z jej winy kocię urodziło się takie, a nie inne. Tak też na razie zbywał pytania nowej liderki, tłumacząc się tym, że przez cały czas obserwuję ucznia i przeprowadza próby badawcze, aby postawić ostateczną diagnozę swego pacjenta i jakby nie patrzeć towarzysza.
Przeniósł ponownie brąz swych mokrych oczu na byłą liderkę.
— Jednak dzięki darowi dziewięciu żyć od naszych przodków powróciłaś do życia. Niestety, straciłaś wzrok... Przez kolejne dni twój stan nie poprawiał się, tak też Srocza Gwiazda ogłosiła się nową liderką... — wymamrotał przełykając ślinę, obawiał się tego czy kocicy spodoba się ta wiadomość, że przestała być przywódczynią
Kocica wzruszyła ramionami na słowa asystenta medyka.
— Więc to tak sprawy się mają. No cóż, ufam że Sroka mnie nie zawiedzie i da sobie radę na nowym stanowisku. Poza tym w moim stanie i tak nie mogłabym już przewodzić klanowi.
— N-niestety... — wydukał, wstrząsnęło nim to, że kocica tak lekko podeszła do tego co się wydarzyło i tym, że nie będzie już przewodzić klanem — Myślę, że da sobie radę... — Nie brzmiał ani trochę przekonywująco, ale nie miał siły mówić, że władza oddana w łapy kogoś takiego jak Sroka to był wielki błąd — W końcu sama ją wybrałaś na zastępczynię, Mglista Gwi... Mglista Zatoko
Tak bardzo chciał, aby liderem został ktoś kto był sprawiedliwy. A Srocza Gwiazda taka nie była według Topika. I koty, którymi się otaczała również takie nie były. Więc dlaczego Mgliste Spojrzenie za czasów bycia Mglistą Gwiazdą powierzyła tej, a nie innej kotce tak ważne stanowisko? Nie dostrzegała drugiej twarzy czarno-białej? W końcu Mglista sama nie była czekoladowa, a tą drugą twarz kocicy, która była zarezerwowana dla kotów pokroju Topika nie każdy miał okazję widzieć. Jednak skoro przemawiał do niej Klan Gwiazdy to powinien ją uczulić na to co może się stać, gdy ktoś kto tworzy podziały w klanie może nie być dobrym liderem. Jednak czy aby na pewno to Klan Gwiazdy, ten sam, który zesłał sny Topikowi do niej przemawiał? Skoro nakazali byłej liderce publiczną egzekucję jego bliskich i innych kotów, to może i celowo szeptali na ucho niebieskiej, aby czarno-biała została zastępczynią. Patrząc na te rzeczy wszystko wskazywało na to, że ktoś z przodków musiał mieć za cel obsadzenia na tak ważnym stanowisku konkretnie tego, a nie innego kota. A co jeśli ktoś się podszywał za Klan Gwiazdy? Nie chciało mu się wierzyć, że klan w który wierzył byłyby zdolny do tak okrutnych rzeczy, tylko dlatego, że kilka kotów mu wadziło. Sam kodeks wojownika głosił, że honorowy wojownik nie musi zabijać, jednak czy sam Klan Gwiazdy był ponad własne zasady? A może... czyżby byli to ci Bezgwiezdni? Klan Gwiazdy na pewno nie chciałaby śmierci kotów, nie wspominając o podziałach, które miały miejsce w klanie. Bo w czym koty o czarno-białej sierści były lepsze od Topika, któremu przyszło się urodzić o brązowej barwie futra i drobnym ciałku. A to wszystko tylko za sprawą jego rodziców, których sobie przecież nie wybrał. Jego tata miał czarne futro i co? Był straszny. Mama i druga mama za nim nie przepadały, więc kocurek cieszył się, że nie był podobny ani trochę do tego potwora, który pozbawił życia Tonącego Pasikonika; może i kotkę też zdobiła czerń, ale na szczęście nie była to czysta czerń tylko z domieszką bieli i pięknego rudego. Topik sam za nic w świecie nie chciałby mieć okropnego czarnego futra, nawet jeśli dzięki temu byłby szanowany przez innych, bo z każdym kolejnym księżycem i wydarzeniem w życiu coraz to bardziej źle mu się kojarzyły koty o takim umaszczeniu.
— Wybrałam, bo jej ufałam. Teraz już tylko czas zweryfikuje moje postępowania — westchnęła kierując łeb do dołu. Milczała dłuższą chwilę, zanim znów otworzyła pysk. — Topikowa Głębino, powiedz mi szczerze. Po tym wszystkim co się stało, boisz się mnie?
— J...ja nie wiem. Nie wiem czy się ciebie boję..., ale jedno jest pewne, mam i będę mieć do ciebie ogromny żal. Zabrałaś mi bliskich, których kochałem. Teraz zostałem sam... — Taka była prawda. Był sam, nawet pomimo posiadania siostry i rodzeństwa ojca. Nie nawiązał z nimi żadnej głębszej więzi, która miał z matkami. Był jeszcze Śledź co prawda, ale on nie był jego rodziną. I poza tym miał mózg zjedzony przez kłamstwa matki i siostry. — Moja mama, Źródlany Dzwonek była dobrym kotem. Dla mnie była dobra. Tonący Pasikonik również. Obie dbały o mnie i wychowywały jak najlepiej... — O Gawronim Obłędzie nie powiedział ani słowa dobrego. Nie potrafił. — Powiedziałaś, że to Klan Gwiazdy wskazał ci je jako zdrajczynię. Czy mogę widzieć który lub którzy z przodków przemówili do ciebie w tej sprawie?
Niebieska obrzuciła go zamglonym spojrzeniem.
— Znajomość tożsamości kota, który przemawiał w moich snach nie przywróci twoich bliskich do życia. Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę. — odpowiedziała chłodno, choć w jej tonie dało się usłyszeć cień żalu.
— Nie przywróci, niestety. — przyznał rację kocicy — Jednak dzięki poznaniu jego tożsamości będę wiedział komu mam zadać pytania, które nurtują mnie od kilku dni. Chciałbym móc porozmawiać z tym przodkiem i dowiedzieć się rzeczy, których nie byłem świadomy o moich matkach. Bo skoro Klan Gwiazdy kazał je zabić — Musiał zrobić przerwę po wypowiedzeniu tego okropnego słowa — ... ,to musiały dopuścić się naprawdę okropnych rzeczy. — W co kocurek nie wierzył, jednak jeśli tak byłoby, to przerażał go fakt, że tak naprawdę nic o swoich matkach nie wiedział
— Rozumiem... Nie gwarantuję jednak, że dane będzie ci kiedykolwiek z nią porozmawiać. Ja sama znałam ją bardzo krótko, już wtedy wiedziałam za kim chcę podążać — westchnęła na myśl o byłej liderce Klanu Nocy — Była to Krucza Gwiazda, niestety poznałam jej prawdziwą tożsamość w ostatnim śnie.
— K-krucza Gwiazda? — Nie dało się ukryć zaskoczenia malującego się na pysku asystenta medyka, czy też przerażenie, że jego wcześniejsze przypuszczenia na temat przodka, który mógł mieć wpływ na sytuację w ich klanie mogły być prawdziwe. Nie chcąc, aby kocica wyczuła strach Topikowa Głębina pokręcił energicznie łebkiem starając się odpędzić czarne myśli i nieco się uspokoić. Co nieco słyszał o Kruczej Gwieździe, swojej babce. Zarówno dobre, jak i złe słowo. I o ile się nie mylił to właśnie Zajęcza Troska, matka jego przyjaciela i kocica będąca oddaną towarzyszką ich aktualnej liderki była jej uczennicą — M-myślę, że dla wnuka pragnącego odpowiedzi znalazłaby czas na rozmowę... — uśmiechnął się niemrawo, dziwnie czując się przez fakt przyznania się głośno do pokrewieństwo z czarną kocicą
Wyczuwając niepewność kocura rzuciła mu lekki uśmiech, tak dla otuchy.
— Nie martw się tym, gdybym wcześniej nie zapytała matki o moje korzenie, sama bym nie miała pojęcia, że również jestem z nią związana krwią. Co byś chciał wiedzieć? — zwróciła się ku niemu.
Zaskoczył go fakt, że Mglista Zatoka była spokrewniona z Kruczą Gwiazdą. Przez to, że mało rozmawiał z ojcem czy z wujostwem, mało co wiedział na temat swojej rodziny tej bliższej, nie wspominając już o tej dalszej. Czyli wychodziło, że jego rodzina była tak naprawdę bardzo duża i większość z nich miał na wyciągnięcie łapy. Nigdy by sam tego nie zgadł.
— Naprawdę? Nie wiedziałem. Ta... Gawroni Obłęd nie mówił za dużo o swojej mamie i jej rodzinie... Nic nie mówił. — zaszurał łapką, nie spodziewał się, że dobra połowa kotów z Klanu Nocy okaże się być jego dalszą rodziną. Był ciekaw czy pozostali zdawali sobie z tego sprawę. — Co bym chciał wiedzieć? Chciałbym z nią porozmawiać, tak jak bliscy ze sobą rozmawiają. Na pewno chciałbym się dowiedzieć czy nie było innego rozwiązania na tę sytuację. Czy nie dało się ich ukarać jakoś inaczej, skoro rozgniewały Kruczą Gwiazdę, że ta postanowiła zainterweniować w taki, a nie inny sposób. A może... może źle zinterpretowałaś ten sen... Bo moja babka nie chciałaby mojej krzywdy, prawda?
Wzruszyła ponownie ramionami na słowa kocura, wszak sama nie znała odpowiedzi na to pytanie.
— Cóż... Nigdy nie zrozumiem postępowań Klanu Gwiazdy, choćbym chciała. Właściwie to nie mam pewności czy to oni do mnie przemówili. Za młodości byłam zapatrzona w Kruczą Gwiazdę, tak samo jak i w Gwiezdnych co poskutkowało zboczeniem z przypisanej mi ścieżki. Teraz... — zawahała się na moment by wyznać prawdę młodszemu — Teraz sama już nie wiem, co jest dobre a co złe. Czuję, że powinnam się cieszyć z tryumfu, a jednak jestem tutaj, cała poraniona z zamglonym wzrokiem. Możliwe, że to właśnie jest moja pokuta.
Zrobiło mu się żal kocicy. Jeśli naprawdę to nie Klan Gwiazdy do nie przemówił, to by znaczyło, że została wykorzystana w zagrywce Bezgwiezdnych. I jeśli tak było, znaczyło, że jego babka była jedną z dusz tułających się po miejscu, gdzie brak gwiazd. Tylko jak do tego mogło dojść, że udało jej się skontaktować z kocicą oddanej Klanu Gwiazdy. Czy tylko dlatego, że Mglista kiedyś podziwiała liderkę? Starał sobie teraz przypomnieć sen, którego doświadczył na swoim pierwszym zgromadzenie medyków. A gdy to zrobił, zamarł. Klan Gwiazdy ich ostrzegł przed tragedią, a jednak Topik nie zrozumiał tego snu. Właściwie nie był pewien czy nawet teraz go dobrze rozumie, ale wszystko do siebie pasowało. Nie sądził, że ta krew barwiąca rzekę, będzie należeć do jego bliskich. Mimo, że był w stanie to nie udało mu się zapobiec tragedii. A im bardziej sobie to uświadomił, czuł jak zbiera mu się na wymioty. Stał wpatrując się w jednej punkt na podłożu, starając się na spokojnie wszystko przetworzyć w swojej małej główce. Przeładowanie informacjami jednak mu w tym nie pomagało.
— Mam nadzieję, że Klan Gwiazdy, ten prawdziwy, będzie dla ciebie mimo wszystko łagodny w trakcie procesu, który kiedyś będzie cię nieuniknienie czekać. Bo może i się pogubiłaś i zbłądziłaś, to wierzę, że w głębi duszy jesteś dobrą kotką — powiedział, czując jak jego oczy robią się mokre, a już po chwili zalał się rzewnymi łzami
***
W legowisku medyka panowała przytłaczająca cisza, odkąd Rozbita Łapa odszedł. Brakowało mu kocurka, zwanego przez resztę klanu opentańcem. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek przyjdzie taki dzień, że będzie brakowało mu jego obecności i tych jego nagłych wybuchów, kiedy syn Zajęczej Troski się dziwnie zachowywał. Nie dało się ukryć, że śmierć ucznia go przybiła i przyczyniła się do testowania innych ziół przez asystenta. Nie udało się medykowi dowiedzieć co młodzikowi dolegało. Chociaż mógł jeszcze spróbować się tego dowiedzieć, jednak miał poszanowanie do ciała martwego. Rozbitek na pewno by nie był zadowolony z tego co chciał zrobić, nie mówiąc też o reszcie klanu. Nie wspominając o Klanie Gwiazdy. Tak więc zrezygnował z tego pomysłu, pozwalając, aby sekret odmienności czarnego kocura spoczął razem z nim w mogile.
Skulony leżał na swoim legowisku mając nadzieję, że kiedyś nadejdą lepsze dni, gdzie nikt nie będzie na niego krzyczał, czy kwestionował jego umiejętności. Gdzie nie będzie uważany za kota gorszego sortu. Rytmicznie wdychał i wydychał powietrze, rozmyślając nad rozmową, które parę księżyców temu przeprowadził z Mglistą Zatoką, która aktualnie zwała się teraz Mglistym Spojrzeniem. Nie zasługiwała na takie imię, jednak koty szybko je podchwyciły i przylgnęło tak jak łata mówiąca, że czekoladowe koty, a przede wszystkim czekoladowego kocury są gorsze od innych kotów.
— Topikowa Głębino! Potrzebujemy twojej pomocy... — odezwał się Sumowa Płetwa w wejściu, u jego boku medyk mógł dostrzec ucznia niebieskiego, Piórolotkową Łapę, z uniesioną lekko łapką świadczącą o tym, że uczeń w trakcie treningu mógł doznać urazu
— Chyba skręciłem łapkę... — odezwał się point przyglądając się uważnie swojej łapie, tak jakby nie dowierzając, że faktycznie ją skręcił.
Topik zbliżył się ku chorym służąc im pomocą.
— Widziałem, że prędzej czy później wylądujesz w legowisku — uśmiechnął się do ucznia, kiedy opatrywał mu łapę. Ostatnim razem to mało co nie zszedł na zawał, gdy widział zwisającego z gałęzi kocurka. Jego wizyta w legowisku uzdrowicieli była nieunikniona. Dobrze, że tylko skończyło się na skręceniu łapy, a nie poważniejszym urazie.
Kolejno przyszło mu zająć się Sumową Płetwą, który uskarżał się na ból ucha od kilku dni. Topikowa Głębina na całe szczęście wiedział jak uporać się z infekcją. Po przeżuciu płatków aksamitki nałożył papkę na ucho kocura.
***
W ciągu kolejnych dni do legowiska medyków zawitał biały kocur, uskarżający się na kaszel, jak się okazało biały kaszel. Jako lekarstwo na kaszel zdecydował się podać kocurowi kocimiętkę, bo jej to akurat mieli pod dostatkiem. Nawet sam w trakcie udania się po nią do magazynku zdecydował się skubnąć ociupinkę tych smacznych kwiatów, po czym wrócił do pacjenta.
W międzyczasie Strzyżykowy Promyk zajmowała się złocistą kotką, która od samego wejścia w głąb lęgowiska pociągała nosem. W tym przypadku to zioła na katar miały pomóc na jej dolegliwość.
Topikowa Głębina miał nadzieję, że ta Pora Nagich Drzew będzie o wiele spokojniejsza niż ta ostatnia. Tak przynajmniej się zapowiadało. Bo w końcu ziół mieli pod dostatkiem, chorzy pacjenci nie czekali do ostatniego momentu z przyjściem do nich. Przynajmniej początek tej pory był łagodny i Topik miał nadzieję, że utrzyma się do samej Pory Nowych Liści.
— Topiku zajrzyj do starszyzny, dobrze? — W odpowiedzi kiwnął głową, miał właściwie zamiar w najbliższym czasie znowu zajrzeć do legowiska starszyzny, w którym przebywali jak na razie tylko Trzcinowa Sadzawka i Mgliste Spojrzenie. Ostatnio to sama Strzyżyk gościła w ich legowisku, teraz padło na Topika.
Nim wyszedł, zabrał ze sobą zioła na wzmocnienie, z których na pewno starsi się ucieszą.
<Mgło?>
Wyleczeni: Sumowa Płetwa, Piórolotkowa Łapa, Przyczajony Drozdoń, Pchli Nos
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz